Tour po 6. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 6. etapie Tour de France

Drukuj

Zwycięstwo Edvalda Boassona Hagena, obroniona żółta koszulka Thora Hushovda i strata Levi Leipheimera to najważniejsze wydarzenia 6. etapu Tour de France. 

Zwycięstwo Edvalda Boassona Hagena, obroniona żółta koszulka Thora Hushovda i strata Levi Leipheimera to najważniejsze wydarzenia 6. etapu Tour de France. Zwycięstwo Boassona Hagena było pierwszym zwycięstwem ekipy Team Sky w historii startów w Tour de France. Młody Norweg finiszował najszybciej z kilkudziesięcioosobowej grupy, by dać swojemu zespołowi upragniony sukces.
„Na poprzednim etapie ruszyłem zbyt wcześnie, tym razem byłem spokojniejszy w końcówce” – relacjonował Boasson Hagen, „trochę dłużej czekałem, poza tym, miałem Gerainta Thomasa do rozprowadzania, wykonał naprawdę znakomitą robotę” – chwalił swojego kolegę z drużyny Norweg, „gdy ruszyłem, miałem ogromną moc. Nagle zobaczyłem linię mety i wiedziałem, że jestem pierwszy. To bardzo miłe uczucie” – dodał.

Słów pochwały dla Gerainta nie szczędził także Dave Brailsford, dyrektor Team Sky – „niektórzy myślą inaczej, ale dla mnie Geraint to najlepszy rozprowadzający na świecie” – powiedział Brytyjczyk.

Kolejny udany dzień zaliczył Thor Hushovd (Garmin-Cervelo). Choć Norweg zajął trzecie miejsce na finiszu, to jednak obronił żółtą koszulkę lidera wyścigu. „Nie miałem dziś najlepszego dnia, dlatego cieszę się, że to Edvald został zwycięzcą” – mówił po etapie Hushovd, który jak do tej pory każdy etap kończył w czołowej dziesiątce, „oczywiście chciałem wygrać, ale zabrakło mi trochę. Jednak jeśli miał wygrać ktoś inny, cieszę się, że to właśnie Edvald”. Norweg ma jedynie sekundę przewagi nad Cadelem Evansem, a na 7. etapie do Super Besse jego szanse są nikłe. „To bardzo ciężki podjazd. Choć jestem lepszy w górach niż kiedyś, nie sądzę, bym mógł utrzymać prowadzenie” – stwierdził.

Pecha jak do tej pory ma Levi Leipheimer (Radioshack). Jeden z liderów amerykańskiej ekipy na 5. etapie leżał w kraksie i stłukł sobie nadgarstek, a dziś na 4kilometry przed metą uderzył w barierkę i znów leżał na asfalcie. Przy mocnym tempie peletonu Leipheimer nie miał szans by dogonić czołówkę i stracił do rywali ponad minutę. „To była głupia, niepotrzebna kraksa” – powiedział po etapie Amerykanin, „chcieliśmy przebić się do przodu, bo wiedzieliśmy, że na 1,5km przed metą będzie ciężki podjazd” – tłumaczył po tym, jak zahaczył o barierki. Choć Amerykanin nie odniósł poważniejszych obrażeń, to jednak bardziej martwi go strata – „straciłem ponad minutę, to kicha” – stwierdził Leipheimer.

Po piątym etapie Wielkiej Pętli w ekipie Omega Pharma-Lotto doszło do sprzeczki. Andre Greipel miał za złe Philippowi Gilbertowi, że ten nie rozprowadzał go na finiszu. Gilbert zajął wtedy drugie, a Greipel szóste miejsce, ale Belg tłumaczył to faktem, że walczył o zieloną koszulkę. Tym razem jednak przyznał – „w piątek będę pracował na Greipela. On ma większe szanse na zwycięstwo” – powiedział Gilbert, zdając sobie jednak sprawę, że zielona koszulka lidera klasyfikacji punktowej znacznie się oddali, gdyż Jose Rojas (Movistar) jest kilka punktów za kolarzem Omega Pharma-Lotto.

Fot.: Sirotti