Wouter Weylandt (1984-2011)

Drukuj

Zmarły tragicznie podczas trzeciego etapu Wouter Weylandt był pierwszym kolarzem od 1995 roku, który poniósł śmierć na trasie Wielkiego Touru.

To właśnie wtedy na trasie Tour de France tragicznie zginął Fabio Casartelli z ekipy Motorola. Obaj kolarze niewiele mają ze sobą wspólnego, może jedynie to, że zginęli bardzo młodo. Włoch miał 24 lata, gdy zginął.

W tym samym czasie Weylandt dopiero zaczynał interesować się rowerami. W 1995 roku miał 11 lat i zapewne nawet nie myślał, że w przyszłości będzie wygrywał etapy na najważniejszych wyścigach na świecie.

Kariera Belga, urodzonego 27 września w Gandawie, na dobre rozpoczęła się w 2004 roku, kiedy to trafił do zespołu Quick Step Davitamon jako stażysta. Już wtedy, mając 20 lat, dał się poznać z bardzo dobrej strony, wygrywając wyścigi młodzieżowców, m.in. legendarne Ronde van Vlaanderen. W Paryż-Roubaix U23 i E3-Prijs Harelbeke U23 był trzeci. Dobre wyniki dały mu profesjonalny kontrakt, właśnie w ekipie Quick Step, gdzie mógł doskonalić swoje umiejętności pod okiem takich zawodników, jak Paolo Bettini, Tom Boonen, Michael Rogers, Filippo Pozzato. Dzięki ich wpływom Weylandt stał się nieocenionym pomocnikiem na wyścigi klasyczne i rozwinął się jako sprinter.

Szerszej, europejskiej publiczności, Weylandt dał się poznać w Polsce – w 2006 roku, w koszulce Quick Step, wygrał klasyfikację punktową na Tour de Pologne w 2006 roku. Był najbardziej regularnym sprinterem w peletonie, dwukrotnie plasując się na podium, co na mecie w Karpaczu dało mu koszulkę najlepszego sprintera. Był to jego pierwszy w karierze sukces w Pro Tour, który zarazem dał mu rozpoznawalność w szerszych kręgach kibiców.
W kolejnych sezonach było już coraz lepiej. Rok później odniósł łącznie siedem zwycięstw, w tym w Wyścigu dookoła Belgii, Driedaagse de West-Vlaanderen, Ster Elektrotoer i Benelux Tour, a na Tour de Pologne na jeden dzień założył koszulkę lidera po 3. etapie z metą w Gdańsku.

Przełomowy był rok 2008. Po dobrym początku – zwycięstwie w semi klasyku Nokere Koerse we Flandrii, kontynuował dobrą passę w wyścigach w Belgii, plasując się na trzecim miejscu w jednym z ważniejszych klasyków, Gandawa-Wevelgem. W tym sezonie zadebiutował także w Wielkim Tourze. Weylandt wziął udział we Vuelta a Espana, by w trzecim tygodniu wyścigu, na 17. etapie, sięgnąć po zwycięstwo, ogrywając na finiszu w Valladolid Matti Breschela.
 


Weylandt był typem kolarza, który choć pracował na kolegów z drużyny, potrafił zawalczyć o swoje, gdy nadarzyła się taka okazja. W 2009 roku miał za zadanie pomagać Tomowi Boonenowi i dzięki swojej aktywnej jeździe nie tylko przyczynił się do trzeciego zwycięstwa Belga w tym wyścigu, ale sam potrafił zająć jeszcze 11. miejsce.
W swoim pierwszym starcie w Giro d’Italia, w 2010 roku, Weylandt sprawił małą niespodziankę, wygrywając etap z metą w Middelburgu, pokonując na finiszu Graeme Browna i Roberta Foerstera. Z powodu kłopotów żołądkowych musiał wycofać się z wyścigu kilka dni później.

Sezon 2011 miał być czymś nowym w jego karierze. Po siedmiu latach w Quick Step zdecydował się na przejście do nowo powstającej ekipy Leopard Trek, gdzie miał być mocnym punktem zespołu na wyścigi klasyczne, jako pomocnik Fabiana Cancellary.

 

 


Jak na ironię, Weylandt zginął na trzecim etapie Giro d’Italia – tym samym, który wygrał rok wcześniej. Miał 26 lat.

Organizatorzy Giro d’Italia podjęli decyzję, że już nigdy żaden kolarz nie założy numer 108, z którym jechał Weylandt.

Fot.: Sirotti