Włoszczowska 17. w MŚ XC

Wyścig w Mont-Sainte-Anne był dla Włoszczowskiej jednym z zaledwie kilku wyścigów, które rozegrała w ostatnim czasie. Zawodniczka Kross Racing Team nie startowała często - po marcowym Cape Epic odpuściła starty w Pucharze Świata i dopiero niedawno wróciła do regularnego ścigania. Trasa w Mont-Sainte-Anne odpowiada jednak Włoszczowskiej, bo to tu w 2010 roku wywalczyła tytuł Mistrzyni Świata. Co więcej, w dotychczasowych startach w MŚ, które kończyła, Mistrzyni Polski nie schodziła poniżej 7. miejsca. Na Mistrzostwa Świata była zawsze gotowa, więc można było spodziewać się dobrego wyniku zawodniczki Kross Racing Team, choć startowała dopiero 5. rzędu.

Włoszczowska miała utrudnione zadanie i po starcie plasowała się w okolicach 50. miejsca, ale po kolei mijała rywalki. Na półmetku plasowała się w okolicach 20. miejsca i zaczęła uzyskiwać czasy pierwszej dziesiątki, jednak wystarczyło o do awansu o trzy miejsca na mecie. Polka zameldowała się na 17. miejscu, ze stratą 6 minut do zwyciężczyni, choć patrząc na przebieg sezonu i wyścigu, to dobry wynik.

Walkę o zwycięstwo stoczyły Jolanda Neff (Szwajcaria), Rebecca McConnell (Australia) i Pauline Ferrand Prevot (Francja). Początkowo to Neff i McConnell przewodziły stawce i wydawało się, że między siebie podzielą tęczową koszulkę. Gdy na półmetku Australijka prowadziła z przewagą pół minuty wydawało się, że to ona sięgnie po zwycięstwo. Jednak wtedy szarżę przypuściła Ferrand Prevot – Francuzka na podjazdach odrabiała straty i okrążenie po okrążeniu notowała najlepsze międzyczasy. Mistrzyni Świata sprzed czterech lat wyszła na prowadzenie na czwartym okrążeniu i już go nie oddała.

McConnell, która do tej pory jechała po złoto, na trudnej technicznie trasie opadła z sił i spadła na trzecie miejsce, wyprzedziła ją Neff.

Na ostatnich metrach Ferrand Prevot była niezagrożona i mogła cieszyć się ze zwycięstwa i powrotu na szczyt po wielu problemach zdrowotnych. Drugie miejsce zajęła Neff, a trzecia była McConnell.