Tak, jak początkowo włosi mogli się martwić brakiem włoskich zwycięzców na Giro, tak Stefano Garzelli jest już piątym z rzędu kolarzem z Półwyspu Apenińskiego, który sięga po triumf etapowy na tegorocznym wyścigu.
Czasówka pod Plan de Corones była z pewnością jednym z trudniejszych etapów tegorocznego Giro d’Italia i ważną próbą dla kandydatów do zwycięstwa w wyścigu.
„Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co się stało” – cieszył się ze zwycięstwa Garzelli, „myślałem, że ktoś jeszcze zdoła poprawić mój wynik” – tłumaczył. Garzelli, zwycięzca Giro z 2000 roku, przejechał dzisiejszą czasówkę o minutę i dwie sekundy wolniej, niż dwa lata temu uczynił to Franco Pellizotti, który w tegorocznym wyścigu nie wystartował. „Kiedy zobaczyłem mój wynik na mecie i widziałem, że pojechałem o minutę gorzej niż Pellizotti, pomyślałem, że nie jest źle” – powiedział na mecie Garzelli, „czułem się bardzo dobrze po dniu przerwy. Otrzymywałem międzyczasy rywali, więc wiedziałem, jak musze pojechać. Tam, gdzie było mniej stromo, trochę odpuszczałem, ale tam, gdzie droga się wznosiła, jechałem na maksimum. Na szutrach używałem najmniejszego przełożenia – 34x29. Na etapie do Zoncolan specjalnie odpuściłem, by dziś móc walczyć o zwycięstwo, choć nie spodziewałem się, że wygram. Moje nadzieje na klasyfikację generalną zaprzepaściła kraksa i etap do L’Aquili, więc chciałem powalczyć o etap” – dodał Włoch, zapowiadając, że to nie koniec jego jazdy na Giro. „Zamierzam cieszyć się z tego sukcesu, ale nie zamierzam rezygnować z kolejnych zwycięstw. Potem dopiero będę myślał o przyszłości, ale w 2011 roku chciałbym jeszcze wystartować w Giro” – stwierdził 36-letni lider Acqua e Sapone.
Straty na dzisiejszy etapie poniósł Carlos Sastre (Cervelo TestTeam) i jego marzenia o zwycięstwie w Giro oddalają się. „Czułem, że moje nogi pracują dziś dobrze, ale zegar mówił co innego” – powiedział Hiszpan, który dziś był 19. ze stratą 2.31, „do końca jeszcze zostało kilka etapów, a ja zawsze powtarzałem, że Giro kończy się dopiero po ostatnim z nich. Choć oczywiste jest, że niektórzy kolarze są silniejsi ode mnie” – dodał Sastre, który w klasyfikacji generalnej zajmuje piąte miejsce.
Ivan Basso (Liquigas – Doimo), choć stracił 28 sekund do Cadela Evansa (BMC Racing), to jednak awansował na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Z tego powodu Włoch był zadowolony po etapie – „reasumując, to był dobry etap” – powiedział, „straciłem co prawda do Evansa, ale nadrobiłem czas nad Arroyo i Sastre, więc awansowałem w generalce” – dodał kolega Sylwestra Szmyda i Macieja Bodnara, który przestrzega jednak przed zbytnim optymizmem, „mam ogromny szacunek do moich rywali. Wciąż pięciu kolarzy może walczyć o zwycięstwo w wyścigu” – uważa Basso.
Nie od dziś wiadomo, że koszulka lidera wyścigu dodaje skrzydeł.. i sił. Dowodził tego Thomas Voeckler podczas Tour de France i powoli dowodzi tego David Arroyo (Caisse d’Epargne). Choć Hiszpan po górach potrafi jeździć, to jednak wielu przewidywało, ze po dzisiejszej czasówce straci maglia rosa. „Jestem bardzo zadowolony. Myślałem, że stracę więcej czasu, a teraz mogę realnie myśleć o podium w Veronie” – powiedział Arroyo, który ma spore szanse, by utrzymać prowadzenie także po jutrzejszym, 17. etapie. „Nie wiem, czy uda mi się wygrać wyścig, ale zamierzam walczyć o koszulkę do upadłego” – dodał.
Jak się okazuje, możliwość noszenia koszulki mistrza kraju to nie tylko przywilej, ale i obowiązek. Przynajmniej według UCI. Międzynarodowa Unia Kolarska ukarała Sveina Tufta (Garmin – Transitions) karą 2000 dolarów za to, że Kanadyjczyk nie jechał w koszulce mistrza kraju podczas czasówki na Plan de Corones.
FOTO: Sirotti
Giro po 16. etapie
93. Giro d'Italia (08.05 - 30.05.2010, GT, Włochy): Etap 16. - San Vigilio di Marebbe - Plan de Corones (ITT), 12.9km
Tak, jak początkowo włosi mogli się martwić brakiem włoskich zwycięzców na Giro, tak Stefano Garzelli jest już piątym z rzędu kolarzem z Półwyspu Apenińskiego, który sięga po triumf etapowy na tegorocznym wyścigu.<br />