Pierwsza bitwa dla Petacchiego

94. Giro d\'Italia (07.05-29.05.2011, HIS, Włochy), etap 2.: Alba - Parma, 244km

Drukuj

Już drugiego dnia rywalizacji sprinterzy zaserwowali kibicom znakomite przedstawienie. Na ulicach Parmy doszło do bardzo zaciętego i trochę kontrowersyjnego finiszu, w którym walczyli dwaj najszybsi kolarze w peletonie Giro dItalia.

Już drugiego dnia rywalizacji sprinterzy zaserwowali kibicom znakomite przedstawienie. Na ulicach Parmy doszło do bardzo zaciętego i trochę kontrowersyjnego finiszu, w którym walczyli dwaj najszybsi kolarze w peletonie Giro d’Italia.Po bardzo zaciętej walce zwycięstwo odniósł doświadczony Alessandro Petacchi (Lampre ISD), który na kresce o centymetry wyprzedził znacznie młodszego Marka Cavendisha (HTC-Highroad). Brytyjczyk wyskoczył zza pleców rywala na ostatnich metrach, ale mimo iż zdołał odrobić stratę do Petacchiego, to jednak na finiszu zabrakło mu bardzo niewiele. Włoch odniósł 29 zwycięstwo w historii swoich startów w Giro d’Italia, ale jego jazda mogła nie być do końca zgodna z przepisami, co zarzucał mu tuż po wyścigu Cavendish. Włoch bowiem dwukrotnie zmieniał tor jazdy, blokując przy tym nieco Cavendisha.

Na osłodę Cavendishowi pozostała koszulka lidera wyścigu, którą dzięki bonifikacie czasowej odebrał swojemu koledze z drużyny, Marco Pinottiemu.

Etap zdominowany był przez ponad 200-kilometrową ucieczkę Sebastiana Langa (Omega Pharma – Lotto), którego wysiłki przyniosły mu prowadzenie w klasyfikacji górskiej wyścigu. Aktywny w samej końcówce był także Michał Gołaś (Vacansoleil DCM), który wraz z siedmioma innymi kolarzami uciekał przez 15 kilometrów.

***

Poranek w Albie przywitał kolarzy pięknym słońcem i przy takiej pogodzie wyruszali na 244-kilometrową trasę do Parmy. Już drugiego dnia kolarze pokonywali najdłuższy etap tegorocznego giro d’Italia. Dla Włochów był to kolejny wyjątkowy dzień, w których świętowali 150 rocznicę zjednoczenia Włoch przez Giuseppe Garibaldiego. Z tego też powodu kolarze Liquigas-Cannondale wystartowali do dzisiejszego etapu na specjalnie przygotowanych na tę okazję rowerach, z malowaniem w kolorze włoskiej flagi i napisem „wszystkiego najlepszego Italio!”.

Mimo święta to nie Włosi byli głównymi bohaterami pierwszej części etapu. Już po trzech kilometrach od startu ostrego, zaatakował Sebastian Lang (Omega Pharma – Lotto) i to on, jadąc w pojedynkę, utrzymywał się na czele przez prawie cały dzień.

Niemiec po 15 kilometrach etapu miał już ponad cztery minuty przewagi nad peletonem, który wyraźnie nie spieszył się tego dnia, mając w perspektywie jeszcze prawie 230km ścigania. 15 kilometrów dalej sięgnęła już prawie 10 minut.

Peleton nie zamierzał gonić Langa zbyt wcześnie i dzięki temu kolarz Omega Pharma – Lotto zbudował przewagę sięgającą aż 19.18 po przejechaniu 82 kilometrów w miejscowości Tortona. Tempo w peletonie nadawali kolarze HTC-Highroad, którzy mieli tego dnia dwa interesy – obronić koszulkę lidera, bądź też przekazać ją w ręce Marka Cavendisha, który miał walczyć o zwycięstwo na finiszu. Ochotę na zwycięstwo etapowe miał też Robbie McEwen (Radioshack), dlatego też jego koledzy z ekipy włączyli się w pracę na czele peletonu, podobnie jak kolarze Garmin-Cervelo z Tylerem Farrarem w składzie.

