Farrar wygrywa nerwowy etap

93. Giro d'Italia (08.05 - 30.05.2010, GT, Włochy): Etap 2. - Amsterdam - Utrecht 209km

Drukuj

Tyler Farrar z grupy Garmin-Transitions wygrał drugi etap Giro dItalia, z metą w Utrechcie. Amerykanin na finiszu z peletonu wyprzedził Matta Gossa (HTC-Columbia) i Fabio Sabatiniego (Liquigas - Doimo). Po etapie, którym rządziły kraksy, nowym liderem wyścigu został Cadel Evans (BMC Racing).<br />

Tyler Farrar z grupy Garmin-Transitions wygrał drugi etap Giro d’Italia, z metą w Utrechcie. Amerykanin na finiszu z peletonu wyprzedził Matta Gossa (HTC-Columbia) i Fabio Sabatiniego (Liquigas - Doimo). Po etapie, którym rządziły kraksy, nowym liderem wyścigu został Cadel Evans (BMC Racing).
Ten etap był bardzo nerwowy. Na bardzo krętych i wąskich drogach z Amsterdamu do Utrechtu w peletonie bardzo często dochodziło do kraks, które, jak się okazało w końcówce wyścigu, miały ogromny wpływ na przebieg rywalizacji na dzisiejszym odcinku. Na ostatnich kilometrach, po tym jak na asfalcie leżało kilkudziesięciu zawodników, grupa zasadnicza podzieliła się, a z tyłu zostało kilku faworytów oraz, przede wszystkim, dotychczasowy lider wyścigu.

Choć na mecie w Utrechcie do głosu doszli sprinterzy, z których najszybszy był jeden z faworytów sprinterskich rozgrywek, Tyler Farrar (Garmin – Transitions), to niewątpliwie dzisiejszym zwycięzcą jest też Cadel Evans (BMC Racing), który założył koszulkę lidera. Wśród przegranych natomiast, należy wymienić Bradleya Wigginsa (Team Sky) i Carlosa Sastre (Cervelo TestTeam), którzy ponieśli dziś kilkudziesięciosekundowe straty.

***

Drugi etap Giro d’Italia z Amsterdamu do Utrechtu, liczący 209km, zdominowany był przez ucieczkę grupki kolarzy, która odjechała od peletonu tuż po starcie ostrym.

Paul Voss (Milram) był kolarzem, który dał sygnał do odjazdu, a za Niemcem ruszyła trójka kolarzy - Stefano Pirazzi (Colnago – CSF Inox), Mauro Facci (Quick Step) i Rick Flens (Rabobank). Ta czwórka błyskawicznie zyskała bezpieczną przewagę nad peletonem – po 6 kilometrach jazdy nadrobili już prawie 3 minuty, a po kolejnych trzech ich przewaga wzrosła do 4.50.

Peleton, w którym wtedy na czele jechali koledzy lidera wyścigu z ekipy Team Sky, cały czas trzymał ucieczkę w zasięgu pięciu, maksymalnie sześciu minut, a więc była to strata, którą można było odrobić i zapewne takie też kolarze w peletonie mieli założenie. Tempo tego etapu było umiarkowane – przez pierwszą godzinę kolarze pokonali niewiele ponad 43km.

Przez kolejne godziny przewaga czwórki śmiałków wahała się od czterech do sześciu minut. Dwie premie górskie, które umiejscowione były między 70 i 100 kilometrem, rozegrali pomiędzy sobą Pirazzi, Voss i Flens. Każdy z nich zgromadził po cztery punkty, więc o tym, kto będzie pierwszym liderem klasyfikacji górskiej, miała zadecydować kolejność na mecie.

Jeszcze przed lotnym finiszem, który umiejscowiony był na 155. Kilometrze, od grupki odpadł Facci i na 60km do mety na czele jechała już tylko trójka - Voss, Pirazzi i Flens.

