Tour po 7. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 7. etapie Tour de France

Drukuj

Zwycięstwo numer 17. odniósł na 7. etapie Wielkiej Pętli Mark Cavendish. Dla Brytyjczyka z HTC-Highroad był to powrót do korzeni gdyż właśnie w Chateauroux odniósł pierwsze zwycięstwo w Tour de France. 

Zwycięstwo numer 17. odniósł na 7. etapie Wielkiej Pętli Mark Cavendish. Dla Brytyjczyka z HTC-Highroad był to powrót do korzeni gdyż właśnie w Chateauroux odniósł pierwsze zwycięstwo w Tour de France. Brytyjczyk, jak zawsze z resztą, nie szczędził słów pochwały dla swoich kolegów. „Chłopaki wykonali dziś niesamowitą pracę na ostatnich 15 kilometrach. Utrzymali szalone tempo aż do mety i nawet nie musiałem finiszować, bo byłem rak rozpędzony. Nie mogę doczekać się świętowania dziś przy kolacji” – powiedział na mecie szczęśliwy Cavendish, dla którego było to drugie zwycięstwo w tegorocznym Tour de France. „To specjalne miejsce dla mnie i specjalne zwycięstwo. To tu wygrałem po raz pierwszy” – dodał Brytyjczyk. Cavendish odniósł się też do wypadku swojego rodaka, Bradleya Wigginsa (Team Sky), który z powodu złamanego obojczyka musiał wycofać się z wyścigu. „Jestem naprawdę smutny, Brad miał niesamowitą formę i wbrew temu co niektórzy myślą, miał naprawdę szanse, by coś zdziałać na tym wyścigu” – mówił smutny Cavendish.

Dzięki zwycięstwu i punktom na lotnej premii Cavendish awansował na trzecie miejsce w klasyfikacji punktowej. Liderem został natomiast Jose Rojas (Movistar), który na mecie był dopiero 9. „Cavendish pokazał, że jest najszybszy w peletonie” – chwalił rywala Hiszpan, „ale na najbliższych etapach nie będzie miał wiele okazji, by zgarniać punkty, dlatego liczę, że uda mi się zachować zieloną koszulkę” – powiedział Rojas, „tym bardziej, że na kolejnych etapach myślę, że będę miał większe szanse by znaleźć się przed nim” – mówił o pagórkowatych etapach Rojas.

Thor Hushovd (Garmin-Cervelo), który do tej pory jechał rewelacyjnie, od trzeciego etapu w żółtej koszulce, i zawsze meldując się w pierwszej dziesiątce na etapach, zdaje sobie sprawę, że ciężko będzie mu utrzymać prowadzenie w wyścigu po 8. etapie. „Czas, by do akcji wkroczyli faworyci wyścigu” – mówi otwarcie Norweg, „nie będziemy nawet bronić żółtej koszulki, bo wiem, że nie mam szans na etapie do Super-Besse” – dodaje. Mimo to Hushovd jest bardzo zadowolony ze swojego wyścigu – „jechałem pięć dni w żółtej koszulce, wygraliśmy czasówkę, więc spełniliśmy swoje zadanie. Mi natomiast brakuje jeszcze zwycięstwa etapowego” – zakończył.

Po raz kolejny kraksy zebrały swoje żniwo. Z wyścigu musiał wycofać się Bradley Wiggins (Team Sky), który złamał obojczyk i został odwieziony do szpitala, natomiast po etapie decyzję o wycofaniu podjął Chris Horner (Radioshack), który uczestniczył w tej samej kraksie. Horner ukończył etap z 12 minutową stratą, ale badania zrobione po etapie wykazały wstrząśnienie mózgu, złamany nos i pęknięty obojczyk. „Pierwszą reakcją Chrisa było wskoczenie na rower. Dopiero po ukończeniu etapu dotarło do nas co się stało. Był zdezorientowany, nie wiedział gdzie jest. To cud, że przejechał te 40km do mety” – powiedział Philippe Maertens, rzecznik Radioshack, „nic nie pamięta z ostatnich godzin, ale na szczęście jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo” – dodał.

Z wyścigu wycofał się też Tom Boonen (Quick Step), który odczuwał skutki kraksy na 5. etapie. „Strasznie bolała mnie głowa, byłem zamroczony. Byłem zagrożeniem dla innych kolarzy na trasie” – powiedział w autobusie Quick Step.

Fot.: Sirotti