Nie milkną echa protestu kolarzy, jaki miał miejsce podczas 9. etapu Giro d’Italia. Wściekły Angelo Zomegnan, dyrektor wyścigu, zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych. Kolarze się tłumaczą.
Przypomnijmy, że podczas etapu, który miał uświetnić setne urodziny Giro i rozgrywany był w miejscu, gdzie 100 lat temu wyścig się rozpoczął, kolarze przejechali większość wyścigu w żółwim tempie, a pod koniec 4. okrążenia zatrzymali się, by (poprzez lidera wyścigu- Danilo Di Lukę) zakomunikować swoją decyzję kibicom i organizatorom. Tłumaczyli to względami bezpieczeństwa, gdyż ściganie się na tej trasie, pełnej zakrętów, bruków, zaparkowanych samochodów oraz wysepek ulicznych, było ich zdaniem zbyt ryzykowne. „Według nas [kolarzy]ten etap był bardzo niebezpieczny. Dlatego podjęliśmy taką, a nie inną decyzję” – powiedział na mecie Włoch.
To doprowadziło Zomegnana do wściekłości i zapowiedział, że wyciągnie konsekwencje z tego zdarzenia. Z kolei według portalu Tuttobiciweb miało dojść do kłótni pomiędzy Zomegnanen a samym Lancem Armstrongiem, jednym z „prowodyrów” protestu. W dniu przerwy ekipa Armstronga, Astana, jako jedyna nie wzięła udziału w konferencji prasowej. Armstrong, podobnie jak inni kolarze, tłumaczył tę decyzję bezpieczeństwem. „To Giro w ogóle jest bardzo niebezpieczne. Wiele w nim karkołomnych, niebezpiecznych zjazdów. Wiele niebezpiecznych finiszów, tak naprawdę nie zawsze potrzebnych. Wszyscy mieliśmy też w pamięci wypadek Pedro Horillo. Tego dnia prawie zginął. To na pewno miało wpływ na naszą decyzję” – powiedział Armstrong na swoim blogu. Mimo to przeprosił organizatorów i kibiców za zachowanie kolarzy.
Również Ivan Basso (Liquigas) wyjaśniał postępowanie kolarzy. „Może ta decyzja nie była najlepsza, ale taką podjął cały peleton. Myślę, że kibicom należą się przeprosiny” – powiedział Włoch.
Foto: Fotoreporter Sirotti dla bikeWorld.pl
Kolarze się tłumaczą
Echa protestu na 9. etapie Giro
Nie milkną echa protestu kolarzy, jaki miał miejsce podczas 9. etapu Giro dItalia. Wściekły Angelo Zomegnan, dyrektor wyścigu, zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych. Kolarze się tłumaczą.