Rewanż za Varese. Długie czasówki. Trudne wyścigi. Krótka runda. Sztywne wzniesienia. Włosi kontra Hiszpanie? A może ktoś trzeci? Szanse biało-czerwonych.
Przez dwanaście miesięcy w roku kolarze szosowi ścigają się niemal we wszystkich stronach świata po czym i tak na wspólną rywalizację „umówieni zostają” w centrum Starego Kontynentu. Oczywiście okoliczność, iż od 1995 roku Mistrzostwa świata odbywają się wczesną jesienią z oczywistych względów natury klimatycznej zawęża władzom UCI, na ich własne życzenie, pole wyboru gospodarza. Niemniej trzeba przyznać, iż ostatnimi czasy horyzonty geograficzne włodarzy z Aigle stały się maksymalnie ograniczone. Otóż dwanaście miesięcy po czempionacie we włoskim Varese tym razem najlepsi zawodowcy, kobiety i młodzieżowcy spotkają się w szwajcarskim Mendrisio – położonym tuż za granicą z Włochami, w odległości ledwie 25 kilometrów od wspomnianego Varese! Nie bez przyczyny więc Mistrzostwa Świata w Mendrisio określić można mianem rewanżu za Varese. Godzi się zaś przypomnieć, iż w mieście tym już raz walczono o tęczowe koszulki. A mianowicie w 1971 roku gdy brąz wywalczyła polska drużyna w składzie: Barcik, Lis, Smyrak i Szozda.
W odróżnieniu od ubiegłorocznych Mistrzostw tym razem wszystkie wydarzenia zostaną skondensowane w ciągu zaledwie czterech dni. Oczywiście terminy starcia kolarskiej elity pozostają niezmienione tzn. zawodowcy zmierzą się na trasie czasówki w czwartek, zaś ścigać się będą na trasie wyścigu ze startu wspólnego jak zwykle w niedzielę. Niemniej panie jak i młodzi kolarze do lat 23 (czyli roczniki 1987-1990) w tym roku przykuwać będą uwagę kibiców od rana do wieczora tak w środę jak i sobotę. W ten sposób piątek stał się dniem wolnym od wrażeń i zostanie przez wszystkich uczestników spożytkowany na zapoznanie się z trudną trasą wyścigu.
Zaszczyt inauguracji tegorocznych Mistrzostw przypadnie w środowe przedpołudnie specjalistkom o jazdy indywidualnej na czas. Panie rywalizować będą na trasie o długości 26,8 kilometra składającej się z dwóch rund o długości ponad 13-kilometrowej. Mężczyźni zarówno młodzi jak i seniorzy zmierzą swe siły na nieco dłuższej rundzie. Będzie ona miała długość 16,6 kilometra i różnicę wzniesień niespełna 90 metrów między najniższym a najwyższym punktem tej trasy. Młodzieżowcy pokonać ją będą musieli dwukrotnie, zaś zawodnicy z elity po trzykroć co przy łącznym dystansie 49,8 kilometra oznaczać powinno co najmniej godziną walkę z własnymi słabościami nawet w wykonaniu najlepszych.
Wśród pań tytułu broni Amerykanka Amber Neben, która przed rokiem wyprzedził Austriaczkę Christiane Soeder i Niemkę Judith Arndt. Do grona głównych faworytek śmiało można dorzucić złotą i srebrną medalistkę z Pekinu czyli Amerykankę Kristin Armstrong i Brytyjkę Emmę Pooley. W gronie młodzieżowców przed rokiem wygrał Włoch Adriano Maori przed Niemcem Patrickiem Gretschem. Na pewno zabraknie na starcie Australijczyka Camerona Meyera, który od tego roku jest już zawodowcem w ekipie Garmin. Wśród młodych jak zwykle najtrudniej wskazać faworytów. Niemniej z pewnością należy uważać na medalistów tegorocznych Mistrzostw Europy tzn. Niemca Marcela Kittela, Rosjanina Timofieja Krickiego oraz Duńczyka Rasmusa Quaade. Przed dwoma miesiącami w belgijskim Hooglede całą tą trójkę na dystansie 37 kilometrów dzieliła ledwie jedna sekunda! Podczas rozegranego niedawno Tour de l’Avenir najlepszy w 27-kilometrowej czasówce okazał się z kolei zwycięzca całego wyścigu Francuz Romain Sicard. Pytanie tylko czy trener trójkolorowych nie oszczędzi swej gwiazdy na sam wyścig. Podobnych dylematów nie będą mieli raczej selekcjonerzy ze Stanów Zjednoczonych i Republiki Południowej Afryki, którzy postawią odpowiednio na: Tejaya Van Gaderena i Jacobus Ventera.
