Skuteczny atak Gilberta

65. Vuelta a Espana (28.08 - 19.09.2010, HIS, Hiszpania), etap 3. - Marbella - Malaga, 157.3km

Drukuj

Po bardzo emocjonującej końcówce etapu Belg Philippe Gilbert (Omega Pharma - Lotto) sięgnął po zwycięstwo na trzeci etapie Vuelta a Espana i został nowym liderem wyścigu.<br />

Po bardzo emocjonującej końcówce etapu Belg Philippe Gilbert (Omega Pharma - Lotto) sięgnął po zwycięstwo na trzeci etapie Vuelta a Espana i został nowym liderem wyścigu.
Gilbert popisał się znakomitym atakiem na końcowym kilometrze trzeciego etapu, którego profil idealnie pasował Belgowi, znanemu ze śmiałych akcji w pagórkowatym terenie. Przewaga, jaką kolarz Omega – Pharma Lotto osiągnął na mecie pozwoliła mu też na objęcie prowadzenia w klasyfikacji generalnej wyścigu. Dotychczasowy lider, Mark Cavendish (HTC-Columbia), nie wytrzymał tempa peletonu i stracił dziś 25 minut do zwycięzcy.

Atak Gilberta

Pierwszą premię górską tego dnia – Puerto de Ojen (3.kat, na 8,2km) – kolarze pokonywali tuż po starcie z Marbelli. Potem do pokonania mieli jeszcze jeden sklasyfikowany podjazd – Puerto del Leon (1.kat, na 129,2km).

Ataki zaczęły się już na pierwszym podjeździe i lider wyścigu, Mark Cavendish (HTC-Columbia) miał spore problemy. Mimo pomocy kolegów z drużyny Brytyjczyk tracił w pewnym momencie prawie dwie minuty.

Serafin Martinez (Xacobeo Galicia), David Moncoutie (Cofidis), Jorge Montenegro (Andalucia Cajasur) czy Niki Terpstra (Milram) próbowali odjechać od peletonu na pierwszym podjeździe lecz zasadnicza grupa, w której na czele jechali m.in. kolarze Saxo Bank, nie pozwalała uciekinierom na wiele swobody.

Mocne tempo, podyktowane koniecznością kasowania ucieczek, uniemożliwiało grupce Cavendisha dołączenie do peletonu. Po około 35 kilometrach od startu czwórka kolarzy – Egoi Martinez (Euskaltel Euskadi),Javier Ramirez (Andalucia Cajasur), Biel Kadri (Ag2R La Mondiale) i Jelle Vanendert (Omega Pharma – Lotto) zyskali prawie pół minuty przewagi nad peletonem.

Pomiędzy dwiema grupkami zawieszona była trójka Niki Terpstra (Milram), Mikael Cherel (FdJ) i Serafin Martinez (Xacobeo Galicia) i po kilku kilometrach pościgu dołączyła do czołowej czwórki. Po przejechaniu 50 kilometrów mieli ponad 2.30 przewagi nad zasadniczą grupą, która z kolei jechała ponad 3 minuty przed grupą Cavendisha.

Dopiero później peleton zwolnił, przez co czołówka zwiększyła swoją przewagę, a Cavendish mógł dołączyć do rywali. Różnica pomiędzy uciekinierami a zasadniczą grupą wzrosła do ponad 7 minut i przez kilkanaście kilometrów utrzymywała się na tym poziomie.

Po przejechaniu 100 kilometrów strata peletonu spadła, głównie za sprawą pracy ekip Saxo Bank, Liquigas – Doimo, Katiusza, Caisse d’Epargne i HTC-Columbia. Chwilę później z wyścigu wycofał się Ben Swift – drugi tego dnia kolarz Team Sky – po Johnie Lee Augystyn, który z powodu kłopotów żołądkowych musiał przedwcześnie zakończyć swój udział we Vuelcie.

Gdy uciekająca siódemka pokonywała Puerto del Leon ich przewaga wynosiła cztery minuty. Jazdy nie ułatwiał im lejący się z nieba żar – temperatura dochodziła nawet do 40 stopni. Tempa czołówki na podjeździe nie wytrzymał Javier Ramirez, potem odpadł Terpstra. W peletonie po raz kolejny kłopoty miał Cavendish i tym razem trudno było się spodziewać, że zdoła dołączyć do rywali przed metą.

Martinez tymczasem zaatakował na czele wyścigu, odjeżdżając rywalom, jednak w połowie wzniesienia jego przewaga nad peletonem wynosiła już tylko dwie minuty. Za jego plecami utworzyła się grupka pościgowa – Moncoutie, Martinez i Cherel, podążający około 40 sekund za kolarzem Xacobeo Galicia.

Na 30km przed meta Martinez miał 1.45 przewagi nad peletonem prowadzonym przez kolarzy Cervelo TestTeam, Caisse d’Epargne i Liquigas – Doimo. Przez kolejnych 15 kilometrów, z których część wiodła już w dół, sytuacja niewiele się zmieniła, choć peleton porwał się nieco jeszcze na podjeździe pod Puerto del Leon.

Na 8km przed metą lider wciąż utrzymywał swoją przewagę, choć na czoło peletonu wyszły ekipy Astany i Omega Pharma Lotto podkręcając tempo. Przewaga Martineza na 6km przed metą, gdy kolarze przecinali już ulice Malagi, wciąż wynosiła 40 sekund nad trójką pościgową i kolejne 40 nad peletonem i mogło się wydawać, że Hiszpanowi uda się sięgnąć po zwycięstwo etapowe a być może i koszulkę lidera.

Po wielu kilometrach zjazdów ostatnie dwa kilometry wiodły pod górę i Martinez rozpoczynał ten odcinek z przewagą jeszcze 25 sekund nad rozpędzoną grupą zasadniczą.

Kolarze Liquigas – Doimo i Omega Pharama – Lotto wyszli na czoło pościgu. Na 1,5km do szczytu peleton rozerwał Alexandr Kolobnev (Katiusza), za nim czujnie jechał Philippe Gilbert z Omega Pharma - Lotto.

Na 1km przed metą akcja Martineza została zakończona, Hiszpan został błyskawicznie minięty przez rywali, którzy rozpoczynali już walkę o etapowe zwycięstwo. Vincenzo Nibali (Liquigas – Doimo) był szczególnie aktywny w tej fazie wyścigu, atakując kilkukrotnie, jednak nie mógł zgubić Gilberta, który tego dnia wyraźnie miał ochotę na zwycięstwo.

Rodriguez mija linię mety

Belg kontrował wszystkie akcje rywali i na około 700 metrów przed metą sam ruszył do przodu, niewiele oglądając się za siebie. Kolarz Omega Pharma – Lotto zyskał najpierw kilka, potem kilkanaście metrów przewagi i dopiero wtedy w pościgu ruszył Joaquin Rodriguez (Katiusza). Hiszpan zbliżał się do rywala, jednak jego kontra przyszła za późno i zabrakło mu kilkuset metrów, by wyprzedzić Gilberta. A ten pewnie minął linię mety, unosząc ręce w geście triumfu. 3 sekundy za nim przyjechał Rodriguez, natomiast 13 sekund stracił Igor Anton (Euskaltel – Euskadi).

Dobrze pojechał Maciej Paterski (Liquigas - Doimo), który do ostatniego podjazdu mocno pracował na liderów swojej ekipy i dopiero na ostatnim kilometrze odpadł od czołówki. Polak na metę wjechał na 59. pozycji, tracąc do zwycięzcy 1.23.
Belg założył koszulkę lidera

Dzięki przewadze na mecie i 20 sekundom bonifikaty czasowej, Gilbert został nowym liderem wyścigu i wyprzedza teraz o 14 sekund Joaquina Rodrigueza. Paterski zajmuje 48. miejsce.

Wyniki, fotogaleria oraz wypowiedzi i komentarze wkrótce.

FOTO: Sirotti