Damien Monier odniósł życiowy sukces, zwyciężając na 17. etapie Giro d’Italia. Śmiała i zaplanowana akcja na 3km przed metą była na tyle skuteczna, że na mecie Francuz mógł się cieszyć ze zwycięstwa.
Niedużo jednak brakowało, a Monier w ogóle w Giro by nie wystąpił. Na kilka dni przed rozpoczęciem wyścigu rozchorował się Tristan Valentin i Francuz zajął miejsce kolegi w składzie Cofidisu. Były Mistrz Francji do lat 23 w jeździe na czas i dwukrotny zwycięzca wyścigu indywidualnego na dochodzenie długo czekał na pierwsze zwycięstwo w gronie zawodowców. „Zbyt wcześnie przeszedłem na zawodowstwo” – mówił Monier, który do grona najlepszych dołączył w wieku 21 lat, „z tego też powodu, byłem bliski powrotu do amatorskiego ścigania, nie miałem odpowiednich umiejętności, by ścigać się na najwyższym poziomie” – mówił 27-letni kolarz Cofidisu, który całą dotychczasową karierę spędził we francuskiej ekipie.
„Byłem szalenie zmotywowany przed etapem. To zwycięstwo dedykuję mojemu tacie, który zmarł rok temu, choć gdy mijałem linię mety, wciąż nie wierzyłem, że wygrałem” – dodał Monier.
Przywykliśmy do oglądania Danilo Hondo (Lampre) w nieco innej roli. Niemiec przeważnie, i z powodzeniem, walczy o zwycięstwa na sprinterskich finiszach, jednak tego dnia nie tylko brał udział w ucieczce, ale też znalazł się w decydującym odjeździe na Pejo Terme. „Czułem się dziś dobrze, a chcieliśmy mieć kolarza w ucieczce” – powiedział Hondo, który zabrał się do 19-osobowej ucieczki i ostatecznie zajął drugie miejsce. „Mam już trochę więcej lat i mogę nie mieć już takich szans na finiszu. Wydaje mi się, że teraz jestem bardziej uniwersalnym kolarzem” – dodał Niemiec, który zapewne jutro będzie szukał kolejnej szansy na czołowe miejsce, „jest jednak wielu kolarzy, którzy będą walczyć o zwycięstwo, gdyż to będzie ostatnia szansa dla sprinterów” – dodał.
Pomimo teoretycznie spokojnego i remisowego dnia dla faworytów, etap ten był bardzo wyczerpujący dla niektórych kolarzy, zwłaszcza po wcześniejszych wspinaczkach na Zoncolan i Kronplatz. „To wcale nie był łatwy etap. Tempo od startu było bardzo mocne” – przyznał Cadel Evans (BMC Racing), czwarty kolarz klasyfikacji generalnej. „W końcówce także było ciężko. Kolarze Liquigas narzucili mocne tempo, uniemożliwiając jakiekolwiek ataki. Nie czułem się wtedy najlepiej” – przyznał Australijczyk.
Matt Lloyd spędził kolejny dzień w koszulce lidera klasyfikacji górskiej. Australijczyk z Omega Pharma – Lotto zdaje sobie jednak sprawę, że utrzymanie maglia verde do mety w Veronie będzie bardzo trudnym zadaniem. „Moje Giro jest już i tak znakomite dzięki zwycięstwu etapowemu” – powiedział Lloyd, który wygrał etap szósty, „ale zdobyć koszulkę najlepszego górala było by wspaniałym osiągnięciem. To będzie bardzo trudne zadanie, bo jest wielu kolarzy, którzy mogą mi ją odebrać, w dodatku wiem, że trudno będzie mi zdobywać punkty na górskich premiach” – stwierdził kolarz Omega Pharma – Lotto, który ma 29 punktów w klasyfikacji, ledwie 4 więcej niż Ivan Basso i Cadel Evans. „Wiem, że nie dam rady utrzymać się w grupie faworytów i zbierać punktów na premiach. Dlatego postaram się zabrać a jakąś ucieczkę w najbliższych dniach” – dodał. Z dwoma górskimi etapami do Aprici i Passa del Tonale, walka o zieloną koszulkę zapowiada się bardzo interesująco.
FOTO: Sirotti
Giro po 17. etapie
93. Giro d'Italia (08.05 - 30.05.2010, GT, Włochy): Etap 17. - Brunico - Pejo Terme, 173km
Damien Monier odniósł życiowy sukces, zwyciężając na 17. etapie Giro dItalia. Śmiała i zaplanowana akcja na 3km przed metą była na tyle skuteczna, że na mecie Francuz mógł się cieszyć ze zwycięstwa.<br />