Patrik Sinkewitz zaprzeczył dzisiejszym informacjom magazynu Focus, jakoby to on wskazał na Andreasa Kloedena, jako tego, który razem z drużyną T-Mobile podczas Wielkiej Pętli w 2006 roku udał się do kliniki we Fryburgu w celach dopingowych.
Sinkewitz utrzymuje, że podczas przesłuchania w prokuraturze w Bonn, gdzie prowadzone jest śledztwo w sprawie dopingu w T-Mobile, nie podał żadnych nazwisk. „Odpowiadałem tylko na pytania dotyczące mojej osoby i nie podawałem żadnych nazwisk” – dodał Sinkewitz, powtarzając niejako wypowiedź z marca tego roku, kiedy to także pojawiły się informacje, mówiące o tym, że swoimi zeznaniami obciążył m.in. Kloedena.
„Nie wiem skąd Focus ma te informacje, ale na pewno ich źródłem nie jestem ja” – dodał. Według wcześniejszych informacji Wolfgang Meier, prowadzący śledztwo, potwierdził doniesienia niemieckiego magazynu.
Sam Sinkewitz w listopadzie ubiegłego został ukarany rocznym zawieszeniem za stosowanie testosteronu, a także wielokrotnie przesłuchiwany w sprawie praktyk dopingowych w T-Mobile. Po miesiącach szukania nowego klubu, niedawno podpisał roczny kontrakt z czeską ekipą Pro Continental, PSK – Whirlpool.
Sinkewitz zaprzecza
Niemiec twierdzi, że nie donosił na kolegów
Patrik Sinkewitz zaprzeczył dzisiejszym informacjom magazynu Focus, jakoby to on wskazał na Andreasa Kloedena, jako tego, który razem z drużyną T-Mobile podczas Wielkiej Pętli w 2006 roku udał się do kliniki we Fryburgu w celach dopingowych