Finisz w Rodez dla Matthewsa

Matthews odniósł drugie w karierze zwycięstwo w Wielkiej Pętli. Dziś na finiszu, biegnącym mocno pod górę, pokonał zwycięzcę z Rodez sprzed dwóch lat, Grega Van Avermaeta (BMC Racing Team) i Philippa Gilberta (BMC Racing Team), finiszując o długość roweru przed rywalami.

Trudna, zaledwie 500-metrowa końcówka, zdążyła też porwać stawkę na tyle, by wprowadzić spore zmiany w klasyfikacji generalnej. Faworyci wyścigu na podjeździe się poszatkowali, a lider wyścigu został daleko za swoimi najgroźniejszymi rywalami. Na 7. miejscu, zaledwie z sekundą straty do zwycięzcy, finiszował Chris Froome (Team Sky), a tuż za nim Daniel Martin (Quick-Step Floors) i Rigoberto Uran (Cannondale-Drapac). Wobec straty Fabio Aru (Astana), który na metę przyjechał 25 sekund po Matthewsie, maillot jaune odzyskał Froome. Z sześciu sekund przewagi, jaką miał Aru, zrobiło się 19 sekund straty i Włoch spadł na drugie miejsce. Trzeci jest Bardet, który traci 23 sekundy, a czwarty Uran, który ma 29 sekund straty do Frooma.

Etap z Blagnac do Rodez, liczący 181,5 kilometra, rozpoczął się od ucieczki czwórki kolarzy - Thomasa Voecklera (Direct Energie), Timo Roosena (LottoNL-Jumbo), Thomasa De Gendta (Lotto-Soudal) i Maxima Bouet (Fortuneo-Oscaro), do których po krótkim pościgu dołączył Reto Hollenstein (Katiusza-Alpecin) i choć uciekinierzy zgodnie współpracowali, to nie byli w stanie wypracować sobie na tyle dużej przewagi, by móc myśleć o finiszu. Tym bardziej, że w końcówce droga zaczęła być mocno pagórkowata i ucieczka traciła na sile. Jako ostatni walczył De Gendt, który na 30 kilometrów przed metą zostawił Voceklera i samotnie ruszył do mety, jednak i on został doścignięty 20 kilometrów dalej.

Wtedy nastąpiła seria ataków, które kasować musieli kolarze Quick-Step Floors, BMC Racing Team, czy Dimension Data, ale i tak wszystko sprowadzało się do ostatnich 500 metrów. Wtedy na kolarzy czekała ścianka, która miała wyłonić zwycięzcę. Oliver Naesen (Ag2R La Mondiale) jako pierwszy ruszył do ataku, ale tuż za nim czaił się Gilbert. Za Belgiem jechał Van Avermaet i Matthews i to właśnie Australijczyk zaatakował na 100 metrów przed kreską, zyskując sporą przewagę, której nie oddał do mety. Zmęczony Van Avermaet miał już pusty bak i nie był w stanie wyprzedzić kolarza Team Sunweb.

Końcowy podjazd, choć bardzo krótki, podzielił też czołówkę klasyfikacji generalnej, a najwyżej sklasyfikowany Froome odzyskał prowadzenie w wyścigu.