Faworyci przed decydującym starciem

ToC - zapowiada się arcyciekawa czasówka

Drukuj

Dotychczasowe etapy Tour of California nie wyłoniły pewniaka do zwycięstwa w wyścigu. Czas więc na prawdziwy show z udziałem czołówki. Dzisiaj decydująca czasówka w Solvang.

Dotychczasowe etapy Tour of California nie wyłoniły pewniaka do zwycięstwa w wyścigu. Czas więc na prawdziwy „show” z udziałem czołówki. Dzisiaj decydująca czasówka w Solvang.
24km jazdy na czas, niby płaskiej, jednak w większości lekko pod górę (a potem techniczny zjazd), na pewno będą kluczowe dla losów wyścigu. Tym bardziej, że różnice między czołowymi kolarzami klasyfikacji generalnej są bardzo małe.

Największym faworytem, zarówno dzisiejszej czasówki, jak i całego wyścigu wydaje się być aktualny lider, Levi Leipheimer (Astana), jednak spore szanse na zwycięstwo ma kilku, żeby nie powiedzieć kilkunastu innych kolarzy.

Leipheimer ma zaledwie 24 sekundy przewagi nad Michaelem Rogersem z Columbia-Highroad. Australijczyk to jak wiadomo specjalista od jazdy na czas, trzykrotny Mistrz Świata w tej dziedzinie. Na ToC prezentuje dość dobrą formę, tylko raz dał się zgubić Leipheimerowi, kiedy ten przeprowadził szaleńczy (i zarazem wspaniały) atak na drugim etapie. Na prologu, gdzie do pokonania były zaledwie 4km, Rogers stracił do Leipheimera 4 sekundy, jednak nie świadczy to praktycznie o niczym. Rogersa nie trzeba dodatkowo motywować, ToC to jeden z ważniejszych wyścigów dla Columbia-Highroad, gdyż to właśnie z Kalifornii wywodzi się ta drużyna.

Trzeci w klasyfikacji, David Zabriskie(Garmin Slipstream) to również znakomity czasowiec. Wystarczy wspomnieć, że jest on aktualnym Mistrzem USA w tej specjalności i to właśnie jego (i Rogersa) Leipheimer uważa za najgroźniejszych rywali na dzisiejszej czasówce.

Co ciekawe Leipheimer będzie miał za przeciwników również swoich kolegów z drużyny. Nie dlatego, że Lance Armstrong, Chris Horner, Jani Brajkovic czy Chechu Rubiera chcą odebrać Leipheiemrowi zwycięstwo (bo wszyscy zgodnie twierdzą, że to Levi jest liderem drużyny), jednak muszą oni być w stanie odeprzeć ewentualne ataki Rogersa i Zabriskie, którzy mu zagrażają. To właśnie ci kolarze Astany, którzy zajmują miejsca w czołowej dziesiątce, nie mogą odpuścić do tego, by Rogers lub Zabriskie założyli żółtą koszulkę, bo a nóż Leipheimer będzie miał gorszy dzień i wtedy zwycięstwo przepadnie całej Astanie. Muszą więc pojechać na maksimum swoich możliwości, nawet za cenę odebrania koszulki samemu Leipheimerowi.

Największe szanse ma Armstrong. Jest silny. Biorąc pod uwagę trzy lata przerwy w ściganiu można powiedzieć, że nawet bardzo silny. Prolog przegrał minimalnie, na każdym z etapów mocno pracuje dla Leipheimera, nadając tempo pogoni (bądź ucieczki), jest cały czas aktywny. W dodatku odzyskał skradziony rower, co dodatkowo go zmobilizuje. Jeśli więc zdarzy się, że Levi będzie miał gorszy dzień (na co się nie zanosi), to właśnie Armstrong może okazać się tym, który zapewni zwycięstwo Astanie.

Sam Leipheimer z kolei przyznaje, że jest zmotywowany jak nigdy dotąd. Dwie poprzednie czasówki rozgrywane w Solvang padły jego łupem, czym zapewniał sobie także końcowy sukces w wyścigu. Trzecie zwycięstwo jest jak najbardziej w jego w zasięgu. Będzie jednak musiał wznieść się na wyżyny swoich możliwości, gdyż ciąży na nim spora presja, a rywale są tuż za nim.

Według Armstronga Leipheimer nie będzie miał z tym problemu – „ten facet dołoży mi ponad minutę” – powiedział 7 – krotny zwycięzca Tour de France.