Vuelta a Espana w przyszłym roku obchodzić będzie dwa leciwe jubileusze tzn. swe 75 urodziny, przy okazji 65 edycji tego wyścigu. Trzeba przyznać że na urodzinową imprezę organizatorzy z Unipublic przygotowali swej podopiecznej całkiem atrakcyjną kreację. Wzorem kolekcji etapów z przyszłorocznego Touru czy Giro również na Vuelcie niewiele będzie kilometrów jazdy indywidualnej na czas, zaś sporo górskich i górzystych odcinków, które najbardziej cieszą serca kolarskich kibiców. Zaprezentowany w środowe południe wyścig liczył będzie blisko 3338 kilometrów podzielonych na 21 etapów. Według oficjalnych statystyk na szlaku Vuelty 2010 znajdzie się aż 11 etapów płaskich oraz 8 odcinków prowadzących po średnich bądź wysokich górach. Jednak gdy bliżej przyjrzeć się profilom etapów nr 4, 6 czy 10 trudno założyć by rządzili na nich sprinterzy. Co więcej podejrzewać można, że w takim terenie potknąć się może nawet nieuważny faworyt. Dlatego proporcje między etapami „łatwymi” a „trudnymi” wydają się być zgoła inne niż te głoszone przez oficjalną propagandę. Na trasie ujrzymy 40 premii górskich, tym 13 najwyższej bądź pierwszej kategorii. Natomiast dla prób czasowych przewidziano tylko 62,5 kilometry, z czego 16,5 przypadnie na otwierającą wyścig drużynówkę. Sześć etapów zakończy się podjazdami, a wśród nich znajdą się dwaj ekscytujący ”debiutanci” czyli Cotobello w Asturii i Bola del Mundo u bram Madrytu.
Trasa 65. Vuelta a Espana
Przyszłoroczna Vuelta wystartuje 28 sierpnia i po raz czwarty od 2005 roku ruszy z gorącej Andaluzji. Tym razem zaszczytu zorganizowania „wielkiego otwarcia” dostąpi stolica tego regionu czyli Sewilla. Na ulicach czwartego co do wielkości miasta Hiszpanii zostanie rozegrana krótka i wieczorowa jazda drużynowa. Dzień później na etapie z Alcala de Guadaira do Marbelli (173 km) pierwszą szansę do walki o zwycięstwo otrzymają sprinterzy. Niemniej już trzeci odcinek z Marbelli do Malagi (156 km) może przeprowadzić wstępną selekcję wśród faworytów wyścigu. Dwukrotnie trzeba będzie pokonać podjazd pierwszej kategorii Puerto del Leon na 95 i 129 kilometrze. Wzniesienie to leży na wysokości tylko 905 metrów n.p.m., lecz atakowane będzie niemal z poziomu morza. Etap czwarty z Malagi do Valdepenas de Jaen (177 km), acz z pozoru łatwiejszy też może sprawić nieco zamieszania. A to z uwagi na dwie premie drugiej kategorii, w tym Puerto de Valdepenas na 6,2 km przed metą. Sprinterzy wrócą do gry na prawie płaskim etapie piątym z Guadix do Lorki (194 km).
Górski początek - etapy 3. i 4.
Szósty etap z Caravaca de la Cruz do Murcii (144 km) powinien sprzyjać „harcownikom”. Podobnie jak w tegorocznej Vuelcie na około 10 km przed finiszem trzeba będzie sforsować premię górską drugiej kategorii Alto della Cresta del Gallo. Podobnej atrakcji zabraknie na odcinku siódmym z Murcii do Orihuela (170 km), więc ten dzień zapowiada się na trzecią ucztę sprinterów. Na etapie ósmym z Villeny do Xorret del Cati (189 km) góry nie będą jeszcze wysokie, ale za to liczne. W sumie pięć premii górskich, w tym trzy „dwójki”: Tudons, Torremanzanas i Carrasqueta. Natomiast na deser krótki, lecz bardzo stromy podjazd pierwszej kategorii pod Alto Xorret del Cati z finałem ledwie 3,2 kilometry przed metą. To w tym miejscu zmienił się lider 64. Vuelty – Alejandro Valverde zdobył złotą koszulkę, której nie oddał już do końca wyścigu. W 2010 roku uczestnicy mają się „bić” o trykot w kolorze czerwonym. Ktokolwiek go zdobędzie czy obroni w Cati nie powinien mieć szalonych kłopotów z jego obroną na odcinku dziewiątym z Calpe do Alcoy (187 km). Niemniej ostrożności jednak nie zawadzi. Wśród sześciu premii górskich mają być cztery wzniesienia drugiej kategorii, choć ostatni klasyfikowany podjazd przewidziano w 27-kilometrowej odległości od mety. Na tym zakończy się pierwsza tercja wyścigu w całości wyznaczona w południowo-wschodniej części Hiszpanii.
