Więcej kontroli na TdU.

Drukuj

Kolarze, którzy 22 stycznia wystartują w Tour Down Under, pierwszym wyścigu z serii Pro Tour, muszą się liczyć z większą ilością przeprowadzanych kontroli antydopingowych

Kolarze, którzy 22 stycznia wystartują w Tour Down Under, pierwszym wyścigu z serii Pro Tour, muszą się liczyć z większą ilością przeprowadzanych kontroli antydopingowych.

ASADA, organ odpowiedzialny za walkę z dopingiem w australijskim sporcie, wraz z UCI oraz organizatorami, postanowiła, że każdy kolarz, który weźmie udział w wyścigu, będzie musiał przejść wcześniejsze badania, by dostarczyć organizatorom próbki krwi, w celu ich ewentualnego porównania z testami antydopingowymi. W tym samym celu od kolarzy pobrane zostaną próbki moczu, które następnie zostaną zamrożone, by ASADA mogła zbadać je w przyszłości, przy użyciu nowoczesnych metod. Organizatorzy wyścigu podjęli również współpracę z australijskim Urzędem Celnym w celu wykrycia ewentualnych prób przewożenia zabronionych substancji przez granicę.

Przewodniczący ASADA, Richard Ings, zapowiedział, że jego organizacja dołoży wszelkich starań, by zapobiec używaniu niedozwolonych środków na TdU. „Czyści kolarze przyjeżdżający na TdU mogą spać spokojnie i być pewni, że organizatorzy nie będą tolerować dopingu” - powiedział Ings i dodał, że: „każdy kolarz, który podejmie próbę oszustwa, będzie surowo ukarany.” Zadowolenia z takiego podejścia nie kryje Pat McQuaid, przewodniczący UCI. Podkreśla on, że działania organizatorów TdU pokazują, co można osiągnąć, gdy współpracuje się z organizacjami rządowymi i antydopingowymi. Ma również nadzieję, że w ślad za Australią pójdą inne kraje i organizatorzy.

Pozostaje mieć tylko nadzieję, że działania organizatorów TdU to początek prawdziwej walki z dopingiem i że Australijczycy nie będą w tych działaniach odosobnieni.