Podczas tegorocznego Tour de France kibice nie mogą chyba narzekać na brak emocji. Dotychczasowe etapy obfitują w różnego rodzaju ataki czy ucieczki, co czyni wyścig naprawdę ciekawym. Dziś na pierwszy plan wyszedł Leon Luis Sanchez (Caisse d'Epargne), który brawurowym wręcz atakiem zapewnił sobie pierwsze zwycięstwo w Wielkiej Pętli.
"Kiedy zostaliśmy doścignięci, pomyślałem, że to już koniec, że to nie mój dzień. Jednak wtedy mogłem liczyć na pmoc Oscara Pereiro, dzięki któremu uwierzyłem, że jeszce może się udać. Wtedy skoczyłem do przodu. Cieszę się bardzo, bo po słabej czasówce w Cholet potrzebowałem tego zwycięstwa. Jutro jednak wracam do swoich obowiązków, czyli pracy na rzecz Pereiro i Valverde" - powiedział na mecie 24-letni Hiszpan.
"Staraliśmy się kontrolować peleton, choć dziś był naprawdę ciężki dzień. Co prawda na ostatnim podjeździe zostałem sam, ale czułem się dobrze, więc nie martwiłem się zbytnio" - stwiedził lider wyścigu, Kim Kirchen (Team Columbia)
Z kolei Damiano Cunego, który po raz kolejny stracił do swoich najgroźniejszych rywali był tego dnia mocno zawiedziony- "z powodu kraksy musieliśmy dzisiaj mocno pracować, żeby dogonić grupkę faworytów. Potem jednak moje nogi nie pracowały już tak dobrze i na podjeździe pod Saint-Jean-de-Donne znów straciłem" - powiedział kolarz Lapmre, który dziś stracił 33 sekundy do zwycięzcy.
Z wyścigu wycofali się:
Lilian Jegou (FRA) Francaise des Jeux
Mauro Facci (ITA) Quick Step
Christophe Moreau (FRA) Agritubel
John Gadret (FRA) AG2R La Mondiale
Magnus Backstedt (SWE) Team Garmin-Chipotle p/b H30 przekroczył limit czasowy.
Tour po dniu 7.
Podczas tegorocznego Tour de France kibice nie mogą chyba narzekać na brak emocji. Dotychczasowe etapy obfitują w różnego rodzaju ataki czy ucieczki, co czyni wyścig naprawdę ciekawym. Dziś na pierwszy plan wyszedł Leon Luis Sanchez (Caisse d'Epargne), który brawurowym wręcz atakiem zapewnił sobie pierwsze zwycięstwo w Wielkiej Pętli