Damiano Cunego, zwycięzca wczorajszego wyścigu Amstel Gold Race nadal wierzy, że może walczyć o zwycięstwa nie tylko w wyścigach klasycznych, ale stać go także na wygranie jednego z wielkich tourów, tak jak to miało miejsce w 2004 roku, kiedy to wygrał Giro d’Italia.
Okrzyknięty wtedy nadzieją włoskiego kolarstwa, 22-letni wówczas Cunego okazał się najlepszy w trwającym aż trzy tygodnie wyścigu. Jednak po jego nieco słabszych występach w kolejnych latach, wielu wątpiło, że Włoch jest kolarzem, który dobrze sobie radzi podczas wieloetapówek. Jednak nie Cunego - „wierzę, że jestem kolarzem, który jest w stanie wygrywać zarówno klasyki, jak i wielkie toury. Jestem w stanie ciężko pracować przez całe trzy tygodnie wyścigu i chciałbym to udowodnić podczas tegorocznego TdF”. Przypomnijmy, że po raz pierwszy od 2003 roku Cunego postanowił zrezygnować ze startu w Giro i skupić się na przygotowaniach do Wielkiej Pętli. W swoim debiucie w Tourze (2006) kolarz Lampre był 12. oraz wygrał klasyfikację młodzieżową.
W tym roku 26-letni Cunego celuje w pierwszą dziesiątkę w klasyfikacji generalnej. Chciałby wygrać również etap, jednak zaznacza, że dobra jazda podczas Touru zależy w dużej mierze od przygotowań. Cunego ma jeszcze w planach starty m.in. w Fleche Wallone i Liege-Bastogn-Liege a ostatnim sprawdzianem formy przed TdF będzie Tour de Suisse.
Cunego nabiera pewności.
Damiano Cunego, zwycięzca wczorajszego wyścigu Amstel Gold Race nadal wierzy, że może walczyć o zwycięstwa nie tylko w wyścigach klasycznych, ale stać go także na wygranie jednego z wielkich tourów, tak jak to miało miejsce w 2004 roku, kiedy to wygrał Giro dItalia