Killer nie odpuscza

92. Giro d'Italia (09-31.05.2009, GT, Włochy), etap 10., Cuneo - Pinerolo, 262km

Drukuj

Fantastyczny atak na ostatnich kilometrach zapewnił Danilo Di Luce zwycięstwo na 10. etapie Giro dItalia, a dzięki wygranej Włoch zyskał kolejne sekundy nad najgroźniejszymi rywalami w klasyfikacji generalnej.

Fantastyczny atak na ostatnich kilometrach zapewnił Danilo Di Luce zwycięstwo na 10. etapie Giro d’Italia, a dzięki wygranej Włoch zyskał kolejne sekundy nad najgroźniejszymi rywalami w klasyfikacji generalnej.
Ten etap z pewnością zasługiwał na miano najbardziej prestiżowego. Miał przypominać ucieczkę Fausto Coppiego z 1949 roku, kiedy to Włoch jechał na czele przez 192 km i wygrał z przewagą ponad 10 minut. Niestety ze względu na zalegający śnieg organizatorzy musieli zrezygnować z podjazdów po francuskiej stronie gór. Mimo to 262 kilometry i dwa podjazdy pierwszej kategorii, w tym podjazd pod Sestriere, czyniły ten etap bardzo trudnym i nieobliczalnym, a także łakomym kąskiem dla uciekinierów.

Sygnał do ataku dali Oliver Kaisen (Silence – Lotto) i Oscar Gatto (ISD), którzy zaatakowali już na drugim kilometrze. Dwaj kolarze szybko zostali doścignięci, jednak wtedy znów do przodu wyskoczył Kaisen i zyskał kilkanaście sekund przewagi. Na 21km kolarz Silence – Lotto został ponownie doścignięty i przez kolejne 20 km peleton jechał razem. Do czasu, kiedy nie zaatakował… Kaisen. Niemiec wyraźnie tego dnia chciał zabrać się w ucieczkę i szukał każdej możliwej szansy. Jego kolejna akcja znów nie trwała długo i został doścignięty na 46km.

Tempo tego etapu było bardzo wysokie, a przez pierwszą godzinę peleton przejechał 50 km!

Na 72km, mimo kilku prób ataków, wszyscy kolarze jechali w peletonie, jednak 10 km później, na podjeździe pod Coletta di Cumiana, odskoczyli Carlos Ochoa (Serramenti PVC), Paolo Tiralongo i Morris Possoni (Columbia – Highroad). Chwilę później dołączyli do nich Alexander Efimkin (AG2R) Giovanni Visconti (ISD), Serge Pauwels (Cervelo TestTeam), Matthieu Sprick (Bbox Bouygues Telecom) i Stefano Garzelli (Acqua e Sapone). Właśnie Włoch był największym zagrożeniem dla lidera, tracąc w klasyfikacji generalnej 6.49 do Danilo Di Luki. Dlatego też kolarze LPR nie pozwolili ucieczce na zbyt wiele i wkrótce skasowali ucieczkę.


Po około dwóch godzinach jazdy na czele utworzyła się grupa 35 kolarzy, z której z czasem poszczególni zawodnicy odpadali, aż w końcu na 111km została dwunastka, w której był m.in. Bartosz Huzarski (ISD). Mieli oni 1.35 przewagi nad peletonem.

35 km dalej, gdy rozpoczynali podjazd pod Moncenisio (1. kat., śr nachylenie 8%, dł. 10,2km) uciekinierzy mieli już tylko 55 sekund przewagi nad goniącą grupą, w której byli wszyscy faworyci wyścigu. Peleton po kolei doganiał odpadających z czołowej grupki, a gdy na 4 km do mety na czele został już tylko Johann Tschopp (Bbox Bouygues Telecom), z peletonu zaatakował Garzelli. Szybko doskoczył do rywala i następnie odjechał mu, samotnie pokonując kolejne kilometry wzniesienia.

Tempo grupy pościgowej, z której powoli zaczęli odpadać sprinterzy, nadawali kolarze Astany i LPR. Na 1 km przed szczytem Tschopp został doścignięty, natomiast Garzelli miał około 20 sekund przewagi. Wtedy też z grupki zaatakował Mauricio Soler (Barloworld). Na szczycie wzniesienia Garzelli miał 35 sekund przewagi nad peletonem i 30 nad Solerem.

Po zjeździe z Moncenisio kolarz Acqua e Sapone nadrobił już prawie 4 minut nad peletonem, który nieco się powiększył. Po pokonaniu 170 km przewaga Garzellego wzrosła do 5.10, jednak na płaskim odcinku pomiędzy dwoma wzniesieniami nieco spadła.

Gdy droga zaczęła się wznosić, jeszcze przed rozpoczęciem podjazdu pod Sestriere (1.kat., śr nachylenie 6,3%, dł. 11,2km)) z grupy lidera zaatakowali dwaj kolarze ISD, Andriy Grivko i Giovanni Visconti. Powoli zyskiwali nad peletonem, jednak wciąż dość spory dystans dzielił ich od Garzellego. Po kolejnych pięciu kilometrach Garzelli jechał z przewagą 2.25 nad goniącą dwójką i 4.50 nad peletonem, z którego z kolei zaatakowali Dario David Cioni (ISD), Felix Cardenas (Barloworld), Charlie Wegelius (Silence-Lotto) i Jose Serpa (Serramenti PVC).

