Armstrong w Paryżu

Kolarz Astany w drodze na Teneryfę

Drukuj

Lance Armstrong udał się w środę z krótką wizyta do Paryża. Nie zamierzał jednak rozmawiać z organizatorami Tour de France odnośnie swojego startu w przyszłorocznym wyścigu.

Lance Armstrong udał się w środę z krótką wizyta do Paryża. Nie zamierzał jednak rozmawiać z organizatorami Tour de France odnośnie swojego startu w przyszłorocznym wyścigu.Był to jedynie krótki przystanek na drodze do Nicei, gdzie zamierza wypocząć przed zbliżającym się obozem treningowym Astany.

Przy okazji Armstrong zdążył udzielić krótkiego wywiadu gazecie International Herald Tribune (międzynarodowemu wydaniu New York Times), jednak stronił od pytań dotyczących startu w Wielkiej Pętli.

„Nie pytajcie mnie. Nie wiem, nie znam jeszcze odpowiedzi. Po prostu nie znam” – tłumaczył Teksańczyk. Pytany o to, czy zamierza w ogóle rozmawiać z ASO, organizatorem Tour’u, stwierdził – „mamy dużo czasu, sporo okazji by spotkać się w przyszłym roku. Organizują też Criterium [International] więc jeśli będą chcieli, to porozmawiamy”.

Krytykowany za niedawną wypowiedź dotyczącą francuskich kibiców i obaw o swoje bezpieczeństwo, 7-krotny zwycięzca TdF przyznał – „oczywiście, nie jestem dumny z tego, że musiałem to powiedzieć, ale wydaje mi się też, że dziennikarze trochę to podkoloryzowali”.

Po raz kolejny podkreślił, że celem numer jeden jego powrotu nie jest ani Tour de France, ani żaden inny wyścig, jednak praca na rzecz walki z rakiem -„ściganie jest dobrą okazją do wypromowania naszych działań, a w tej kwestii jest naprawdę dużo do zrobienia” – argumentował swój powrót do kolarstwa po trzech latach przerwy.

Na zakończenie stwierdził też, że nie wie jeszcze jak długo będzie się ścigał – „nie ma żadnej górnej granicy, jednak w końcu będę musiał powiedzieć stop”.