Giro po 5. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 5. etapie Giro d\'Italia

Drukuj

Zwycięstwo etapowe i maglia rosa na jednym etapie Peter Weening nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Dla kolarza Rabobanku jest to drugi, po zwycięstwie etapowym w Tour de France w 2005 roku, tak duży sukces.

Zwycięstwo etapowe i maglia rosa na jednym etapie – Peter Weening nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Dla kolarza Rabobanku jest to drugi, po zwycięstwie etapowym w Tour de France w 2005 roku, tak duży sukces.30-letni Holender z ekipy Rabobank przyznał, że na dzisiejszym etapie pomogły mu treningi przełajowe – „bardzo lubię trenować i podnosić formę na przełajach i muszę przyznać, że dziś bardzo mi te treningi pomogły” – odniósł się do szutrowych odcinków etapu.

Długa ucieczka Martin Kohlera (BMC Racing) zdominowała dzisiejszy etap. Szwajcar uciekał samotnie przez ponad 150 kilometrów i choć w końcówce został doścignięty i zakończył etap na odległej pozycji, to jednak jego akcja dała mu prowadzenie w klasyfikacji górskiej. „Nie spodziewałem się, że uda mi się uciec w pojedynkę” – przyznał po etapie Kohler. Na tym etapie kolarze pokonywali też kilkanaście kilometrów szutrów, jednak nie stanowiło to problemu dla kolarza BMC Racing – „mam pewne wspomnienia z marcowego wyścigu Strade Bianche, gdzie także były szutry i gdzie też uciekałem” – powiedział Szwajcar, dodając – „gdyby ktoś przed wyścigiem powiedział mi, że założę zieloną koszulkę najlepszego górala, podpisałbym to od razu”. Szwajcar na piątym etapie wzbogacił się o 10 punktów i te właśnie punkty dały mu prowadzenie w klasyfikacji górskiej.

Tak, jak Weening i Kohler mogą być zadowoleni ze swojej jazdy, tak powodów do zadowolenia nie miał David Millar (Garmin-Cervelo), dotychczasowy lider wyścigu. Szkot miał na piątym etapie defekt, leżał w kraksie, a potem stracił kontakt z czołówką i stracił prawie 3 minuty do zwycięzcy. Kosztowało go to utratę koszulki lidera, choć spore szanse na przejęcie jej miał jego drużynowy kolega, Christophe Le Mevel, jednak finiszował dopiero na czwartym miejscu i nie otrzymał bonifikaty czasowej. „To był bardzo ciężki dzień” – powiedział Millar, „leżałem w głupiej kraksie, w dodatku zawsze w tej części Włoch trapią mnie alergie” – wyjaśnił Szkot.

Faworyci pojechali dziś na remis, żaden z nich nie stracił czasu do rywali, choć odcinki szutrowe mogły okazać się zgubne. Ci woleli jednak nie ryzykować – „nie warto było ryzykować na szutrach” – powiedział Alberto Contador (Saxo Bank Sungard), „mam nadzieję, że nie będzie już wielu etapów tego typu” – powiedział Hiszpan.

W nieco innym tonie wypowiadał się jego rodak, Joaquin Rodriguez z Katiuszy. „Lubię takie odcinki szutrowe. Oczywiście, są one niebezpieczne, ale o tym, że mamy je przejeżdżać wiemy już kilka miesięcy wcześniej” – stwierdził.

W peletonie dochodziło do wielu kraks i wypadków. W jednym z nich, najgroźniejszym, ucierpiał Tom Slagter (Rabobank), który doznał wstrząśnienia mózgu i złamania szczęki, jednak na szczęście stan zdrowia Holendra jest dobry.

W związku z tragiczną śmiercią Woutera Weylandta na trzecim etapie Giro d’Italia. Organizatorzy postanowili, że już żaden kolarz nie założy w przyszłości numeru 108, z którym startował Weylandt.

Fot.: Sirotti