Vuelta po 15. etapie

Carlos Barredo kilkukrotnie próbował uciekać podczas tegorocznej Vuelty, jednak dopiero na 15. etapie jego wysiłki przyniosły efekt w postaci zwycięstwa etapowego.
Barredo dał się poznać kibicom jako kolarz bardzo aktywny, który nie boi się próbować i zabierać w ucieczki. Hiszpan odnosił już zwycięstwa etapowe podczas Tour Down Under, czy Paryż Nicea oraz wygrywał Classica San Sebastian, jednak zwycięstwo we Vuelcie ma dla niego szczególne znaczenie. „Jak byłem mały, założyłem się z tatą, że podjadę pod Lagos de Covadonga. Wygrałem i dostałem za to pierwszy rower szosowy” – mówił Barredo, który pochodzi z niedalekiego Oviedo, „znam tę górę doskonale i w pewnym momencie bałem się, że narzucam sobie zbyt duże tempo. Dlatego czasem musiałem się hamować” – mówił o przebiegu rywalizacji, „to zwycięstwo ma dla mnie ogromne znaczenie emocjonalne i jest moim największym sukcesem jak dotychczas” – dodał.
Podczas gdy Barredo jechał po zwycięstwo etapowe, faworyci ścigali się o koszulkę lidera. Obronną ręką wyszedł z niej Vincenzo Nibali (Liquigas – Doimo), który zachował cztery sekundy przewagi nad Joaquinem Rodriguezem (Katiusza), z którym przyjechał na metę. 11 sekund nad tą dwójką nadrobił natomiast Ezequiel Mosquera.

Nibali jednak nie przejął się zbytnio atakiem kolarza Xacobeo Galicia – „Mosquera przez pięc kilometrów atakowania nadrobił tylko 11 sekund. Co to jest, nic” – mówił pewny siebie Włoch, „wiedziałem, że nie powinienem go gonić, tylko jechać swoim tempem i to było dobre rozwiązanie” – powiedział lider wyścigu.

Mosquera natomiast jest zadowolony z przewagi jaką sobie wypracował. „Ciężko mi będzie wygrać wyścig, więc raczej skupiam się na podium. Dziś nadrobiłem trochę czasu nad rywalami, ale jeszcze kilka ciężkich etapów przed nami. Być może zaatakowałem za wcześnie, ale nie chciałem ryzykować na niewielkim zjeździe tuż przed metą. Ogólnie muszę być zadowolony z mojej jazdy” – powiedział Hiszpan, który w klasyfikacji generalnej jest trzeci i traci do Nibalego 39 sekund.

FOTO: Sirotti