Mniej problemów mamy chyba wszyscy ze wskazaniem głównego faworyta wśród elity. Dwukrotny mistrz świata (z Salzburga i Stuttgartu) oraz mistrz olimpijski (z Pekinu) czyli Szwajcar Fabian Cancellara wydaje się być niemal pewniakiem do złota. W tym roku wygrał prolog i czasówkę w Tour de Suisse, „etap otwarcia” na Tour de France, zaś ostatnio prolog i pierwszą czasówkę podczas Vuelta a Espana. Do jego najgroźniejszych rywali powinni należeć Brytyjczycy z ekipy Garmin i Niemcy rodem z Team Colombia. Anglik Bradley Wiggins zadziwił wszystkich jazdą w górach podczas „Wielkiej Pętli”, więc tym bardziej pod kątem czasówki na pewno potrafił się świetnie przygotować. Z kolei Szkot David Millar potwierdził wysoką formę zwycięstwem na ostatnim „etapie prawdy” podczas Vuelty. Tytułu mistrz świata będzie bronił Niemiec Bert Grabsch, acz niewykluczone że więcej do powiedzenia będzie miał jego młodszy rodak Tony Martin.
Po środowo-czwartkowej samotnej walce z czasem przyjdzie pora na zaciętą rywalizację bark w bark na rundzie wokół Mendrisio, powszechnie uważanej za najtrudniejszą arenę Mistrzostw w ostatniej dekadzie. Z pozoru tegoroczna runda mistrzowska spełnia standardy trudnej, acz nie przesadnie trasy – tzn. dwa podjazdy na każdym kółku i łączne przewyższenie na każdym okrążeniu ponad 200 metrów, a dokładnie 245. Diabeł tkwi w szczegółach, a mianowicie runda będzie znacznie krótsza od tych około 20-kilometrowych z Madrytu, Salzburga i Stuttgartu czy nawet blisko 17,5-kilometrowej z Varese. Ponieważ „kółeczko” w Mendrisio liczy sobie tylko 13,8 kilometra trzeba będzie je pokonać aż dziewiętnastokrotnie, a nie od 12 do 15 razy jak to miało miejsce ostatnim laty. Wobec tego „niepozorne” jednostkowe przewyższenie rzędu wspomnianych 245 metrów skumuluje się do imponującej liczby 4655 metrów jaka będą mieli do pokonania zawodowcy. Taka dawka wspinaczek odpowiada profilowi górskiego etapu rodem z Wielkich Tourow, na którym byłyby ze cztery premie górskie pierwszej lub najwyższej kategorii, choć oczywiście w rozbiciu na 38 kawałków specyfika ścigania będzie inna. Młodzieżowcy ścigać się będą przez 13 okrążeń na dystansie 179,4 kilometra, zaś kobiety na 9 rundach o łącznej długości 124,2 kilometra.
