Giro po 18. etapie

93. Giro d'Italia (08.05 - 30.05.2010, GT, Włochy): Etap 18. - Levico Terme - Brescia, 156km

Drukuj

Nie ma chyba lepszej odpowiedzi na słowa krytyki pod adresem sprintera, niż zwycięstwo etapowe. Andre Greipel, wygrywając 18. etap Giro dItalia zamknął usta wszystkim tym, którzy w ostatnim czasie wątpili w jego umiejętności.<br />

Nie ma chyba lepszej odpowiedzi na słowa krytyki pod adresem sprintera, niż zwycięstwo etapowe. Andre Greipel, wygrywając 18. etap Giro d’Italia zamknął usta wszystkim tym, którzy w ostatnim czasie wątpili w jego umiejętności.
Przed tegorocznym Giro d’Italia nadzieje ekipy HTC-Columbia na zwycięstwa etapowe były spore, biorąc pod uwagę trzy zwycięstwa Marka Cavendisha w poprzedniej edycji wyścigu. Cała presja spoczywała na Andre Greipelu, jednak Niemiec nie był w stanie przebić się do czołówki.

Dziś jednak, zarówno dzięki pracy swoich kolegów, jak i własnemu sprytowi i doświadczeniu, Greipel udowodnił, że wciąż należy do grona najlepszych sprinterów w peletonie.

„To był mój cel. Przyjechałem tu, żeby wygrać etap”
– powiedział po wyścigu kolarz HTC-Columbia. „Musiałem przetrzymać cięższe etapy, żeby dziś móc walczyć o zwycięstwo. Nie mogłem zawieść moich kolegów, którzy ciężko pracowali na mój sukces” – dodał. Greipel od pewnego czasu rywalizuje z Markiem Cavendishem o miano pierwszego sprintera ekipy HTC-Columbia, jednak to wciąż Brytyjczyk jest numerem jeden. Stąd też szanse Greipela na udział w Tour de France są dość małe. „Jeśli drużyna będzie chciała mnie na Tour de France, to pojadę, ale wiem, że moje szanse są małe” – stwierdził, „jeśli nie w tym roku, to w następnych. Tour to mój cel”.

Faworyci mieli dziś łatwy dzień, oszczędzali siły i szykowali się na kolejne trzy etapy, które wyłonią zwycięzcę wyścigu. David Arroyo spędził kolejny dzień w koszulce lidera, a Hiszpan z Caisse d’Epargne zapowiada, że zamierza ją zatrzymać. „W końcu dotarliśmy do Mortirolo. To będzie wspaniały etap, piękna walka o maglia rosa, a ja mam nadzieję mieć takie same odczucia po tym etapie, jakie mam teraz” – powiedział lider wyścigu, „nie chcę mówić, że mogę wygrać Giro, bo jest wielu mocnych kolarzy, ale wszystko jest możliwe” – dodał. W klasyfikacji generalnej Arroyo ma 2.27 przewagi nad Ivanem Basso z Liquigas – Doimo. „Mam świetną drużynę, która jest w stanie pomóc mi w górach, a ja też będę walczył do upadłego. Podium jest całkiem możliwe, ale czemu nie miałbym walczyć o więcej” – stwierdził Hiszpan.

Walka w klasyfikacji generalnej wkracza w decydującą fazę. Różnice w czołówce nie są jeszcze zbyt duże, a na kolejnych etapach wiele się może wydarzyć. Cadel Evans (BMC Racing), który zajmuje czwarte miejsce, zaznaczył, że teraz liczyć się będzie każda sekunda nadrobiona nad rywalami. „Kiedyś już przegrałem Tour różnicą 23 sekund więc wiem, że teraz każda sekunda będzie na wagę złota” – uważa Australijczyk, „to będzie bardzo zacięta walka, muszę być bardzo skoncentrowany i nie popełniać błędów, czy atakować zbyt wcześnie. Mimo iż Liquigas ma najmocniejszą drużynę, to jednak w końcówce każdy będzie musiał liczyć na siebie” – powiedział aktualny Mistrz Świata.

Apetyt na różową koszulkę ma Ivan Basso, którego strata do lidera wynosi nieco ponad dwie minuty. „Jeśli Ivan pojedzie tak, jak pojechał na Zoncolan, ma spore szanse na objęcie prowadzenia” – twierdzi Roberto Amadio, dyrektor sportowy Liquigas – Doimo, „cała drużyna będzie pracowała na Ivana, chcemy narzucić bardzo mocne tempo jeszcze przed dojazdem do decydujących wzniesień. Nie możemy lekceważyć Arroyo".

Paolo Bettini, niegdyś znakomity kolarz, teraz selekcjoner reprezentacji Włoch, twierdzi, że Basso będzie miał trudne zadanie w starciu z Evansem. „Wystarczy, że Evans będzie trzymał się Basso i na ostatnich metrach zaatakuje po bonifikaty czasowe. Na czasówce w Veronie może zyskać koło 20 sekund, a wtedy to wystarczy do zwycięstwa” – przepowiada dwukrotny Mistrz Świata.

FOTO: Sirotti