Andy Schleck, drugi kolarz ubiegłorocznego Tour de France, przyznał, że po przegranej w lipcowym wyścigu przez kilka tygodni był mocno zdołowany i musiał odizolować się od świata. „Po Tour de France Andy cierpiał na lekką depresję i żeby dojść do siebie, spędzał długi godziny sam, łowiąc ryby” – powiedział ojciec Johnny.
Młodszy z braci Schlecków stwierdził w rozmowie z francuskim L’Equipe, że dopiero na podium w Paryżu zrozumiał, że przegrał Tour. „Dopiero gdy na podium w Paryżu zobaczyłem Contadora w żółtej koszulce, zdałem sobie sprawę, że przegrałem wyścig. Wtedy też załamałem się. Nie byłem wyczerpany fizycznie, ale emocjonalnie. Byłem zawiedziony. Z tego powodu musiałem się trochę odizolować, uciec od ludzi i wszystkiego co mnie otaczało” – powiedział Luksemburczyk, który obecnie przebywa na Majorce, gdzie odbywa się zgrupowanie jego nowej ekipy, Leopard-Trek.
Jako powody swojej porażki, Schleck wymienia cztery czynniki – „po pierwsze słaby prolog, potem wycofanie Franka, brak sojuszników, którzy decydowaliby się na atak – nikt oprócz mnie i Contadora praktycznie nie atakował – oraz problemy z łańcuchem na Port de Bales. Bez tego defektu Contador nigdy by mnie nie urwał z koła” – stwierdził kolarz Leopard-Trek.
Młodszy z braci Shleck stwierdził też, ze bardzo zabolało go zachowanie Contadora, który próbował pokazać, ze dwaj kolarze wciąż są kolegami. „Poklepując mnie po plecach na podium chciał pokazać, że wciąż się szanujemy. Ale ja już nie mam zamiaru czekać na niego, gdy on będzie miał defekt” – zakończył.
Fot.: Sirotti
Schleck był w depresji
Luksemburczyk załamał się po porażce w Tour de France
Andy Schleck, drugi kolarz ubiegłorocznego Tour de France, przyznał, że po przegranej w lipcowym wyścigu przez kilka tygodni był mocno zdołowany i musiał odizolować się od świata.