Po wczorajszej prezentacji trasy 92. Giro d’Italia, Lance Armstrong przyznał, że trasa przyszłorocznego wyścigu jest dość wymagająca, jednak zupełnie inna od tych z Tour de France, do których zdążył się przyzwyczaić.
„To zupełnie inny wyścig niż Tour [de France]” – przyznał kolarz Astany. „Trzeba być w najwyższej formie już na samym początku wyścigu, podczas gdy na TdF, w pierwszym tygodniu nie ma etapów, które mogłyby mieć wpływ na klasyfikację generalną” – powiedział Amerykanin, który w Giro wystartuje po raz pierwszy.„Alpy w pierwszym tygodniu mogą podzielić stawkę, potem 61 kilometrowa czasówka, najdłuższa w mojej karierze, no i ostatni etap też na czas, gdzie mogą zapaść ostateczne rozstrzygnięcia” – opisywał swoje wrażenia Armstrong, który dodał też, że jego zdaniem 12. etap będzie decydujący w perspektywie całego wyścigu. Stwierdził też, że wpływ na wyścig może mieć także pogoda – „na początku maja pogoda w wysokich górach może być naprawdę zła, a to może mieć ogromny wpływ na przebieg etapów”.
Mimo trzyletniej przerwy w ściganiu, Armstrong jest optymistą, jeśli chodzi o swój wynik na Giro. „Jestem bardzo zmotywowany. Wizja przyszłorocznego Giro jest bardzo ekscytująca. To coś nowego dla mnie” – powiedział. Armstrong, który wymieniany jest w gronie faworytów przyznał, że walka o maglia rosa będzie dla niego sporym wyzwaniem, jednak wierzy, że uda mu się stanąć na podium w Rzymie – „walka o różową koszulkę będzie zacięta, ale wiem, że stać mnie na wygraną” – zakończył.
Amerykanin zapowiedział też, że przed rozpoczęciem wysćigu wybierze się na rekonesans wszystkich górskich etapów oraz czasówek.