W cieniu Giro

89. Volta a Catalunya (18-24.05.2009, Pro Tour, Hiszpania)

Drukuj

Katalońska Staruszka. Feralny termin. Ofiara Pro Touru. Górzysty profil. Najtrudniej w Andorze. Valverde, Sanchez czy Karpiec?

Katalońska Staruszka. Feralny termin. Ofiara Pro Touru. Górzysty profil. Najtrudniej w Andorze. Valverde, Sanchez czy Karpiec?
W chwili gdy niemal cały kolarski świat żyje wydarzeniami jubileuszowego Giro d’Italia już dziś rozpoczyna impreza etapowa o niemal równie długiej tradycji i należąca do najbardziej prestiżowych etapówek w wersji tygodniowej. Mowa o wyścigu Volta a Catalunya czyli po polsku Dookoła Katalonii. Wyścig ten po raz pierwszy rozegrano już w 1911 roku, zaś od sezonu 1923 odbywał się on już niemal corocznie – jedynie z krótką dwuletnią przerwą w latach 1937-38 spowodowaną najbardziej zaciekłym okresem hiszpańskiej wojny domowej. Tegoroczna edycja Volty będzie już 89. co czyni z tych zawodów trzeci pod względem stażu wyścig etapowy, ustępujący tylko największym z największych czyli Tour de France i wspomnianemu już Giro. Niestety na skutek kaprysu władz UCI od czasów wprowadzenia w życie cyklu Pro Tour czyli od roku 2005 wyścig ten odbywa się w maju przez co jakby sposób naturalny w odbiorze rzeszy kibiców na całym świecie ginie on w głębokim cieniu wielkiego Giro.

Wcześniej Volta nie miała podobnych problemów. Nie zagłębiając się zanadto w bogatą historię tej imprezy wystarczy wspomnieć czasy współczesne. Do roku 1994 VaC rozgrywana była we wrześniu stanowiąc ostatnią prestiżową etapówkę hiszpańskiego sezonu, a poza tym dla wielu mocnych kolarzy okazję do wykorzystania wysokiej formy przygotowanej wówczas rozgrywana w terminie późno-sierpniowym Mistrzostwa Świata. Po zmianie w kalendarzu polegającej na przesunięciu wielkiej Vuelta a Espana na wrzesień, katalońska Volta wybrała sobie termin w drugiej połowie czerwca przez co dla sporej grupy zawodników (nie tylko hiszpańskich) stanowiła generalną próbę przed Tour de France. W owym czasie wyścig ten wygrywali: Jose Maria Jimenez, Joseba Beloki, Roberto Heras a także Laurent Jalabert czy Alex Zulle. W nowym majowym terminie wyścig nie miał szczęścia do aż tak głośnych nazwisk. Zwyciężali w nim bowiem co najwyżej mistrzowie z drugiego szeregu jak: Jarosław Popowicz (2005) i Wladimir Karpiec (2007), a poza tym solidny robotnik David Canada (2006) i kolarz niemal anonimowy czyli Gustav Cesar Veloso przed rokiem. Wypada też dodać, iż nikt od czasów Miguela Induraina (wygrywającego w latach 1988, 1991-92) nie wygrał tej imprezy choćby dwukrotnie. Tym bardziej rekord 7 zwycięstw Mariano Canardo z lat 1928-39 wydaje się nie zagrożony.

