Armstrong wygrywa Leadville w pięknym stylu

Leadvile Trail 100 MTB (15.08.2009, Colorado, USA)

Drukuj

Lance Armstrong wygrał w znakomitym stylu Leadville Trail 100 MTB, pokonując legendę wyścigu i ubiegłorocznego zwycięzcę, Davida Wiensa, ustanawiając nowy rekord trasy, a ostatnie kilometry przejeżdżając z przebitą tylną oponą.<br />

Lance Armstrong wygrał w znakomitym stylu Leadville Trail 100 MTB, pokonując legendę wyścigu i ubiegłorocznego zwycięzcę, Davida Wiensa, ustanawiając nowy rekord trasy, a ostatnie kilometry przejeżdżając z przebitą tylną oponą.
Dla Armstronga Ledaville było jednym z celów w tym sezonie i Amerykanin dość solidnie przygotowywał się do tego wyścigu. Nie ukrywał też, że zamierza wygrać i pobić rekord 160km trasy z ponad 4300 metrami przewyższenia, który do tej pory wynosił 6:45:45. „Jeśli w pierwszej części wyścigu na czele będzie jechała grupka mocnych kolarzy, to mamy szansę na pobicie rekordu” – mówił przed wyścigiem Armstrong, który nie ukrywał, że chciałby zejść nawet poniżej 6 godzin.

Tegoroczny wyścig rozpoczął się od mocnego tempa, a na czele jechała 9-osobowa grupka, w której byli m.in. Armstrong, Wiens, Tinker Juarez, Manuel Prado, Matt Shriver, Len Zanni i Travis Brown. Po około godzinie jazdy zaczął padać deszcz, a temperatura spadła do około 5 stopni.

Jeszcze przed decydującym, 16 kilometrowym, podjazdem pod kopalnie Columbine (na 74km), z nieco ponad 1000 metrów przewyższenia, grupka zaczęła się rwać. Z powodu kłopotów technicznych z rywalizacji odpadł Juarez, natomiast na czoło wysunął się Armstrong. Z niewielką stratą za nim jechali Shriver, Wiens, Cannondale i Honey. „Było mi zimno, więc chciałem jechać jak najszybciej” – powiedział po wyścigu.

Na szycie Columbine, z którego kolarze zawracali do Leadville, Armstrong wypracował sobie już 10-minutową przewagę nad Wiensem. Na trzecim miejscu, ze stratą około 15 minut jechał Scott Beeton.

Armstrong, mimo iż jechał sam, powiększał swoją przewagę, i na kolejnym z kluczowych podjazdów, PowerLine (na 115km), zyskiwał już 17 minut. W międzyczasie pogoda nieco się poprawiła i zza chmur wyszło słońce.

Ze szczytu do mety pozostało około 30km, a Armstrong miał już bezpieczną przewagę. Jego także nie ominęły problemy techniczne. Kolarz Mellow Johnny’s złapał gumę na około 20 km do mety, jednak nie zdecydował się na naprawę.

Ostatecznie linię mety minął z czasem 6:28:50 o ponad 15 minut poprawiając ubiegłoroczny rekord. Drugi był Wiens, który stracił do Amerykanina prawie 30 minut.