Żal po De Ronde

Drukuj

92. edycja Ronde van Vlaanderen okazała się szczęśliwa dla mistrza Belgii, Stijna Devoldera z Quick Step.

92. edycja Ronde van Vlaanderen okazała się szczęśliwa dla mistrza Belgii, Stijna Devoldera z Quick Step.Nie wszyscy jednak mieli dobry dzień - wśród nich ci, którzy przed wyścigiem byli zaliczani do faworytów, czyli m.in. Tom Boonen, Fabian Cancellara, Alessandro Ballan czy George Hincapie.

Kolarze, którzy wcześniej wymieniani byli jako potencjalni zwycięzcy zgodnie przyznają, że ten wyścig nie był dla nich udany, a wręcz są bardzo niezadowoleni z jego przebiegu. Fabian Cancellara, który wcześniej wygrał Milan-SanRemo powiedział, że ciężko było mu wczoraj jechać pod tak dużą presją - „nie jestem maszyną, dałem z siebie wszystko, ale to nie wystarczyło. W końcówce, mając Toma Boonena na kole, nie wiedziałem czy gonić Devoldera, czy pilnować Toma”. Szwajcar przyznał także, że pomijając wszystkie problemy techniczne na trasie oraz ciężkie warunki pogodowe, to po prostu nie był jego dzień.

Z kolei zwycięzca ubiegłorocznej edycji, Alessandro Ballan nie ukrywa, że ma Belgowi trochę za złe, że nie współpracował z resztą uciekinierów. „Siedział na kole przez 15 km, a kiedy nas dogoniono, zaatakował” – powiedział Włoch, który we wcześniejszej fazie wyścigu uczestniczył w kraksie, jednak zdołał ukończyć wyścig na 4. miejscu.

Również Tom Boonen nie może zaliczyć tegorocznego wyścigu do udanych. Belg, który podporządkował ostatnie treningi i wyścigi startowi w De Ronde, nie liczył się w walce o zwycięstwo. „Czułem się dziś dobrze, ale sytuacja na trasie była taka, a nie inna i nie mogłem nic zrobić. Stijn miał mi pomagać, ale skoro znalazł się w czołówce, nasza taktyka drużynowa musiała ulec zmianie” – powiedział po wyścigu Belg, który jednak zaznaczył, ze bardzo cieszy się ze zwycięstwa kolegi - „jesteśmy drużyną, nieważne kto zwyciężą”.