Na następnych kilometrach w pracę na czele peletonu włączyły się ekipy HTC-Columbia i Astana. Już wtedy w peletonie było bardzo nerwowo. Na 40km do mety miała miejsce kraksa, w której uczestniczyło wielu kolarzy, między innymi lider wyścigu, Bradley Wiggins (Team Sky), jednak z pomocą kolegów po krótkim pościgu dołączył do peletonu. Nie była to jednak jedyna kraksa na ostatnich kilometrach – na wąskich drogach w peletonie często dochodziło do mniej lub bardziej groźnych upadków.

Przewaga ucieczki wynosiła wtedy niewiele ponad minutę i trójka pozostała na czele nie miała większych szans na dojechanie do mety przed zasadniczą grupą. Tym bardziej, że ich współpraca nie układała się najlepiej. Z tego też powodu na 32 km od rywali postanowiło odjechać Voss, a potem na czele znalazł się Flens. Z tyłu został Pirazzi, który najmniej pracował w tej ucieczce.
Znów na czoło peletonu wyszli kolarze Team Sky i szybko niwelowali straty. Na ulicach Utrechtu, na 30km przed metą było to już ledwie 15 sekund, jednak Flens, jadący teraz na prowadzeniu, nie zamierzał rezygnować. W końcu, na 23km przed metą, musiał skapitulować, nie mając szans z rozpędzonym peletonem.

Zawodnicy Sky wciąż narzucali mocne tempo na czele, chcąc uniknąć dalszych prób ucieczek. Do przodu przeszli także kolarze Luquigas, Astany i HTC-Columbia. Na około 10km przed metą grupa się porwała, a z tyłu zostali m.in. Damiano Cunego, który musiał zmieniać rower. Włoch zdołał jednak przejść na koniec zasadniczej grupy.

Na wąskich drogach, gdzie kolarze walczyli o pozycje, znów doszło do dużej kraksy, w której leżeli m.in. Filippo Pozzato, czy Jackson Rodriugez (Katiusza). Włoch długo nie podnosił się z ziemi, jednak po kilku minutach wsiadł na rower. Nie miał już jednak szans, by dołączyć do zasadniczej grupy. A ta, z kolei, podziała się na kilka grupek – z tyłu zostali Carlos Sastre (Cervelo TestTeam) i przede wszystkim Wiggins. W międzyczasie doszło do kolejnej kraksy, w której uczestniczył też Maciej Bodnar, lecz na szczęście Polak po chwili wsiadł na rower.

Faworyci, którzy zostali nieco z tyłu tracili już kilkanaście sekund do czołowej grupki, w której tempo nadawali kolarze Liquigas, pracując na Basso. Goniąca grupka z Wigginsem nie zdołała już dołączyć do zasadniczej grupy.

Na ostatnim kilometrze na czoło wyszli już kolarze Garmin – Transitions, którzy szykowali się już do finiszu z peletonu, a za ich plecami ustawili się kolarze Lampre. Na 500 metrów, jadąc dość szeroko, finisz rozpoczął Chris Sutton (Team Sky) i przez kilkaset metrów prowadził, ale w końcowej fazie nieco zabrakło mu sił i na 150 metrów przed kreską został wyprzedzony przez Farrara. Amerykanin, który już wtedy rozpoczął finisz, na mecie pewnie pokonał Matthew Gossa (HTC-Columbia) i Fabio Sabatiniego (Liquigas – Doimo). Czwarte miejsce zajął Andre Greipel (HTC-Columbia), przed Alessandro Petacchim (Lampre).

Grupa z liderem i Sastre straciła do zwycięzców ponad pół minuty, a to oznaczało, że nowym liderem wyścigu został trzeci do tej pory, Cadel Evans (BMC Racing), który teraz ma sekundę przewagi nad Farrarem i trzy sekundy nad Alexandre Vinokourovem (Astana).

Pełne wyniki, fotogaleria oraz wypowiedzi i komentarze wkrótce.

FOTO: Sirotti