Van Summeren z piekła do nieba

109. Paryż - Roubaix (10.04.2011, HIS, Francja)

Drukuj

Johan van Summeren (Garmin-Cervelo) został zwycięzcą 109. edycji wyścigu z Paryża do Roubaix. Belg odjechał rywalom na Carrefour de lArbre i samotnie dotarł do mety na torze kolarskim w Roubaix. 

Johan van Summeren (Garmin-Cervelo) został zwycięzcą 109. edycji wyścigu z Paryża do Roubaix. Belg odjechał rywalom na Carrefour de l’Arbre i samotnie dotarł do mety na torze kolarskim w Roubaix. Zupełnie niespodziewanie potoczył się tegoroczny wyścig z Paryża do Roubaix. Żaden z kolarzy, którzy przed wyścigiem typowani byli do zwycięstwa, nie poradzili sobie z rywalami, taktyką i pechem i nie liczyli się w końcowej walce o zwycięstwo.

Van Summeren, z kolei, był jednym z kolarzy, którzy uciekli po kluczowym lasku Arenberg i jako jedyny zdołał utrzymać się przed pogonią faworytów. Belg, zwycięzca Tour de Pologne, odjechał rywalom z ucieczki w samej końcówce wyścigu, na 15 kilometrów przed metą, i ostatnią część wyścigu pokonał samotnie, walcząc z czasem i samym sobą.

Na tor w Roubaix dotarł samotnie i linię mety miną 19 sekund przed Fabianem Cancellarą (Saxo Bank Sungard), który finiszował najszybciej z czteroosobowej grupki, wyprzedzając Maartena Tjallingi (Rabobank).

***

Kolarze wyruszyli z podparyskiego Compiegne o 10.22 przy bezchmurnej, słonecznej i bezwietrznej pogodzie i temperaturze w granicach 10 stopni.

Adriano Malori (Lampre-ISD) i Andreas Schillinger (Skil-Shimano) dali sygnał do ataku po ledwie 5 kilometrach etapu, jednak bardzo mocne tempo peletonu uniemożliwiało skuteczne ataki tuż po starcie.

Po kilku kolejnych próbach dopiero po 21 kilometrach jazdy Bradley Wiggins (Team Sky), Marco Bandiera (Quick Step) i Mirko Selvaggi (Vacansoleil-DCM) oderwali się od peletonu i po kolejnych pięciu kilometrach mieli 30 sekund przewagi nad zasadniczą grupą.

Kilkanaście minut później kolejna trójka -Anthony Ravard (Ag2r-La Mondiale), Bert De Backer (Skil-Shimano) i Luis Pasamontes (Movistar) - dołączyła do liderów, jednak wtedy ich przewaga nieco zmalała, do ledwie 15 sekund. Grupka, składająca się już z sześciu kolarzy, długo jechała przed peletonem z niewielką, kilkudziesięciosekundową przewagą.

Na 69 kilometrze ucieczka, która uformowała się ponad 40 kilometrów wcześniej, została skasowana przez rozpędzony peleton. Kilku kolarzy próbowało wtedy odjechać, jednak bardzo mocne tempo uniemożliwiało skuteczne ataki. Po kolejnych 20 kilometrach, po ataku Martina Elmigera (Ag2r-La Mondiale) na czele uformowała się grupka pięciu kolarzy. Oprócz Szwajcara znaleźli się w niej Jimmy Engoulvent (Saur-Sojasun), Mitch Docker (Skil-Shimano), Nelson Oliveira (Radio Shack) i Timon Seubert (Netapp), a chwilę później dołączyli do nich David Boucher (Omega Pharma-Lotto), Maarten Tjallingi (Rabobank) i David Veilleux (Europcar).

Pierwszy odcinek bruku – na 98km – rozpoczynali z przewagą 20 sekund, jednak na wyjeździe podwoili swoją przewagę i wciąż utrzymywali mocne tempo, dzięki czemu wciąż zyskiwali. W pościg za czołówką ruszyli Andre Greipel (Omega Pharma – Lotto), De Kort (Skil-Shimano) i Gorazd Stangelj (Astana) i na 140 kilometrze na czele jechała już dziesiątka kolarzy – wcześniej z czołówki odpadł Oliveira, który miał defekt. Za ich plecami utworzyła się grupka pościgowa, w której był m.in. Jarosław Marycz (Saxo Bank Sungard), ale przed 170 kilometrem zostali wchłonięci przez peleton.

Czołówka zbliżała się do najtrudniejszego odcinka brukowanego w wyścigu – lasku Arenberg. Rozpoczynając 16 od końca odcinek bruku 10-osobowa grupka miała 2.10 przewagi nad peletonem. Grupa zasadnicza mocno rozciągnęła się na 2,4 kilometrowym odcinku, a faworyci trzymali się blisko czoła peletonu.

Tom Boonen (Quick Step) był jednym z kolarzy z czołówki, dla którego Lasek Arenberg okazał się pechowy. Belg zerwał łańcuch i bardzo długo czekał na pomoc techniczną, tracąc kontakt z czołówką i bardzo dużo czasu.
Z lasku na czele peletonu wyjechali kolarze Team Sky, BMC Racing i Garmin – Cervelo, ale wydawali się nie narzucać mocnego tempa, jakby czekając na Belga.

Zaatakował jednak zwycięzca z 1997 roku, Federick Guesdon (FdJ), zabierając ze sobą Johana van Summerena (Garmin Cervelo), Matta Haymana (Team Sky), Larsa Baka (HTC-Highroad), Jurgena Roelandtsa (Omega Pharma – Lotto), Manuela Quinziato (BMC Racing), Larsa Booma (Rabobank) i Badena Cooke’a (Saxo Bank Sungard).

Z kolei Boonenowi do pomocy pozostało kilku kolegów i próbowali dołączyć do zasadniczej grupy, choć Belg sam nadawał mocne tempo by dołączyć do rywali. Kolarz Quick Step wyprzedzał kolejne grupy i odrabiał straty do peletonu. Kolarze belgijskiej ekipy mieli jednak pecha, gdyż kilka kilometrów dalej defekt miał Sylvain Chavanel.
Na 74km przed metą Boonen miał już tylko 30 sekund straty do grupy zasadniczej, w której byli faworyci wyścigu, i która teraz była prowadzona przez kolarzy Leopard Trek.

Na 14 odcinku bruku goniąca siódemka miała 40 sekund straty do dziesiątki liderów. Peleton jechał ponad półtorej minuty za liderami. Właśnie tam, gdy już miał tylko 25 sekund straty do peletonu, kolejny dramat przeżył Tom Boonen, który leżał w kraksie. W tym momencie marzenia o czwartym zwycięstwie Belga praktycznie prysły i wkrótce wycofał się z wyścigu.

Na 65km przed metą dwie czołowe grupki połączyły się i na czele jechała już duża grupa 17 kolarzy. Na 194 kilometrze kolejny upadek miał Chavanel. Pięć kilometrów dalej w rowie po jednej z kraks leżał inny z faworytów, Filippo Pozzato (Katiusza).

Do uciekającej siedemnastki dołączyła kolejna czwórka, Gabriel Rasch (Garmin), Gregory Rast (Radio Shack), Tom Leezer (Rabobank) i John Degenkolb (HTC-Highroad), która oderwała się kilka kilometrów wcześniej od zasadniczej grupy.

W peletonie, który był coraz bliżej uciekającej grupy 21 kolarzy, tempo nadawali kolarze Garmin – Cervelo. Strata wynosiła wtedy nieco ponad 35 sekund.