Wyścig Dookoła Katalonii nie tylko należy do najstarszych, ale również do najtrudniejszych etapówek. Gór w tym bodaj najbogatszym regionie Hiszpanii nie brakuje by wspomnieć choćby położone w północnej części Katalonii Pireneje. Dodatkowo wyścig ten w ostatnich latach zawsze wkracza do położonego wysoko w górach Księstwa Andory, gdzie zazwyczaj odbywają się najtrudniejsze etapy Volty. Nie inaczej będzie w tym roku. Lecz zanim kolarze wjadą głęboko w Pireneje będą się ścigać na trasie trzech wcześniejszych odcinków. Pierwszego dnia na trasie płaskiego i krótkiego prologu (nazywanego oficjalnie pierwszym etapem) o długości 3600 metrów w miejscowości Lloret de Mar. Etap drugi prowadził będzie z Girony do Roses i liczył 163 kilometry. Po drodze dwie premie pierwszej i jedna drugiej kategorii. Ostatnie wzniesienie to Alto de Sant Pere des Rodes 7,7 km przy średnim nachyleniu 6,7 % (max. 14 %) usytuowana na 17,5 kilometra przed metą. Trzeci etap będzie jeszcze trudniejszy. Na 183 kilometrowym odcinku z Roses do La Poblet de Lillet będą bowiem trzy premie górskie pierwszej kategorii. Ostatnia trudność dnia to Collada Sobirana o wymiarach 8,8 km przy średniej 5,5 % i max. 10% - tylko 7 kilometrów przed finałem.

Na półmetku wyścigu przyjdzie pora na królewski odcinek do Andory. Etap z La Pobla de Lillet do stacji narciarskiej Vallnord-Botella liczył będzie 176 kilometrów z czteroma premiami górskimi, w tym dwoma pierwszej kategorii i finałową premią specjalnego znaczenia. Meta na wysokości 2030 metrów n.p.m. po podjeździe o długości 10,7 km przy średniej 6,3 % i max. 8 %. Co ważne na ostatnich 30 kilometrach tego etapu wyznaczone są aż trzy premie górskie. Można mieć jednak obawy, iż na tym skończy się walką w „generalce”, bowiem trzy ostatnie odcinki są znacznie łatwiejsze. Piąty z La Seu d’Urgell do Toredembarra będzie co prawda najdłuższy licząc 201 kilometrów, ale bez atrakcji w postaci premii górskich. Szósty z Torredembara do Barcelony nie poraża ani dystansem, ani też profilem. Trzy premie górskie, w tym dwie tylko trzeciej kategorii. W dodatku ostatnia aż 35 km przed metą, więc ciężko spodziewać się zaciętej walki największych asów tego wyścigu. Natomiast finałowy siódmy etap liczy tylko 111 kilometrów i jedyny solidny podjazd Alto de Sant Feliu jeszcze przed jego półmetkiem. Start w Sant Cugat zaś meta w Montemelo na torze Circuit de Catalunya gdzie co roku odbywają się zawody motocyklowe Moto GP – Gran Prix Katalonii oraz wyścig Formuły 1 - Spanish GP.

Kogo z asów mamy na liście startowej? Przede wszystkim największą gwiazdę hiszpańskiego kolarstwa czyli Alejandro Valverde. Kolarzowi Caisse d’Epargne grunt się ostatnio pali pod stopami. Z uwagi na dawne kontakty w doktorem Fuentesem ma zakaz startów we Włoszech i najprawdopodobniej nie wystartuje też w Tour de France. W swoim kraju może jednak liczyć na zrozumienie wśród działaczy i uwielbienie swych kibiców, więc na pewno będzie chciał im odwzajemnić wsparcie dobrym wynikiem. Obok niego pojedzie podobnie jak w Tour de Romandie utalentowany Kolumbijczyk Rigoberto Uran. Dwóch asów wystawia też zespół Euskaltel. Duet taki jak Samuel Sanchez i Igor Anton może tu sporo namieszać. Z grona znakomitych hiszpańskich górali mamy jeszcze: Haimara Zubeldię z Astany, Juana Jose Cobo z Fuji-Serveto czy zapomnianego już nieco Jose-Angela Gomeza Marchante z Cervelo. Groźni goście z zagranicy to przede wszystkim: ex-triumfator Karpiec z Katiuszy, Wladimir Jefimkin z Ag2R, Kim Kirchen z Team Colombia, Daniel Martin z Garmin, Sylvain Chavanel z Quick Stepu czy Thomas Dekker z Silence. Te nazwiska gwarantują ścigania na wysokim poziomie warto więc w najbliższym tygodniu zwrócić swój wzrok kibica także poza włoskie Alpy i Apeniny.

FOTO: https://www.samusanchez.com