Johan Bruyneel, nowy dyrektor ekipy Astana, zapowiada, że w jego zespole panować będą jasno określone zasady a przede wszystkim nie będzie żadnej tolerancji dla dopingu.
Belg, który „przejął” Astanę po niezbyt udanym dla zespołu okresie, od początku podporządkował sobie całą ekipę i to na jego barkach spoczywała odpowiedzialność za tworzenie nowego zespołu. Sprowadził wielu kolarzy i obsługę ze swojej byłej ekipy Discovery Channel, podpisał umowy z wieloma sponsorami, z którymi wcześniej współpracował (m.in. Trek, Bontrager a ostatnio First Endurance) oraz zobowiązał się do uregulowania wszelkich zaległości w stosunku do byłych kolarzy zespołu. Dziwić więc może stwierdzenie Belga, kiedy o nowym zespole mówi, że: „Astana nie będzie kopią Discovery Channel”. Zarówno przy tworzeniu zespołu oraz jeśli chodzi o wyniki sportowe Bruyneel bierze na siebie całą odpowiedzialność. „Wszystko zrobię po swojemu. Jeśli mi się nie uda, odejdę, ale na razie nie biorę takiej możliwości pod uwagę. Jeśli tylko drużyna podporządkuje się wizji jaką mam, wszystko będzie dobrze” - dość pewnie stwierdził dyrektor Astany.
W kwestii dopingu Bruyneel nie pozostawia żadnych złudzeń. W listopadzie Astana, przy współpracy z doktorem Rasmusem Damsgaardem wprowadziła bardzo restrykcyjny program antydopingowy. Teraz mówi, że każdy kolarz przyłapany na dopingu poniesie stosowną karę i podaje przykład Ivana Basso, który został zwolniony przez DSC, której szefem był Bruyneel. Pytany o Andreasa Kloedena i zarzuty pod jego adresem odpowiada: „Kloeden powiedział mi, że jest czysty a z moich informacji wynika, że z dopingiem nie miał nic wspólnego. Wiemy co robić, kiedy okaże się, że ktoś stosował doping w naszej drużynie.”
O tym, jakie efekty przyniosą „rządy” Bruyneela, przekonamy się już niebawem, wraz z początkiem prawdziwego ścigania.
Twarda ręka Bryuneela.
Johan Bruyneel, nowy dyrektor ekipy Astana, zapowiada, że w jego zespole panować będą jasno określone zasady a przede wszystkim nie będzie żadnej tolerancji dla dopingu