Na 10 odcinku bruku peleton prowadził Fabian Cancellara (Leopard Trek), bardzo mocno podkręcając tempo , a za Szwajcarem ruszyli Juan Antonio Flecha (Team Sky) i Thor Hushovd (Garmin Cervelo), a kilkaset metrów dalej dołączyli Alessandro Ballan (BMC Racing) i Tomas Vaitkus (Astana). Tom Boonen, który jechał na końcu zasadniczej grupy, nie mógł już doścignąć odjeżdżających rywali.

Atakująca piątka doścignęła kilku zawodników odpadających ucieczki. Na kolejnym, ósmym od końca odcinku bruku - Pont Thibaut – Ennevelin, zaatakował Cancellara, ale Hushovd jechał bardzo czujnie i szybko siadł na kole Szwajcara. Gonił ich Ballan i po krótkim pościgu dołączył do tej dwójki.

Szybko zmniejszali stratę do prowadzącej grupki i na 35 kilometrów przed metą było to już tylko 25 sekund, jednak brak współpracy sprawił, że parę kilometrów dalej zostali doścignięci przez niewielką grupkę, z której wcześniej uciekli. Kolejne dwa odcinku bruku nie przyniosły zmian na czele wyścigu.

Przed odcinkiem Camphin en Pevele, piątym od końca, z czołówki zaatakował Bak, a za nim ruszyli van Summeren, Tjallingi i Rast. W tym momencie mieli minutę przewagi nad grupą faworytów, ale ci nie kwapili się z gonieniem, oglądając się bardziej na siebie.

Kluczowy dla losów wyścigu okazał się legendarny już Carrefour de l'Arbre, liczący 2,1 kilometra odcinek bruku, z którego do mety pozostaje już tylko 13 kilometrów. To właśnie tam zaatakował van Summeren i stopniowo zyskiwał przewagę nad tróją z ucieczki. Początkowo jego przewaga była minimalna, ale z każdym kolejnym kilometrem zyskiwał coraz więcej.

Fabian Cancellara, mimo iż ponawiał swoje ataki, był pilnowany przez rywali i nie mógł wypracować sobie przewagi i szybko za kolarzem Leopard Trek ustawił się sznur rywali.

Na 8km przed metą w pościg za van Summerenem wyskoczył Tjallingi, ale jego strata do lidera była już ponad półminutowa. 15 sekund dalej jechała grupa faworytów. Taka sytuacja utrzymywała się przez kolejne 4 kilometry i dopiero na 3,5km przed metą Cancellara przypuścił zdecydowany atak, gubiąc rywali z grupy. Szwajcar szybko doszedł do Tjallingi, Baka i Rasta, ale nie miał już sił ani czasu, by doścignąć prowadzącego kolarza Garmin-Cervelo.

Van Summeren na tor w Roubaix wjechał samotnie, choć jeszcze się oglądał, nie będąc pewnym, czy mu się uda. Belg był wyraźnie zmęczony, jechał ostatkiem sił, ale dotarł do mety przed rywalami, którzy mieli do pokonania jeszcze jedno okrążenie.

Za nim na tor wjechali Cancellara, Rast, Tjallingi i Bak, którzy mieli walczyć o drugie miejsce. Finisz z grupki wygrał Cancellara, przed Tjallingim.

Wyniki:
1 Johan Van Summeren (BEL) Team Garmin-Cervelo 6:07:28
2 Fabian Cancellara (SWI) Leopard Trek 0:00:19
3 Maarten Tjallingii (NED) Rabobank Cycling Team
4 Grégory Rast (SWI) Team RadioShack
5 Lars Ytting Bak (DEN) HTC Highroad 0:00:21
6 Alessandro Ballan (ITA) BMC Racing Team 0:00:36
7 Bernhard Eisel (AUT) HTC Highroad 0:00:47
8 Thor Hushovd (NOR) Team Garmin-Cervelo
9 Juan Antonio Flecha Giannoni (SPA) Sky Procycling
10 Mathew Hayman (AUS) Sky Procycling

Fot.: Sirotti