W detalach mistrzowska runda z Mendrisio wygląda następująco. Na początek blisko dwa kilometry płaskiego podjazdu, po czym przychodzi pora na pierwsze wzniesienie tzn. 1600-metrowe Castel San Pietro z kulminacją w najwyższym punkcie trasy na poziomie 438 metrów n.p.m. Druga połowa tego podjazdu tzn. po wyjeździe z centrum miasta „trzyma mocno” na wysokiej średniej nachylenia rzędu 10 %. Potem przychodzi 4,5 kilometra zjazdu, w początkowej fazie stromego i bardzo technicznego. Płaskiego odcinka miedzy obu wzniesieniami jest tylko, jak dokładnie wyliczyli organizatorzy, tylko 1420 metrów po czym ma miejsce kolejne wzniesienie tzn. Novazzano (znane z MŚ w 1971 roku, gdy legendarny Belg Eddy Merckx ograł na finiszu Włocha Felice Gimondi, zaś trzeci był Francuz Cyrille Guimard). Drugi podjazd to w sumie 1750 metrów wspinaczki z odcinkami nie rzadko przekraczającymi 10 %. Kończy się on ledwie 2,6 kilometra przed metą, z czego 800 metrów to lekki zjazd i 1810 metrów płaskiego terenu. Finałowa prosta ma 600 metrów. W skrócie: dużo wspinaczek i mniej niż zwykle miejsca na odpoczynek między oboma podjazdami. Do tego niekiedy wąskie drogi i techniczne fragmenty zjazdów – nie na darmo obrońca tytułu wśród zawodowców Włoch Allessandro Ballan nazwał ta trasę trudniejszą wersją Flandrii (wyścigu Ronde van Vlaanderen), albowiem zdaniem zwycięzcy Tour de Pologne równie ważna co umiejętności wspinaczkowe będzie tu umiejętności walki o dogodną pozycję w dużej grupie przed przystąpieniem do samych podjazdów.
W gronie młodzieżowców licząc na udany występ biało-czerwonych (o naszych szansach na koniec) wymienić trzeba przede wszystkim wspomnianego Francuza Romaina Ricarda – czy to jest w końcu długo oczekiwany zbawca kolarstwa znad Loary? W Mistrzostwach Europy medale zdobyli Belg Kris Boeckmansa i Włoch Sacha Modulo. Niemniej trasa w Mendrisio z pewnością jest trudniejsza od tej z Hooglede. Dlatego nie koniecznie ci panowie w mocnych ekipach Belgii i Włoch mogą odgrywać pierwszoplanowe role. Dużo dobrego mówi się o innym Belgu Janie Ghyselincku czy ubiegłorocznym mistrzu Italii U-23 Damiano Caruso. Inni prominentni kandydaci do medali to aktualny mistrz Niemiec elity (!) Martin Reimer z Cervelo czy Duńczyk Rasmus Guldhammer. Wśród pań najsilniejszą ekipę zdają się mieć Niemki: podwójnie brązowa w Varese Judith Arndt czy zwyciężczyni tegoroczne Giro Donne Claudia Haussler to tylko połowa z czterech asów. W odwodzie pozostają wszak jeszcze Ina Teutenberg i Trixi Worrack. Tytułu sprzed roku broni Walijka Nicole Cooke, u której boku pojedzie też wspomniana już wcześniej Pooley. Osłabione nieco kadrowo Holenderki liczyć będą na drugą przed rokiem, mistrzynię świata z Salzburga Marianne Vos. Włoszki będą prawie u siebie w domu, więc szczególnie zmobilizowane pojadą Noemi Cantele czy Luisa Tamanini. Wśród Amerykanek duet Armstrong i Neben, zaś gospodynie Szwajcarki poprowadzi jak zwykle Nicole Brandzli. Liderką Szwedek będzie czwarta przed rokiem Emma Johansson, zaś Francuzek „niezniszczalna” Jeannie Longo. Jak zawsze trzeba będzie też uważać na Litwinki, przede wszystkim Diane Ziliute i Raisę Pucinskaite. Ta pierwsza wygrała w minionym tygodniu mocno obsadzona etapówkę Giro della Toscana.