Już na samym podjeździe pod Sestriere Garzelli zwiększał swoją przewagę. Na 7 km przed szczytem peleton, prowadzony przez kolarzy LPR, tracił już 6.20.

Dwójka z ISD linię premii górskiej minęła 3.57 za Garzellim, goniąca czwórka traciła 5.27, natomiast peleton jechał 6.23 za kolarzem Acqua e Sapone. Na zjeździe strata goniących nieco zmalała i na 50 km do mety peleton tracił 5.30. Wkrótce także Grivko i Visconti zbliżyli się do prowadzącego Włocha i na 30 km do mety tracili tylko 1.07, natomiast pozostała czwórka została doścignięta przez peleton, który jechał już 2.39 za Garzellim.


 
Tempo nadawały trzy włoskie ekipy - LPR, Liquigas i Lampre. Na 25km do mety Garzelli został doścignięty przez Grivko i Viscontiego. Mimo dobrej współpracy tej trójki, peleton był coraz bliżej.

Podjazd pod Pra’Martino (2.kat., śr nachylenie 6,2%, dł. 6,8km) trójka rozpoczynała z przewagą 1.54, a do mety pozostało 17 km, z czego 10km to zjazd. Kłopoty na podjeździe miał Grivko i odpadł od czołówki. Z kolei w peletonie tempo podkręcili kolarze Liquigas. Znów bardzo mocno na czele pracował Sylwester Szmyd.

Przewaga uciekinierów spadła do minuty na 15km przed metą. Bardzo czujnie, na 6.,7. pozycji jechał Lance Armstrong, który na wcześniejszych etapach miał problem z utrzymaniem tempa. Wkrótce doścignięty został Grivko.

Na 3km przed szczytem Szmyd zakończył swoją pracę i wtedy tempo podkręcił Pelizotti, jednak rywale byli czujni. Włoch jednak nie odpuszczał i wkrótce zyskał niewielką przewagę. Gonić kolarza Liquigas musiał Di Luca, który został sam. Pelizotti wkrótce dogonił Garzellego i Viscontiego i przez chwilę jechali razem.


Włoch długo nie jechał z rywalami, gdy poprawił swój atak, który pozostał bez odpowiedzi. Garzelli wkrótce został doścignięty przez grupkę Di Luki, która na szczycie miała 8 sekund straty do Pelizottiego.

Do mety pozostało 10 km, głównie prowadzących w dół, poza jedną małą, acz bardzo stromą hopką 4km przed metą. Na jednym z zakrętów, na 7km do mety Pelizotti został doścignięty. Di Luca nadal mocno pracował, chcąc nadrobić czas nad rywalami, którzy na podjeździe lub zjeździe stracili kilka sekund (m.in. Basso, Leipheimer, Garzelli).

Na wspomnianej hopce Killer zaatakował i szybko zyskał przewagę. Włoch utrzymywał bardzo mocne tempo i na ostatnich dwóch kilometrach nadrobił 10 sekund nad Sastre, Mienszowem i Pelizottim. Z tej trójki najszybciej finiszował kolarz Liquigas, za nim był Mienszow. Ze stratą 29 sekund na metę przyjechała grupka z Basso, Leipheimerem, Armstrongiem i Rogersem.

W klasyfikacji generalnej Di Luca, dzięki urwanym sekundom i bonifikacie na mecie powiększył swoją przewagę w klasyfikacji generalnej. Drugi (wobec słabszej postawy Thomasa Lovkvista, który stracił ponad półtorej minuty) jest teraz Mienszow, który traci do lidera 1.20. Trzecie miejsce zajmuje Rogers, tracąc do Di Luki 1.33.

Wyniki 10. etapu:
1 Danilo Di Luca (ITA) LPR Brakes - Farnese Vini 6.30.43 (40.234 km/h)
2 Franco Pellizotti (ITA) Liquigas 0.10
3 Denis Menchov (RUS) Rabobank
4 Carlos Sastre (SPA) Cervelo Test Team
5 David Arroyo (SPA) Caisse d'Epargne 0.26
6 Mauricio Soler (COL) Barloworld 0.29
7 Ivan Basso (ITA) Liquigas
8 Levi Leipheimer (USA) Astana
9 Jackson Rodriguez (VEN) Serramenti PVC Diquigiovanni-Androni Giocattoli
10 Michael Rogers (AUS) Team Columbia – Highroad

Klasyfikacja generalna po 10. etapie:
1 Danilo Di Luca (ITA) LPR Brakes - Farnese Vini 44.00.11
2 Denis Menchov (RUS) Rabobank 1.20
3 Michael Rogers (AUS) Team Columbia - Highroad 1.33
4 Levi Leipheimer (USA) Astana 1.40
5 Franco Pellizotti (ITA) Liquigas 1.53
6 Carlos Sastre (SPA) Cervelo Test Team
7 Ivan Basso (ITA) Liquigas
8 Thomas Lövkvist (SWE) Columbia-Highroad
9 David Arroyo (SPA) Caisse d'Epargne
10 Gilberto Simoni (ITA) Serramenti PVC Diquigiovanni-Androni Giocattoli


Foto: Fotoreporter Sirotti dla bikeWorld.pl
Mapka: RCS