Majka wygrywa na Sierra de La Pandera!

Majka popisał się znakomitym atakiem na ostatnim podjeździe na trasie – Sierra de La Pandera – który prowadził na metę dzisiejszego etapu Vuelta a Espana. Kolarz Bora-hansgrohe był jednym z kilku kolarzy z ucieczki, którzy oderwali się od peletonu i którzy na ostatnich kilometrach zachowali dwuminutową przewagę. W końcówce, na 10 kilometrów przed szczytem, Majka zgubił rywali z ucieczki i samotnie pomknął na szczyt Sierra de La Pandera. W końcówce musiał jeszcze bronić się przed pogonią faworytów wyścigu, którzy na ostatnich dwóch kilometrach zaczęli walczyć o sekundy, ale ostatecznie minął linię mety 27 sekund przed Miguelem Angelem Lopezem (Astana) i 31 przed Vincenzo Nibalim (Bahrain-Merida).

Kolarz Bora-hansgrohe sięgnął po czwarte zwycięstwo w Wielkim Tourze. Wcześniej Polak wygrywał trzykrotnie etapy na Tour de France, a w tym roku sięgnął po pierwsze zwycięstwo na Vuelcie, wywalczone po kolejnej ucieczce, która tym razem okazała się skuteczna.

Na 14. etapie Vuelta a Espana kolarze kontynuowali podróż po Andaluzji, startując z Eciji i po 175 kilometrach kończąc walkę na szczycie Sierra de La Pandera, 12 kilometrowym podjeździe poza kategorią, z nachyleniem dochodzącym do 13%. Tam miała rozegrać się walka zarówno o zwycięstwo etapowe, jak i klasyfikację generalną wyścigu.

Początek tradycyjnie należał do uciekinierów, a w ucieczce dnia znalazł się po raz kolejny Rafał Majka (Bora-hansgrohe), mający wielką ochotę na zwycięstwo etapowe. Razem z Polakiem atakował jego kolega z ekipy, Patrick Konrad, a także Alexis Gougeard (Ag2R La Mondiale), Simon Clarke i Davide Villella (Cannondale-Drapac), Rui Costa (UAE Team Emirates), Bart De Clercq (Lotto-Soudal), Luis Angel Mate (Cofidis), Stefan Denifl (Aqua Blue Sport) i Ricardo Vilela (Manzana Postobon). Ich przewaga szybko sięgnęła pięciu minut i utrzymywała się na podobnym poziomie przez wiele kilometrów, zanim zaczęli zbliżać się do drugiego z trzech podjazdów usytuowanych na trasie – Puerto Locubin (na 153km). Podjazd rozpoczęli z przewagą 2.50 nad peletonem, w którym tempo dyktowali kolarze Katiuszy.

W czołówce, z kolei, bardzo mocno pracował Konrad, dyktując tempo dla Majki i uszczuplając grupę uciekinierów do pięciu – razem z dwójką kolarzy Bora-hansgrohe zostali De Clercq, Costa i Villella. Do wcześniej pracujących w grupie zasadniczej kolarzy Trek-Segafredo, Astany, Katiusza-Alpecin dołączyli zawodnicy Quick-Step Floors, trzymając dystans do ucieczki na poziomie dwóch minut.

Na zjeździe peleton się naciągnął, ale różnica pomiędzy grupami pozostała taka sama. Teraz uciekinierom po krótkim zjeździe pozostał tylko ostatni podjazd na trasie – Sierra de La Pandera. 12-kilometrową wspinaczkę rozpoczęli z przewagą 1.45 nad peletonem. Konrad jeszcze dyktował tempo przez dwa kilometry, zanim zostawił Majkę samego, a ten po chwili ruszył do przodu, gubiąc De Clercqa i Costę. W peletonie pracowali kolarze Astany, ale samotny Majka utrzymywał przewagę nad pogonią.

Na 4 kilometry przed szczytem z grupy faworytów zaatakował Romain Bardet (Ag2R La Mondiale), zabierając ze sobą Richarda Carapaza (Movistar). To ożywiło faworytów wyścigu – mocniej na pedały nacisnął Johan Esteban Chaves (Orica-Scott), jednak dopiero akcja Alberto Contadora (Trek-Segafredo) i Vincenzo Nibalego (Bahrain-Merida) była skuteczna i ta dwójka zgubiła lidera wyścigu. Chris Froome (Team Sky) musiał gonić rywali, a te skoki spowodowały, że przewaga prowadzącego Majki szybko zaczęła spadać. Na 2 kilometry przed szczytem Froome doszedł do atakujących, podobnie jak Lopez, który od razu skontrował. Akcja Kolumbijczyka była groźna dla Majki, który zbliżał się jednak do niewielkiego zjazdu na ostatnim kilometrze. Mimo zaciekłej pogoni Polak obronił przewagę nad kontratakującymi, meldując się na mecie pół minuty przed rywalami.