Etapy 8. i 9 - kolejne góry
Po dniu przerwy przez trzy kolejne etapy kolarze walczyć będę na drogach Katalonii, z krótkim, acz ważnym wypadem do Andory. Dla każdego coś miłego. Harcownikom spodoba się etap dziesiąty z Tarragony do Villanova i la Geltru (174 km). Premia pierwszej kategorii Alto del Rat Penat – tylko 480 m. n.p.m., ale z fragmentami o nachyleniu 20 – 22 % na 143 km będzie wymarzonym miejscem do zgubienia sprinterów lub towarzyszy wcześniej zawiązanej ucieczki. Górale wyznaczą sobie pojedynek na najdłuższym w całym wyścigu etapie jedenastym z Villanova i la Geltru do stacji górskiej Pal w Andorze (208 km). Tam na ostatnich 18 kilometrach trzeba będzie pokonać 820 metrów różnicy wzniesień. Sprinterom przypadnie do gustu odcinek dwunasty z Andorry la Vella do Lleidy (175 km) z ledwie jednym wzniesieniem drugiej kategorii już na 57 km. Po szybkim transferze na zachód niewiele się zmieni. Na trzynastym etapie z Rincon de Soto do Burgos (194 km) mimo dwóch premii trzeciej kategorii na mecie ponownie może się zameldować cały peleton.Na etapach 12. i 13 szanse powinni mieć sprinterzy
Kluczowe znaczenie dla losów wyścigów będą miały za to trzy dni w górach Kantabrii i Asturii. Najpierw odcinek czternasty z Burgos do Pena Cabarga (179 km) nieopodal Santander. Etap z czteroma premiami górskimi, w tym dwoma „dwójkami” i finałowym podjazdem pierwszej kategorii. Meta na wysokości tylko 530 m. n.p.m., ale z poziomu morza tj. po przejechaniu blisko 6-kilometrowego wzniesienia o średnim nachyleniu 9,4 %. Nazajutrz odcinek piętnasty z Solares do Lagos de Covadonga (170 km) czyli niemal cały dzień jazdy wzdłuż wybrzeża, ale finał typowo górski na jednym z kultowych wzniesień Vuelty – ostatnie 11 km o średnim nachyleniu 8,5 i max. 13 %. Po „klasyce” przyjdzie pora na „wynalazek”. Etap z Gijon do Cotobello (179 km) zmusi kolarzy do pokonania trzech premii pierwszej kategorii. Najpierw na 101 km San Lorenzo tzn. 10,4 km przy średniej 8,4 i max. 15 %, potem na 142 km Cobertoria czyli 9 km przy średniej 7,5 i na nowy finał czyli góra „Chechu” Rubiery o długości 10,1 km przy średniej 8,4 i max. 12 %.
Kluczowe dla losów wyścigu z pewnością będą etapy 15. i 16.
Po drugim dniu przerwy wyścig zwieńczy pięć etapów w centralnej części Półwyspu Iberyjskiego. Trzeci tydzień 65. Vuelty zmagań powinien być ciekawszy niż ta sama faza ostatnich trzech edycji. Po raz pierwszy uczestników Vuelty ugości miasteczko Penafiel, które wystąpi w ważnej roli gospodarza „etapu prawdy” czyli 46-kilometrowej czasówki na wysoko położonym, acz z gruntu płaskim terenie. Etapy osiemnasty i dziewiętnasty tzn. z Valladolid do Salamanki (153 km) i z Piedrahity do Toledo (200 km) powinny paść łupem sprinterów. O ile któregoś z tych dni umordowany długim wyścigiem peleton nie zaraz po starcie większej grupy uciekinierów. Liderzy będą czekać na etap dwudziesty. Teren finałowej walki w ogólnym zarysie jest wszystkim dobrze znany. Niemniej diabeł tkwi w pewnym szczególe. Na trasie z San Martin de Valdeiglesias do Bola del Mundo (169 km) będą cztery premie górskie, w tym dwie jedynki czyli Alto del Leon na 63 km i pokonywana od północy Alto de Navacerrada na 118 km. Po zjeździe kolarze wykonają pętlę na równinie i zawrócą w kierunku pasma Sierra de Guadarrama by pokonać Navacerradę od południa. Niemniej tym razem nie poprzestaną na wjechaniu na tradycyjną wysokość 1870 m. n.p.m., lecz odbiją ku wieżom telewizyjnym na Bola del Mundo (2250 m. n.p.m.). Ostatnie 3,3 km będzie mieć średnie nachylenie aż 12,7 % przez co cała góra przypominać będzie znaną z Giro 2003 wschodnią stronę Zoncolanu. Tak oto zapowiada się piękny finał, trudnej i oby ciekawej do końca Vuelty. Do rozegrania zostanie co prawda jeszcze finałowy odcinek z San Sebastian de los Reyes do Madrytu (100 km). Jednak krótki dojazd i osiem rund na ulicach hiszpańskiej stolicy będzie już tylko uroczystą procesją na zakończenie świętującego swój piękny jubileusz wyścigu.
Ostatnie starcie na Bola del Mundo i wreszczie Madryt
FOTO: Sirotti
Mapka: Unipublic










