Trójka Boonena

Belg po wygranym Paryż - Roubaix

Drukuj

Tom Boonen we wspaniałym stylu wygrał 107. edycję Piekła Północy. Boonen udźwignął presję, jaka z pewnością na nim ciążyła i jako pierwszy minął linię mety na torze w Roubaix. Już po raz trzeci w karierze.

Tom Boonen we wspaniałym stylu wygrał 107. edycję Piekła Północy. Boonen udźwignął presję, jaka z pewnością na nim ciążyła i jako pierwszy minął linię mety na torze w Roubaix. Już po raz trzeci w karierze.
Dzięki zwycięstwu w tegorocznym Paryż – Roubaix Tom Boonen dołączył do tak zacnego grona jak Eddy Merckx, Francesco Moser czy Johan Museeuw. Do wyrównania rekordu Rogera De Vlaemincka brakuje mu jeszcze tylko jednej wygranej.

Sądząc po wczorajszym występie, kolejny triumf Tornado Toma jest bardzo prawdopodobny. Belg wiosenne klasyki traktuje jako cel numer jeden i potrafi się do nich przygotować. Nic więc dziwnego, że wczoraj był zdecydowanie najsilniejszym kolarzem w peletonie.

„To był bardzo trudny wyścig” – powiedział wyczerpany, ale szczęśliwy kolarz Quick Step, „dziś najważniejsze było przetrwać i nie dać się zgubić. Nie czułem się dziś świetnie, choć z biegiem czasu było trochę lepiej. Myślę, ze inni czuli się dziś jeszcze gorzej”.

Oprócz wielkiej formy i doświadczenia, Boonenowi sprzyjało jednak także szczęście. „Na Carrefour de l'Arbre jechałem za Hushovdem i nagle usłyszałem, że coś się działo za moimi plecami” – relacjonował przebieg kraksy, która miała ogromny wpływ na losy wyścigu, „nie mogłem się jednak obejrzeć do tyłu, bo jeśli się obejrzysz na bruku, to leżysz” – dodał.

„To najtrudniejsze z moich trzech zwycięstw” – stwierdził Boonen, „miałem trochę kłopotów [Boonen leżał w kraksie, a potem jechał przez 30 km z pękniętym kołem], ale trudno wymarzyć sobie piękniejsze zwycięstwo w Roubaix".

Mieszane uczucia miał Boonen, jeśli chodzi o Filippo Pozzato, który zajął drugie miejsce – „moja wygrana jest tym cenniejsza, że pokonałem tak znakomitego kolarza jak Pozzato” – przyznał. Dodał jednak, że „po raz kolejny okazało się, że nie można wygrać wyścigu, jadąc na kole innego kolarza” – odniósł się tym samym do postawy Pozzato, który zarówno wczoraj, jak i tydzień temu podczas RvV, jechał dość biernie, głównie skupiając się na pilnowaniu Boonena.