Tour po dniu 10.

Drukuj

Dzisiejszy podjazd pod Hautacam można śmiało nazwać kwintesencją kolarstwa. Ostatnie kilometry 10. etapu miały bardzo emocjonujący przebieg, ze wszystkimi możliwymi scenariuszami. Była walka o zwycięstwo etapowe, walka (a nawet dwie) o koszulkę lidera i walka o przetrwanie w Tourze

Dzisiejszy podjazd pod Hautacam można śmiało nazwać kwintesencją kolarstwa. Ostatnie kilometry 10. etapu miały bardzo emocjonujący przebieg, ze wszystkimi możliwymi scenariuszami. Była walka o zwycięstwo etapowe, walka (a nawet dwie) o koszulkę lidera i walka o przetrwanie w Tourze...

Licznie zgromadzeni dziś (z okazji święta narodowego) na trasie kibice mieli okazję podziwiać naprawdę fascynującą walkę. Wielu z nich liczyło na zwycięstwo Remy Di Gregorio , który dzielnie uciekał aż do ostatniego podjazdu, jednak tego dnia do głosu doszli prawdziwi górale. Francuz mimo to nie krył zadowolenia na mecie - "to wspaniały dzień dla mnie. Już przed startem miałem plan, żeby zabrać się w ucieczkę. Udało mi się przez większą część etapu jechać z przodu, jednak kiedy ekipa CSC zaczęła nadawać tempo [aby zgubić grupę Valverde], było mi bardzo ciężko utrzymać przewagę. Jednak jestem dumny z tego, że jako pierwszy wjechałem na Tourmalet" - powiedział kolarz Francaise Des Jeux, który został dzięki temu uhonorowany nagrodą "Jacques Goddet".

Za jego plecami, a potem, gdy został już dościgniety, na podjeździe pod Hautacam toczyła się walka o żółtą koszulkę lidera wyśćigu. Ostatecznie wywalczył ją Cadel Evans (Silence-Lotto), który mimo bólu po wczorajszej kraksie próbował jeszcze kilka razy atakować swoich rywali. "Wczoraj myślałem, że [dla mnie] Tour jest już przegrany. Dziś jednak wiem, że wszystko jest jeszcze możliwe. Z początku miałem pewne problemy na podjazdach, jednak w miarę upływu czasu moje nogi pracowały coraz lepiej" - skomentował dzisiejszy etap Australijczyk. "Teraz, kiedy mam tak małą przewagę, liczy się każda sekunda. Może nie mamy najsilniejszej drużyny, ale na pewno najmądrzejszą" - zakończył Evans, dziś na podjazdach osamotniony, jako że wcześniej od peletonu odpadł jego pomocnik, Yaroslav Popovych.

Małą niespodzianką, również dla samego zawodnika, może być 3. miejsce w klasyfikacji generalnej Christiana Vande Velde (Garmin-Chipotle) - "dzisiaj, na podjeździe pod Hautacam czułem się bardzo dobrze. Nie jechałem nawet na 100% swoich możliwości, nawet kiedy raz po raz ktoś atakował .Do tej pory ten etap był najlepszą okazją dla mnie, żeby założyć zółtą koszulkę. Chciałem zaatakować w końcówce, ale Evans nie odpuszczał. Teraz, gdy jeste trzeci wszystko się może zdarzyć. Będę oszczędzał siły na ostatnią czasówkę i wtedy dam z siebie wszystko" - powiedział Amerykanin.

Jutro kolarzy czeka zasłużony odpoczynek, natomiast w środę kolejny etap, z kilkoma pagórkami, który (tak jak kolejne trzy płaskie etapy) będzie okazją dla harcowników, a faworytom pozwoli na odbudowanie sił przed wjazdem w Alpy.

Liderzy poszczególnych klasyfikacji po 10. etapie:
Klasyfikacja generalna - Cadel Evans (Silence-Lotto)
Klasyfikacja punktowa - Oscar Freire (Rabobank)
Klasyfikacja górska -Riccardo Ricco (Saunier Duval-Scott)
Klasyfikacja młodzieżowa - Vincenzo Nibali (Liquigas)

Z wyścigu wycofał się Yuri Trofimov (Bouygues Telecom)