"Czasówka” to konkurencja niezwykle wymierna, przewidywalna, ale równocześnie wyjątkowo trudna. Stąd też najlepsi w niej specjaliści zasługują na szczególne uznanie.
Z własnym nazwiskiem
Kristin Armstrong ma niewiele wspólnego z Lancem. Fakt, była żona siedmiokrotnego zwycięzcy Tour de France ma na imię dokładnie tak samo jak złota medalistka olimpijska, ale na tym podobieństwa się kończą. Kristin – zawodniczka – pochodzi z innej części Stanów Zjednoczonych. Urodziła się, studiowała fizjologię i trenuje w Idaho (Lance jest z Teksasu). Jej kariera rozwijała się w konkurencyjnej grupie zawodowej. W latach 2001-2005 Kristin Armstrong reprezentowała barwy kobiecej sekcji T-Mobile (obecnie Columbia), zatem ekipy, w której jeździł największy rywal Lance'a, Jan Ullrich. Do tego momentu zgromadziła na swoim koncie całkiem sporą kolekcję cennych rezultatów (m.in. brązowy medal mistrzostw świata), ale dopiero zmiana barw klubowych w 2006r przyniosła przełom w jej sportowym życiu. Jeżdżąc w grupie Lipton zdobyła podwójny tytuł mistrzyni USA oraz sięgnęła po tęczową koszulkę w swojej specjalności, czyli jeździe indywidualnej na czas. Od tego momentu bardzo dobra zawodniczka zaczęła być uznawana za główną faworytkę większości tego typu prób. Rok później zdobyła srebro na mistrzostwach świata by w sezonie 2008 skupić się na Igrzyskach Olimpijskich, gdzie sięgnęła po złoto.
Jako typowy czasowiec, Kristin nie odnosi wielu zwycięstw w sezonie. Są to zazwyczaj pojedyncze etapy: prologi lub pełnowymiarowe czasówki. Umiejętność samotnej jazdy w aerodynamicznej pozycji Kristin Armstrong nauczyła się w triathlonie. To właśnie od tej dyscypliny zaczęła swoją przygodę z wyczynowym sportem. Jeśli więc jest coś, co łączy ją z siedmiokrotnym zwycięzcą Tour de France, to jest to właśnie triathlonowa przeszłość. Choć nie jest tak utytułowanym sportowcem jak Lance, w jednym go prześcignęła. Zdobyła złoty medal olimpijski, który jest prawdopodobnie zwieńczeniem kariery tej 35-letniej zawodniczki.
Kolarz spełniony
27 lat, 186cm, 80kg. Dwa tytuły mistrza świata, dwa medale olimpijskie w tym złoty, wygrane Paryż – Roubaix i Mediolan Sanremo. Lider Tour de France przez kilka dni. Fabian Cancellara zupełnie spokojnie może myśleć o przejściu na emeryturę. Zdobył właściwie wszystko, co kolarz o jego parametrach zdobyć może. Teraz w każdym starcie będzie musiał to potwierdzać, bo udowadniać nikomu nic już nie musi. Urodzony w Bernie Szwajcar to jeden z największych talentów ostatnich lat. Perfekcyjny czasowiec, który swoje umiejętności potrafi wykorzystać również podczas wyścigów klasycznych. Słynie z piorunującego finiszu wyprowadzanego na ostatnim kilometrze, przy pomocy którego samotnie gubi rozpędzony peleton. Wszyscy wiedzą, kiedy i w jaki sposób zaatakuje, ale nikt nie jest w stanie na to odpowiedzieć.
