Vino odpiera kolejne ataki

Kazach odpowiada na zarzuty dopingowe pod jego adresem

Drukuj

Jak się okazuje, Alexandre Vinokourov (Astana) musi odpierać nie tylko ataki rywali na trasie, lecz także wciąż musi mierzyć się z przeszłością. Po jego ostatnim zwycięstwie w Liege Bastogne Liege, wielu krytyków wciąż uważa, że Kazach nie powinien ścigać się w peletonie.<br />

Jak się okazuje, Alexandre Vinokourov (Astana) musi odpierać nie tylko ataki rywali na trasie, lecz także wciąż musi mierzyć się z przeszłością. Po jego ostatnim zwycięstwie w Liege – Bastogne – Liege, wielu krytyków wciąż uważa, że Kazach nie powinien ścigać się w peletonie.
Gdy Vinokourov mijał linię mety niedzielnego wyścigu, unosząc ręce w geście zwycięstwa, wielu kibiców głośno wyrażało swoje niezadowolenie. Potem Kazach musiał odpowiadać na pytania reporterów, chcących dojść, w jaki sposób kolarz Astany niespełna rok po powrocie do peletonu po dyskwalifikacji może wygrywać wyścigi w takim stylu.

Vino nie krył swojego przygnębienia z tego powodu, gdyż jak twierdzi, to, co zdarzyło się w 2007 roku, kiedy to z powodu dopingu został wykluczony z Tour de France, jest już przeszłością, a on ma pełne prawo ścigać się po odbyciu kary.

„Czytając wypowiedzi w prasie po moim zwycięstwie w Liege – Bastogne – Liege byłem bardzo zasmucony. Nie rozumiem tej nagonki” – napisał Kazach w specjalnym oświadczeniu. „Nie mogę polemizować z wątpliwościami dotyczącymi mojej kariery sprzed 2007 roku, jednak nie mogę pozwolić, by to samo działo się teraz. Od momentu mojego powrotu zawsze starałem się być uczciwy wobec prasy (…), jednak widzę, że moje zwycięstwo na nowo wzbudziło zazdrość niektórych. (…) Zapłaciłem już za swoje błędy z przeszłości, więc (…) chciałbym być szanowany, tak jak szanowany są inni kolarze w peletonie” – powiedział Vinokourov, dodając, że od momentu swojego powrotu w sierpniu ubiegłego roku przeszedł 30 kontroli antydopingowych, z których wszystkie dały wynik negatywny.

FOTO: Sirotti