Horner zawiedziony, wini politykę

Amerykanin nie znalazł miejsca w składzie Astany na TdF

Drukuj

Chris Horner nie kryje rozczarowania faktem, że został pominięty w składzie Astany na Tour de France. Pierwszą jego reakcją telefon Johana Bruyneela, którym powiedział mu, że w tym roku Amerykanin na Tour de France nie pojedzie, była chęć zmiany drużyny.

Chris Horner nie kryje rozczarowania faktem, że został pominięty w składzie Astany na Tour de France. Pierwszą jego reakcją telefon Johana Bruyneela, którym powiedział mu, że w tym roku Amerykanin na Tour de France nie pojedzie, była chęć zmiany drużyny.
Horner miał prawo spodziewać się powołania do składu na Tour de France, biorąc pod uwagę jego jazdę w Giro d’Italia, do czasu kiedy nie odniósł kontuzji. Także Levi Leipheimer i Lance Armstrong dość twardo walczyli, by Horner wziął udział w Wielkiej Pętli, gdyż ten mógłby być bardzo pomocny w górach.

Gdy jednak zadzwonił telefon od Johana Bruyneela, Horner wiedział, czego się spodziewać – „gdy pakowałem swoje walizki [Horner wraz z Armstongiem i Leipheimerem trenowali ostatni w Aspen, przygotowując się właśnie do TdF], zadzwonił Johan. Tak jak się obawiałem, dzwonił, żeby powiedzieć mi, że nie jadę na Tour de France” – napisał na swoim blogu Horner.

Uważa on też, że spory wpływ na decyzje Bruyneela o wyborze składu miała polityka. „Johan podał wiele powodów, dla których nie mógł mnie wybrać, wszystkie z nich moim zdaniem miały podłoże polityczne, żaden z nich nie odnosił się do aspektów czysto sportowych. Zapytałem więc, czy mogę poszukać sobie innej drużyny, w której mógłbym wystartować w Tour de France, jednak odpowiedź brzmiała nie”.

Horner tłumaczy, że z pozostałych trzech miejsc (wcześniej pewną pozycję w składzie mieli Armstrong, Contador, Kloeden, Popowicz, Leipheimer i Zubeldia), jedno przypadło Sergio Paulinho „gdyż to właśnie jego chciał Contador”, jedno Gergory Rastowi, „który będzie bardzo pomocny na płaskich odcinkach”, natomiast ostatnim kolarzem, który znalazł się w składzie był Dymitryj Murajew, Kazach, i to właśnie był ukłon Bruyneela w stronę sponsorów, którzy wspierają Astanę. „Mimo to nie mam pretensji do Johana. Wiem, że on też wykonał ogromną pracę, chcąc włączyć mnie do składu, rozmawiając ze sponsorami i zawodnikami. Znów do sportu wkradła się polityka, Johan miał związane ręce”.

„Przed powrotem do domu chciałbym jeszcze raz podziękować Johanowi, za to, że walczył o mnie. Jego praca jest trudna, a to zadanie było bardzo ciężkie, nie mogę go winić. Nie wszyscy mogą być zawsze zadowoleni. Mam nadzieję, że po tym rozczarowaniu przyjdą lepsze chwile” – powiedział Horner, który nie wie jednak na razie, jak będzie wyglądał jego najbliższy kalendarz startowy.