Wyścig odbywał się na zasadach podobnych do biegów narciarskich Pucharu Świata:
- dystans za każdym razem 1 okrążenie (1 mila)
- kwalifikacje indywidualnie na czas
- pierwsza 16 w kat. kobiet i 32 w kat. mężczyzn ścigała się czwórkami, a pierwsza dwójka przechodziła dalej,
Do ósemki zakwalifikowały się Maja Włoszczowska, Magdalena Sadłecka i Paula gorycka. Ta ostatnia miała niestety pecha - w 1/8 finału szczepiła się z inną zawodniczką i upadła. Wyglądało to bardzo groźnie i zawodniczka CCC Polkowice wylądowała nawet w ambulansie ale okazało się, że to tylko mocne stłuczenia (kolana, łokcie, kości biodrowe, klatka piersiowa). Mimo tego wystartowała w półfinale, w którym spotkała się z dwiema pozostałymi zawodniczkami CCC, Mają Włoszczowską i Magdą Sadłecką (Aleksandra Dawidowicz ze względu na egzaminy na uczelni na tę edycję PŚ nie pojechała).
Niestety wygrała Nathali Schniter, a Maja była 2. Tym samym Maja awansowała do finału A, a Magda i Paula ścigały się w finale B. Ostatecznie zawody wygrała Eva Lechner (mistrzyni Włoch) drugie miejsce zajęła Natalie Schneitter (Szwajcaria), a trzecie Katarina Nash (Czechy), a Maja była 4. Magda wygrała finał B i tym samym zajęła w klasyfikacji generalnej miejsce 5. Paula była 6.
"Była to pierwsza poważna próba zreformowania cross Country. Od jakiegoś czasu dużo się mówiło aby zawody Pucharu Świata w cross Country były organizowane na wzór PŚ w narciarstwie biegowym. Czyli chodziło min. o wprowadzenie sprintów. Wczoraj mieliśmy pierwszy test. Takiego zainteresowania kibiców w tej małej miejscowości chyba nikt się nie spodziewał" - powiedział trener zawodniczek, Andrzej Piątek.
FOTO: Andrzej Piątek
