Kross Racing Team na Salzkammergut

Drukuj

17 lipca w Bad Goisern odbyła się kolejna, 13 już edycja, legendarnego maratonu rowerowego Salzkammergut Trophy. Kross Racing Team postanowił sprawdzić czy wydarzenie to jest faktycznie tak niezwykłe jak się o nim mówi, a przy okazji zapoczątkować tak ciężkim wyścigiem, wyjazdy naszego teamu na zagraniczne maratony.

Start! Blisko 1000 osób ruszyło uliczkami Bad Goisern w trasę liczącą 119 kilometrów i 4000 metrów przewyższenia! Profil maratonu, na pierwszy rzut oka nie wyglądał morderczo- trzy większe podjazdy i parę mniejszych, można było zgubnie pomyśleć, że coś podobnego jest i w Polsce na maratonach. Po kilometrowym płaskim odcinku zaczął się pierwszy podjazd ciągnący się ponad 10km, który świetnie pokazał o co chodzi w tym maratonie i że nie jesteśmy w Polsce. W dół jechało się znacznie lepiej, szerokie i kręte drogi, usłane małymi kamieniami, które były niezwykle zdradzieckie i przy prędkościach jakie można było rozwijać, nie trudno było o przysłowiową „glebę”. Nie zabrakło również stromych zjazdów, usłanych korzeniami i kamieniami, ale tych było zdecydowanie mniej. Podobnie sprawa miała się z podjazdami, których raczej nie można zaliczyć do technicznych, ale do wymagających świetnego przygotowania kondycyjnego.



Drużyna spisała się rewelacyjnie zajmując 3 miejsce wśród wszystkich teamów startujących w „Salzkammergut Trophy”, w składzie: Bogdan Czarnota, Mateusz Zoń i Jarosław Ziółkowski.
Indywidualnie zawodnicy KRT wypadli następująco:

• Olga Niewiarowska- 4 miejsce w kategorii AK1
• Mateusz Zoń- 6 miejsce w kategorii AK1
• Bogdan Czarnota- 13 miejsce w kategorii AK2
• Jarosław Ziółkowski- 61 miejsce w kategorii AK2
• Albert Blejzyk- 62 miejsce w kategorii AK2
• Tomasz Swierczyński- 58 miejsce w kategorii AK1

Legendarny Salzkammergut za nami. Zaraz po jego zakończeniu zaczęliśmy planować wyjazd na niego w przyszłym roku co świadczy o tym, że nie jest to zwykły maraton. Atmosfera, trudność trasy, międzynarodowa obsada, świetna organizacja i niesamowite widoki sprawiają, że chce się tam wracać! Do zobaczenia za rok!



Bogdan Czarnota
W sobotę nasza grupa startowała w Austrii na słynnym na całym świecie maratonie Salzkammergut Trophy 2010. Cała nasza ekipa wystartowała na dystansie 120km 4000 p.n.p.m. To już było wielkie wyzwanie. Pogoda była niesamowita, parno i gorąco, stojąc na starcie byliśmy mokrzy i nie było czym oddychać (to nie mój mocny punkt). Ruszyliśmy o 9 rano, tępo od początku dosyć wysokie dyktowali Szwajcarzy i Niemcy. Odjechałem z czołową grupą w której było 10ciu kolarzy. Po 15min wspinaczki niestety nie wytrzymałem i musiałem odpuścić czołówkę, ale po chwili kryzysu udało mi się już na szczycie 10cio kilometrowego podjazdu dołączyć do czołówki. Poczułem się lepiej i do 70km utrzymywałem wysoką 8-9 lokatę open. Jednak na następnej wspinaczce poczułem niemoc w nogach co było spowodowane problemami żołądkowymi i musiałem się ratować postojem. To był przełomowy moment wyścigu, miałem ochotę się wycofać, ale zaczekałem na Mateusza Zonia i kontynuowaliśmy dalej maraton. Na ostatnim podjeździe jeszcze postanowiłem trochę podgonić i udało mi się przebić na 12miejsce w kat ak2 po 6.01.37h jazdy. Nie mogę zaliczyć tego wyścigu do udanych, ale mam nadzieje ze za rok będzie inaczej i będę walczył do samego końca o czołowe lokaty, choć w tak doborowej obsadzie nie jest to zły wynik. Organizacja rewelacja, trasa niesamowicie wymagająca przygotowania fizycznego, bufety dobrze zaopatrzone, tak że polecam spróbowania sił na takich zawodach. Jestem podbudowany ambitną i dobrą postawą naszych zawodników, 4miejsce O. Niewiarowskiej, 6m M. Zonia to bardzo dobry wynik. Szkoda tylko ,że każdemu się coś przytrafiło bo moglibyśmy być pierwsi drużynowo.



Mateusz Zoń
Punktualnie o 9 rano ruszyliśmy na dystans B - 119km, od początku tempo wyścigu było bardzo mocne, na szczycie pierwszego podjazdu jechałem w pierwszej 20tce, niestety na zjeździe uszkodziłem oponę, początkowo próbowałem dopompować koło licząc, że płyn zaklei dziurę, ale niestety konieczne było założenie dętki, czego wynikiem było spadnięcie na około 50tą pozycję. Trasa głównie składała się z twardych siłowo-wytrzymałościowo podjazdów. Wysoka temperatura, zmuszała to zatrzymywania się na każdym z bufetów, które trzeba przyznać były perfekcyjne przygotowane! Po trochę ponad 6godzinach dotarłem na 24 pozycji do mety. Defekty na trasie oraz problemy żołądkowe to wszystko na co było mnie stać tego dnia. Jak się okazało na mecie drużynowo zajęliśmy 3miejsce w składzie ja, Bogdan oraz Jarek, ze stratą tylko nie całe 16min do pierwszej drużyny, biorąc pod uwagę moje i Bogdana problemy na trasie była to bardzo mała strata, w przyszłym roku będzie lepiej! Gratulacje należą się dla wszystkich zawodników Kross Racing Team za ukończenie dystansu 119km!

Tomek Świerczyński
Dla mnie „Salzkammergut Trophy” kojarzyć się będzie (oprócz genialnej organizacji i przepychu na bufetach) z jednym podjazdem, na mniej więcej 57 kilometrze. Najpierw jakieś 30 minut podjeżdżałem na przełożeniu 1x1 używając całych sił aby w ogóle jechać, potem pojawiła się równie stroma łąka, na której nie dało się jechać ze względu na błoto, a następnie zaczynał się asfalt. Pomyślałem - wsiadam na rower! Za 10 metrów znów prowadziłem… Podobno podjazd miał 35% nachylenia, a dla bycia bardziej wiarygodnym powiem, że buty ślizgały się na suchym asfalcie przy wchodzeniu! Zmęczenie było potworne, a niesamowity klimat tworzyli dopingujący kibice, polewający zimną wodą i pomagający niektórym w podjeżdżaniu. Coś pięknego!

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj