Żałoba na Giro

94. Giro d\'Italia (07.05-29.05.2011, HIS, Włochy), etap 4.: Genova Quarto dei Mille - Livorno

Drukuj

W związku z tragiczną śmiercią Woutera Weylandta, czwarty etap Giro dItalia został zneutralizowany. Kolarze nie ścigali się, a linię mety jako pierwsi minęli koledzy z jego zespołu, Leopard Trek, wraz z najlepszym przyjacielem Belga, Tylerem Farrarem.

W związku z tragiczną śmiercią Woutera Weylandta, czwarty etap Giro d’Italia został zneutralizowany. Kolarze nie ścigali się, a linię mety jako pierwsi minęli koledzy z jego zespołu, Leopard Trek, wraz z najlepszym przyjacielem Belga, Tylerem Farrarem.Jeszcze wczoraj dyrektor wyścigu Angelo Zomegnan zapowiedział, że decyzję o przebiegu dzisiejszego etapu pozostawi kolarzom. Ci zaś zdecydowali, że dzień po śmierci Woutera Weylandta nie będą się ścigać, a jego koledzy z drużyny jako pierwsi przejadą linię mety.

Przed startem z Quarto dei Mille peleton uczcił minutą ciszy pamięć o Weylandtsie. Każdy z kolarzy miał na ramieniu czarną opaskę na znak żałoby. Dziś kolarze nie ścigali się, a każda z drużyn, w kolejności odwrotnej do klasyfikacji drużynowej, przez kilka kilometrów przewodziła peletonowi. Dopiero na 5km przed metą na czoło grupy wyszli kolarze Leopard Trek oraz Tyler Farrar (Garmin-Cervelo), którzy w spokojnym tempie prowadzili peleton do Livorno.

Linię mety przejechali w milczeniu, trzymając się za ręce, niektórzy z nich płakali. Za ich plecami peleton przyprowadził David Millar (Garmin-Cervelo), lider wyścigu. Potem wozy techniczne ekipy Leopard Trek, z rowerem Weylandta na dachu, zatrzymały się na chwilę na mecie.

Wszystkie nagrody pieniężne z dzisiejszego etapu, około 33 tysięcy Euro, przeznaczone będą dla rodziny Weylandta.

Fot.: Sirotti