Bruyneel i Armstrong odejdą z Astany

Amerykanin tworzy nową drużynę

Drukuj

Johan Bruyneel nie będzie w przyszłym sezonie dyrektorem sportowym Astany. Wiadomość ta zbiegła się w czasie z informacją, podaną przez Lancea Armstronga o tym, że w przyszłym sezonie Amerykanin zamierza stworzyć nowy zespół.<br />

Johan Bruyneel nie będzie w przyszłym sezonie dyrektorem sportowym Astany. Wiadomość ta zbiegła się w czasie z informacją, podaną przez Lance’a Armstronga o tym, że w przyszłym sezonie Amerykanin zamierza stworzyć nowy zespół.

Bruyneel, podobno jeszcze przed startem 16. Etapu, powiedział belgijskiej telewizji Sporza, że jego praca w Astanie dobiegnie końca w tym sezonie. Mimo zapowiedzi sponsorów drużyny o zwiększeniu nakładów na finansowanie Astany i chęci zatrzymania zarówno Bruyneela, jak i Contadora i Armstronga, belg powiedział, że nie widzi dla siebie miejsca w kazachskiej ekipie.

Decyzja Bruyneela ma ścisły związek z osobą Alexandre Vinokurowa, który w przeszłości pomagał w pozyskaniu sponsorów dla Astany, a teraz, po zakończeniu okresu zawieszenia, zamierza wrócić do ścigania, właśnie w tej drużynie. Kazach na konferencji prasowej w Monako, którą zwołał przed rozpoczęciem TdF przyznał, że nie widzi dla siebie innej drużyny, niż Astana, a jeśli Bruyneel nie zgodzi się na jego przyjęcie, będzie musiał opuścić zespół.

„Po ogłoszeniu przez Vinokourova decyzji o powrocie do Astany, Kazachski Związek Kolarski zaczął mnie straszyć konsekwencjami, jeśli Vino nie będzie w drużynie. Mam udawać, że nic się nie stało? W takim wypadku nie wyobrażam sobie prowadzenia Astany w kolejnym sezonie” – stwierdził Belg, „Astana to zamknięty rozdział” – dodał.

Z kolei po dzisiejszym etapie Lance Armstrong zapowiedział na swoim blogu, że „w czwartek wydam oświadczenie, dotyczące nowego amerykańskiego sponsora dla naszej drużyny na sezon 2010 i kolejny” – napisał Amerykanin.

Można jedynie przypuszczać, choć wydaje się to bardziej niż pewne, że Armstrong wraz z Bruyneelem stworzą nową drużynę, w której zatrudnienie znajdą wszyscy dawni przyboczni Armstronga.