W gronie profich na trasie w Mendrisio będzie obowiązywała zasada „bić mistrzów” czyli Włochów którzy za sprawa Paolo Bettiniego i Alessandro Ballana zgarnęli złoto podczas trzech ostatnich Mistrzostw. Tym razem liderem „azzurich” ma być jak zwykle mocny na jesieni Damiano Cunego, trzykrotny triumfator Giro di Lombardia, który w Varese wywalczył srebro zaś w bieżącym miesiącu gładko wygrał dwa górskie etapy Vuelty. Włosi jak zwykle w kadrze mają kłopoty bogactwa bowiem oprócz Cunego chrapkę na medale może mieć jeszcze kilku asów, przede wszystkim wspominany już Ballan oraz dość chimeryczny Filippo Pozzato, jeśli wytrzyma te wszystkie wzniesienia. Tradycyjnie już głównymi oponentami Włochów powinni być Hiszpanie, którzy za sprawą przede wszystkim Oscara Freire mocno napsuli krew kolarzom z Italii w ostatnim dziesięcioleciu. Freire wydaje się być w tym roku w słabszej formie – aczkolwiek z nim nigdy nic nie wiadomo, więc zawsze może wyskoczyć jak diabeł z pudełka - przeto w teorii liderami hiszpańskiej armady powinni być bohaterowie Vuelty czyli Alejandro Valverde (srebrny w Hamilton i Madrycie czy brązowy w Salzburgu) oraz Samuel Sanchez (mistrz olimpijski z Pekinu). Z pozostałych ekip na wyróżnienie zasługują przede wszystkim nazwiska: Belga Philippe’a Gilberta, Norwega Edvalda Boasson Hagena czy Luksemburczyka Andy Schlecka – zwycięzcy tegorocznej edycji Liege-Bastogne-Liege tj. klasyku, z którym zwykło się porównywać trasy najtrudniejszych czempionatów. Okrojone na skutek słabej pozycji w rankingu światowym do ledwie sześciu zawodników możne zespoły Francji i Holandii poprowadzą najpewniej Pierrick Fedrigo i Lars Boom. Wśród Rosjan groźny może być Aleksander Kołobniew, zaś w ekipie Danii jego kolega z Saxo Banku Matti Breschel. Zagadką pozostają na tak trudnej trasie szanse faworyta gospodarzy czyli Cancellary, szczególnie wobec czwartkowego zmęczenia czasówką. Niemniej „Spartakus” udowodnił już w tym roku, że poprawił jazdę w górach wygrywając Tour de Suisse. Natomiast przed rokiem jako jedyny przedstawiciel szosy wywalczył w Pekinie medale w obu specjalnościach.
Jeśli chodzi o szanse biało-czerwonych to każdy medal byłby oczywiście dużym osiągnięciem i miłą niespodzianką. Niemniej bodaj po raz pierwszy od czasów Zbigniewa Sprucha i Piotra Wadeckiego możemy czekać występu naszych „orłów, orlic i orlików” z ostrożnym optymizmem. Wydaje się, że największe na to cenny krążek mamy w wyścigu młodzieżowców. W naszej młodej kadrze liderem będzie zapewne srebrny medalista z ME w Hooglede Jarosław Marycz. Obok niego pojedzie też m.in. Michał Kwiatkowski, bodaj największy talent w polskim kolarstwie szosowym od czasów nieodżałowanego Joachima Halupczoka. Niemniej kolarz z Torunia ma dopiero 19 lat i w Mendrisio będzie rywalizował z zawodnikami nie rzadko trzy lata starszymi dlatego na medal z jego strony możemy jeszcze poczekać rok czy dwa. Wśród pań liderkami naszej ekipy będą zapewne Sylwia Kapusta oraz Paulina Brzeźna i przynajmniej jedna z nich powinna się postarać o miejsce w czołowej "20” wyścigu. W końcu w elicie liczyć możemy na więcej niż przyzwoity występ Macieja Bodnara w czasówce tzn. miejsce w „20”, a może nawet pod koniec pierwszej ’10-tki”. Natomiast na trasie wyścigu będziemy oczekiwać dobrego występu naszych „górali” czyli Sylwestra Szmyda i Przemysława Niemca. Oczywiście obaj woleli by zamiast 14-kilometrowej rundki z dwoma krótkimi podjazdami jakiś konkretny 14-kilometrowy finałowy podjazd do mety, ale tego jeszcze podczas MŚ nigdy nie grali. Dlatego jeśli się nie ma co się lubi, to należy polubić i oswoić to co się ma. Lepszej okazji do błyśnięcia podczas Mistrzostw Świata raczej szybko nie będą mieli, albowiem czempionaty w australijskim Geelong czy Kopenhadze powinny sprzyjać sprinterom.
Powrót do Mendrisio
Zapowiedź szosowych Mistrzostw Świata w Mendrisio
Rewanż za Varese. Długie czasówki. Trudne wyścigi. Krótka runda. Sztywne wzniesienia. Włosi kontra Hiszpanie? A może ktoś trzeci? Szanse biało-czerwonych.<br />