Mimo to po trzech godzinach jazdy i przejechaniu nieco ponad 120 kilometrów, Lang wciąż miał w zapasie 13.50, ale przewaga ta zaczęła powoli spadać. Na 75km przed metą peleton tracił już 7.30.

Chwilowe kłopoty po defekcie miał lider wyścigu, Marco Pinotti (HTC-Highroad), ale szybko dołączył do peletonu. Chwilę później Włocha można było oglądać rozdającego bidony swoim kolegom z zespołu.

Przewaga Langa wciąż malała, do 4.30 na 55 km przed metą. Niemiec oczywiście jako pierwszy minął linię premii górskiej, usytuowanej na szczycie niewielkiego wzniesienia na 33km przed metą, i został pierwszym w tegorocznym wyścigu liderem klasyfikacji górskiej. Za jego plecami peleton bardzo się ożywił na podjeździe i zdecydowanie zmniejszył straty, do nieco ponad minuty na szczycie premii górskiej. Peleton przez szczyt poprowadzili kolarze Liquigas-Cannondale, Valerio Agnoli i Christiano Salerno. Mocne tempo narzucone przez kolarzy Liquigas i Acqua e Sapone sprawiło, że niektórzy sprinterzy mieli problemy z utrzymaniem tempa peletonu, z tyłu został m.in. Robbie McEwen (Radioshack).

Lang, z kolei, odpuścił ucieczkę i na 26km przed metą został doścignięty. Leonardo Giordani (Farnese Vini) wykorzystał moment rozprężenia w peletonie i zaatakował, z dwójką Jan Bakelants (Omega Pharma – Lotto) i Michałem Gołasiem (Vacansoleil DCM) kilkanaście metrów za plecami. Po dwóch kilometrach dołączyła do nich kolejna piątka kolarzy – Jerome Pineau (Quick Step), Eduard Vorganov (Katiusza), Ruggero Marzoli (Astana), Daniele Righi (Lampre) i Ivan Rovny (Radioshack). Mieli wtedy około pół minuty przewagi nad peletonem, w której nie było jednej dominującej ekipy. Na 20km przed metą uciekinierzy mieli 17 sekund przewagi nad grupą zasadniczą, w której organizowały się grupy Garmin-Cervelo i HTC-Highroad.

Na 11km przed metą, gdy przewaga uciekinierów spadła poniżej minuty, upadł Vogranov. 2 kilometry dalej ucieczka została skasowana. Na czoło wyszli kolarze Garmin-Cervelo, Lampre ISD, HTC-Highroad i Radioshack.

Peleton bardzo się rozciągnął na ostatnich czterech kilometrach. Czterech kolarzy z przodu miała ekipa Garmin, a na ich kole jechali Danilo Hondo i Alessandro Petacchi z Lampre ISD.

Bardzo szybko na ostatnim kilometrze do przodu przesunęli się, z kolei, Mark Renshaw i Mark Cavendish (HTC-Highroad). To właśnie Australijczyk na 300 metrów przed metą zaczął rozprowadzać Cavendisha, ale zza pleców Brytyjczyka wyskoczył Petacchi.

Włoch szybko zjechał do lewej strony, zostawiając rywalowi mało miejsce, potem jeszcze raz zmienił tor jazdy, utrudniając mu wyprzedzanie. Cavendish jednak zdołał wyskoczyć z koła rywala i niemalże zrównał się z Petacchim, ale do zwycięstwa zabrakło mu dosłownie 8 centymetrów, bo właśnie taki profil mają koła Alessandro Petacchiego. Po minięciu mety Cavendish był wyraźnie niezadowolony z jazdy rywala. Trzecie miejsce zajął Manuel Belletti (Colnago CSF Inox).

Wyniki, zdjęcia i komentarze wkrótce.

Fot.: Sirotti