Philippe Gilbert przyzwyczaił nas do skutecznych ataków na trudnych końcówkach wyścigów. Nie inaczej było dzisiaj, kiedy kolarz Omega Pharma – Lotto odjechał rywalom na niewielkim wzniesieniu prowadzącym na metę 3. etapu Vuelta a Espana.
Jeszcze na kilkadziesiąt kilometrów przed metą Gilbert jechał pół minuty za peletonem, jednak na zjeździe z Puerto del Leon udało mu się złapać kontakt z czołówką. „Na podjeździe było mi bardzo ciężko i straciłem około pół minuty. Ale nie panikowałem, znałem profil trasy i wiedziałem, że jadąc swoim tempem dojdę czołówkę. Choć musiałem trochę ryzykować na zjeździe” – przyznał zwycięzca. Po tym jak dołączył do rywali szybko przesunął się do przodu grupy, wiedząc, że dzisiejszy etap jest idealny dla niego – „znałem profil ostatnich kilkuset metrów, przejechałem je w samochodzie rano. Wtedy zaatakowałem” – powiedział Gilbert, dodając, że podjazd ten przejechał z dużej tarczy. „Muszę też podziękować moim kolegom, Bakelandstowi i Van Avermaetowi, którzy w końcówce mocno pracowali na moje zwycięstwo” – dodał triumfator tegorocznego Amstel Gold Race.
Oprócz zwycięstwa etapowego Gilbert założył także koszulkę lidera wyścigu – „przyjechałem na Vueltę z myślą o przygotowaniu się do MŚ i wygraniu etapu. Jeden cel już zrealizowałem” – cieszył się na mecie.
Na ostatnich metrach etapu Joaquin Rodriguez starał się jeszcze doścignąć Gilberta, jednak za późno rozpoczęta kontra uniemożliwiła Hiszpanowi z Katiuszy skuteczną pogoń. „Dziś przegrałem, bo nieco zaspałem w końcówce. Ale nawet jeśli bym szybciej zaatakował, nie wygrałbym z Gilbertem, on był dzisiaj niezwykle silny i zasłużył na zwycięstwo. Ja natomiast będę walczył jeszcze jutro, bo jutrzejszy etap bardzo mi odpowiada profilem” – powiedział Rodriguez, który awansował na drugie miejsce w klasyfikacji genralnej, 14 sekund za liderem.
Bardzo długo, najpierw z kilkoma rywalami, potem samotnie, uciekał Serafin Martinez (Xacobeo Galicia), jednak został doścignięty zaledwie na kilometr przed metą. Hiszpanowi pozostała jednak na osłode koszulka najlepszego górala wyścigu, którą wywalczył dzięki punktom zdobytym na dwóch premiach górskich tego dnia. „Koszulka najlepszego górala rekompensuje dzisiejszy wysiłek, ale miałem ogromną nadzieję na zwycięstwo etapowe. Puerto del Leon była kilometr za długa, cierpiałem na tym podjeździe” – mówił Hiszpan z Xacobeo Galicia, „szkoda, że nie udało mi się wygrać, zwycięstwo etapowe wciąż pozostaje naszym głównym celem na Vueltę” – dodał.
O wielkim pechu mogą mówić kolarze i obsługa Team Sky. Najprawdopodobniej wszyscy oni zatruli się w przededniu dzisiejszego etapu i cierpieli z powodu kłopotów żołądkowych. Właśnie z tego powodu dwóch kolarzy Team Sky – John Lee Augustyn i Ben Swift – musiało wycofać się w trakcie trzeciego etapu, a pozostali z trudem dojechali do mety. „Ben wycofał się w połowie etapu, John przejechał kilka kilometrów. Jestem pełen podziwu dla reszty chłopaków, że zdołali ukończyć etap. Musieliśmy się czymś zatruć, to chyba jakiś wirus. Wszyscy cierpimy z tego powodu” – mówił dyrektor Team Sky, Dave Brailsford, „najbliższe dwa dni będą bardzo ciężkie”, mówił Brytyjczyk.
FOTO: Sirotti
Vuelta po 3. etapie
Wypowiedzi i komentarze po 3. etapie Vuelta a Espana
Philippe Gilbert przyzwyczaił nas do skutecznych ataków na trudnych końcówkach wyścigów. Nie inaczej było dzisiaj, kiedy kolarz Omega Pharma Lotto odjechał rywalom na niewielkim wzniesieniu prowadzącym na metę 3. etapu Vuelta a Espana.<br />