Cancellara jest jednym z ostatnich „produktów” kolarskiej szkółki ekipy Mapei. Wraz z nim dorastali tam jako sportowcy m.in. Laslo Bodrogi czy Filippo Pozzato. Od początku swojej przygody z kolarstwem prezentował się jako znakomity czasowiec. Złoto wśród juniorów na mistrzostwach świata i srebro wśród orlików poprzedzają jego zawodową karierę. Po rozwiązaniu grupy Mapei Cancellara trafił pod skrzydła innego wyśmienitego szlifierza młodych talentów. Giancarlo Feretti, dyrektor ekipy Fassa Bortolo słynął z odpowiedniego prowadzenia młodych, wybitnie zdolnych zawodników. To właśnie w latach 2003-2005 Szwajcar pokazał światu swój olbrzymi potencjał. Wygrał prolog Tour de France i założył żółtą koszulkę lidera, zwyciężył podczas podobnych prób w prestiżowych, szwajcarskich etapówkach (Tour de Suisse i Tour de Romandie). Oprócz tego pokazał się jako znakomity kolarz jeżdżący po bruku. Okazało się, że dla ciężkiego, ale dynamicznego Szwajcara wymarzonym terenem do pokazania swoich możliwości jest piekielna trasa z Paryża do Roubaix.
Szwajcar miał jednak pecha – kolejna grupa, której był zawodnikiem rozpadła się. I tym razem wycofał się sponsor tytularny. Tym razem podpisanie nowego kontraktu nie było dla Cancellary żadnym problemem. Startował z pozycji może jeszcze nie gwiazdy i lidera ekipy, ale bardzo perspektywicznego zawodnika, do którego należeć miała przyszłość. Kompletujący znakomitą, w dużej części opartą na czasowcach drużynę Bjarne Riis wykorzystał odpowiedni moment i podpisał kontrakt z Cancellarą. Od tego momentu kariera Szwajcara nabrała prawdziwego rozpędu. Już na początku sezonu 2006 zwyciężył w Paryż – Roubaix po wspaniałym ataku, na który nie byli w stanie odpowiedzieć główni faworyci „piekła północy”. Zanim jesienią sięgnął po tytuł mistrza świata w jeździe na czas, niejako po drodze zwyciężył w trzech innych próbach w prestiżowych etapówkach.
W kolejnym sezonie dodatkowo odzyskał to, co do niego należało: po raz drugi wygrał prolog Tour de France, absolutnie deklasując rywali. Podczas mistrzostw świata obronił tęczową koszulkę, ale rok 2007 zapisał się w historii kolarstwa czym innym. Na etapie Tour de France z metą w Compiegne Cancellara zaprezentował swój znak firmowy. Niesamowicie mocny, piorunujący wprost finisz „z kilometra”. Powtórzył go w swojej karierze jeszcze kilka razy, w tym podczas tegorocznego Mediolan – Sanremo.
Jako czasowiec spełnił się po raz kolejny, zwyciężając olimpijską czasówkę w Pekinie. Tym razem nie było mu łatwo, pod silną presją cały czas stawiał go kolega z drużyny CSC, Szwed Gustav Erik Larsson. Cancellara potrafił jednak na ostatnich kilometrach przyspieszyć, wypracować półminutową przewagę i sięgnąć po złoto.
Teraz największą zagadką jest dalszy przebieg kariery Szwajcara. Niektórzy twierdzą, że mimo sporej wagi może myśleć o sukcesach zbliżonych do Miguela Induraina. W tym roku znakomicie spisywał się w górach w roli pomocnika Carlosa Sastre, wciąż jest młody i ma pełne szanse na dalszy rozwój. Być może będzie musiał poświęcić część masy mięśniowej, tak przydatnej do generowania gigantycznej mocy podczas jazdy na czas, by lepiej spisywać się na podjazdach. W sumie może zaryzykować – ma na swoim koncie tak wspaniałe sukcesy, że teraz bez presji może szukać dalszej drogi.
FOTO: https://www.kristinarmstrongusa.com/; https://www.fabiancancellara.ch
Sylwetki mistrzów olimpijskich
Kristin Armstrong i Fabian Cancellara
Zwycięzcy jazdy indywidualnej na czas już przed startem uznawani byli za głównych faworytów do olimpijskiego złota.