Niemieckie media donoszą, że Patrik Sinkewitz, były kolarz T-Mobile, może nawet zostać pozbawiony wolności, jeśli w dalszym ciągu będzie odmawiał podania nazwisk innych kolarzy zamieszany w aferę dopingową.
Sinkewitz został już ukarany przez swoją rodzimą federację za stosowanie niedozwolonych środków dopingowych. Jednak za pomoc i współpracę z wydziałem dyscypliny kolarz, zamiast dwuletniej dyskwalifikacji, otrzymał karę tylko rocznego zawieszenia oraz został wezwany do zapłaty 40 tysięcy Euro. Konsekwentnie odmawiał podania nazwisk innych zawodników, którzy również odwiedzali Klinikę Uniwersytecką we Freiburgu, w której to rzekomo mieli się poddawać transfuzji krwi. Teraz może mu grozić za to kara więzienia, gdyż, jak twierdzi osoba blisko związana ze sprawą, prokuratorzy „tracą cierpliwość do Sinkewitza”. Za każdym razem, gdy Niemiec został wzywany, w celu udzielenia wyjaśnień, odmawiał podania nazwisk i twierdził, że będzie mówił tylko o tym, co on zrobił. Teraz, w związku z „przetrzymywaniem dowodów”, na zwycięzcę Wyścigu dookoła Niemiec z 2004 roku nałożony może być dozór policyjny, a w dłuższej perspektywie może zostać nawet osadzony w więzieniu.
Sinkewtitz został przyłapany na stosowaniu testosteronu przed ubiegłoroczną Wielką Pętlą, o czym świadczyły wyniki testu przeprowadzonego w czasie Touru. Kolarz przyznał się również do stosowania EPO w czasach, gdy jeździł w ekipie Quick Step. Jego „wyznanie” miało również pewien wpływ na wycofanie się z kolarstwa firmy T-Mobile, sponsorującą ekipę z Bonn przez wiele lat.
Sinkewitz w więzieniu?
Niemieckie media donoszą, że Patrik Sinkewitz, były kolarz T-Mobile, może nawet zostać pozbawiony wolności, jeśli w dalszym ciągu będzie odmawiał podania nazwisk innych kolarzy zamieszany w aferę dopingową