Bodnar z czerwonym numerem

Drukuj
Sirotti

Maciej Bodnar (Bora-hansgrohe) popisał się bardzo odważną akcją na 11. etapie Tour de France. Polak został wybrany najaktywniejszym kolarzem dnia i do jutrzejszego etapu wystartuje z czerwonym numerem startowym.

Bodnar był jednym z trzech kolarzy, którzy oderwali się od peletonu już chwilę po starcie z Eymet. Razem z nim jechali Marco Marcato (UAE Team Emirates) i Frederik Backaert (Wanty – Groupe Gobert), jednak to Polak w największym stopniu napędzał ucieczkę, której przewaga sięgnęła prawie pięciu minut po przejechaniu 44 kilometrów.

Długi, liczący 203 kilometry etap do Pau był płaski, co sprawiało, że sprinterzy chcieli wykorzystać jedną z ostatnich szans w tegorocznym wyścigu. Przewaga ucieczki długo oscylowała wokół minuty, ale na ostatnich 40 kilometrach peleton zaczął się coraz bardziej organizować. Niedługo potem Bodnar zdecydował się na decydujący atak.

Polak, znany ze swoich umiejętności jazdy na czas, bardzo długo opierał się peletonowi. Przybierając postawę niczym na czasówce pokonywał kolejne kilometry, a peletonowi bardzo trudno było uszczknąć cokolwiek z jego przewagi. Zmieniający się na czele kolarze Quick-Step Floors, Team Sunweb, Lotto Soudal musieli się mocno napracować, by zlikwidować ucieczkę kolarza Bora-hansgrohe. Już wtedy sędziowie przyznali Bodnarowi nagrodę dla najaktywniejszego kolarza etapu.

Na ostatnich pięciu kilometrach miał jeszcze niespełna pół minuty przewagi i na krętej końcówce walczył o każdy metr. Peleton miał go już w zasięgu wzroku, a ekipy sprinterów już szykowały się do finiszu.

Bodnar, po heroicznej walce został doścignięty na 200 metrów przed metą, a etap wygrał Marcel Kittel (Quick-Step Floors). „Dziś czułem się naprawdę dobrze i od razu skoczyłem w ucieczkę” – mówił po etapie Bodnar, „dobrze współpracowaliśmy, ale gdy przewaga spadła poniżej minuty, postanowiłem, że muszę spróbować sam odjechać i walczyć o zwycięstwo etapowe. Na ostatnich 10 kilometrach nieco osłabłem, wiał też silny wiatr, ale wciąż miałem minimalną przewagę” – relacjonował. „Na ostatnich dwóch kilometrach zacząłem myśleć, że może się udać, bo peleton tracił jeszcze 200 metrów, ale ostatnie 400 metrów były naprawdę ciężkie. Peleton był piekielnie szybki, gdybym miał tylko 10 sekund więcej, to by mi się udało” – dodał.

Dzięki swojej walce na dzisiejszym etapie Bodnar na podium odebrał nagrodę dla najagresywniejszego kolarza i do jutrzejszego etapu wystartuje z czerwonym numerem startowym.

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj