Tour po 3. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 3. etapie Tour de France

Drukuj

Zgodnie z przewidywaniami, trzeci etap Wielkiej Pętli przyniósł sporo emocji, jak również zmian w klasyfikacji generalnej. Z faworytów odpadł jeden, Frank Schleck, natomiast niektórzy pozostali potracili cenne sekundy, a nawet minuty.<br />

Zgodnie z przewidywaniami, trzeci etap Wielkiej Pętli przyniósł sporo emocji, jak również zmian w klasyfikacji generalnej. Z faworytów odpadł jeden, Frank Schleck, natomiast niektórzy pozostali potracili cenne sekundy, a nawet minuty.
Przed startem Touru wielu przewidywało, że trzeci etap może okazać się bardzo ważny, mimo iż jest na początku wyścigu i jest płaski. Jazda po brukach zrobiła swoje – przetrzebiła stawkę, dodała dramaturgii wyścigu i sprawiła, że niektórzy będą musieli atakować, by odrabiać straty.

Wygrana Thora Hushovda (Cervelo TestTeam), który wczoraj był bardzo niezadowolony z powodu neutralizacji etapu przez samych kolarzy, dziś może nie tyle zeszła na drugi plan, jednak więcej mówi się o faworytach wyścigu, dla których ten etap był pierwszym sprawdzianem.

Na pewno jednak Norweg pokazał, że jest jednym z lepszych kolarzy jeżdżących po brukach. Kolarz Cervelo jechał czujnie i znalazł się w odpowiednim momencie w odpowiednim miejscu, a potem pilnował swoich rywali, których wyprzedził na finiszu. „Wiedziałem, że Cancellary nie można odpuścić nawet na 20 metrów, bo potem już go nie zobaczę” – mówił zwycięzca etapowy, „czekałem więc, żeby zrobili swoją robotę, pilnowałem ich, a potem ja zrobiłem to, co do mnie należało” – dodał Hushovd, który zamierza walczyć o zieloną koszulkę lidera klasyfikacji punktowej. „To był ostatni dzień, kiedy jechałem w koszulce Mistrza Norwegii. Moja drużyna jest bardzo mocna, ja jestem szybki i myślę, że mogę wygrać jeszcze kilka etapów” – powiedział Hushovd.

Ekipa Saxo Bank będzie mieć mieszane uczucia po tym etapie. W kraksie na 27km przed metą leżał Frank Schleck. Luksemburczyk upadł tak nieszczęśliwie, że złamał obojczyk i dla niego Tour już się skończył, a jego brat, Andy, stracił ważnego pomocnika w górach. „Nigdy nie jest dobrze stracić pomocnika” – powiedział Andy Schleck, „zwłaszcza brata. Teraz jednak najważniejsze jest, żeby wyzdrowiał”.

Na osłodę pozostaje im fakt, że Fabian Cancellara odzyskał żółtą koszulkę lidera. „Mamy mieszane uczucia po tym etapie. Z jednej strony możemy się cieszyć z żółtej koszulki, z drugiej, straciliśmy jednego z kolarzy” – mówił Szwajcar, „zdawaliśmy sobie jednak sprawę, że będzie to bardzo ciężki etap. Dla mnie osobiście to bardzo miłe uczucie, odzyskać koszulkę lidera na brukach. Teraz postaramy się jej bronić, jednak kiedy wjedziemy w góry, cała drużyna skupi się na pomocy Andiemu”.

Wydawało się też, że Lance Armstrong (Radioshack), podobnie jak przed rokiem, znów nadrobi kilkanaście sekund nad swoim rywalem, Alberto Contadorem (Astana). Miał jednak pecha, łapiąc gumę w najmniej odpowiednim momencie, gdy Contador dochodził do jego grupki. Amerykanin przyznał, że tego dnia nie miał szczęścia. „Raz na wozie, raz pod wozem” – powiedział, „dziś miałem pecha. Gdy już prawie dochodziliśmy do następnej grupki na przedostatnim odcinku bruku, złapałem gumę i straciłem kontakt z grupką”. Amerykanin, który stracił ponad 2 minuty do Andy Schlecka i 50 sekund do Contadora, uważa, że jego strata nie jest jeszcze zbyt duża – „dziś trochę straciłem, ale to nie jest dużo. Musimy teraz walczyć, by odrobić te straty, to wszystko. Nie poddajemy się” – mówił o sytuacji w wyścigu jego siedmiokrotny zwycięzca.

FOTO: Sirotti

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj