Frank Vandenbroucke, kolarz który niedawno podpisał kontrakt z ekipą Mitsubishi-Jartazi, zamierza pozwać do sądu Międzynarodową Unię Kolarską.
Przyczyną takiego stanu rzeczy, jest decyzja UCI, która zabrania Vandenbroucke startować w wyścigach serii Pro Tour, mimo iż jego drużyna otrzymała dziką kartę na te wyścigi. Co więcej, warunkiem otrzymania przez Mitsubishi-Jartazi dzikiej karty było właśnie nie zgłaszanie Vandenbroucke do wyścigów Pro Tour. W przypadku udziału kolarza w wyścigu, na jaki jego drużyna została zaproszona z dziką kartą, UCI natychmiast cofnie swoją decyzję.
„To istne szaleństwo” – tak sprawę określił Paul De Geyter, menedżer VDB . „Frank został ponownie ukarany za swoje wpadki dopingowe. Nie można karać dwa razy za to samo” – stwierdził De Geyter. Zdziwiony jest również faktem, że Vandenbroucke licencję otrzymał bez jakichkolwiek problemów, a i przy przyznawaniu dzikich kart nie było o tym mowy. „Myślałem, że jest jeden rodzaj dzikiej karty i obowiązuje ona na każdy wyścig. Sądziłem, że posiadanie dzikiej karty niesie za sobą obowiązki, lecz także prawa. Okazuje się, ze jest inaczej” - powiedział rozgoryczony.
Właśnie z powodu nieuzasadnionego wykluczenia VDB z udziału w wyścigach adwokaci kolarza mają zamiar skierować sprawę do sądu.
Vandenbroucke pozywa UCI.
Frank Vandenbroucke, kolarz który niedawno podpisał kontrakt z ekipą Mitsubishi-Jartazi, zamierza pozwać do sądu Międzynarodową Unię Kolarską