Pod nieobecność swojego brata, Mathieu, a także Wouta Van Aerta (Crelan-Charles), którzy trenują w Hiszpanii, David Van Der Poel wykorzystał jedną z niewielu okazji w tym sezonie do walki o zwycięstwo w najważniejszych wyścigach. Brak najlepszej dwójki przełajowców ostatnich lat zdecydowanie zmienił obraz rywalizacji w Zilvermeercross, a losy wyścigu ważyły się do ostatniej prostej.
Początek rywalizacji na mocno piaszczystej trasie, na której wczoraj o tytuły Mistrzów Świata walczyli mastersi, to naprzemienne ataki kilku kolarzy i nieudane próby zyskania przewagi, która pozwoliłaby odjechać rywalom na dobre. Brak mocniejszych pociągnięć sprawił, że na półmetku wyścigu na czele jechała jeszcze liczna grupa, w której byli między innymi David Van der Poel, Meeusen, Tim Merlier (Crelan-Charles), Van Kessel i jego koledzy z ekipy Telenet-Fidea.
Dopiero wtedy bardziej zdecydowanie ruszyli Merlier, Van der Poel, ale rywale – Meeusen, Van Kessel i Jim Aernouts (Telenet-Fidea), nie zamierzali się tak łatwo poddawać. Dlatego VDP nie czekał długo i ponowił atak, a na dwie rundy przed końcem miał niespełna 10 sekund przewagi.
Choć Van Kessel zaciekle go gonił, nie był w stanie zniwelować strat, a potem musiał jeszcze walczyć o drugie miejsce z Meeusenem, który dogonił rywala przed ostatnim okrążeniem.
Van Der Poel musiał jednak do końca pilnować przewagi i finiszował zaledwie sekundę przed Van Kesselem i Meeusenem.