Calmejane bohaterem Francuzów

Calmejane, debiutujący w Tour de France, spędził na czele wyścigu kilkadziesiąt kilometrów, najpierw będąc częścią sporej, kilkudziesięcioosobowej grupy uciekinierów, a potem samotnie zmierzając do mety na ostatnim podjeździe. Francuz na mecie wyprzedził o 37 sekund Roberta Gesinka (LottoNL-Jumbo) i o 50 sekund Guillaume Martina (Wanty - Groupe Gobert), który na ostatnich kilometrach odskoczył od grupy faworytów.

Dzisiejszy etap, z Dole do Station des Rousses o długości niespełna 190 kilometrów, był pierwszym w tegorocznej Wielkiej Pętli, który zakończył się sukcesem uciekinierów. Jednak zanim harcownicy dostali i wykorzystali swoją szansę, peleton długo nie puszczał ucieczki, a sprinterzy rozegrali między sobą jeszcze lotny finisz na 45. kilometrze, gdzie Andre Greipel (Lotto Soudal) wyprzedził Marcela Kittela (Quick-Step Floors). Dopiero potem rozpoczęły się ataki, a 30 kilometrów dalej 50 kolarzy odjechało od peletonu. Ta ucieczka długo jechała przed peletonem, ale kolejne podjazdy - Col de la Joux i Côte de Viry – ją szatkowały.

Na 45 kilometrów przed metą na czele została ósemka, a tuż po rozpoczęciu ostatniego podjazdu - Côte de la Combe de Laisia-Les Molunes – gdy do mety pozostało18 kilometrów na czoło wysunął się Calmejane. 40 sekund za nim jechał Gesink, a prawie dwie minuty traciła grupa faworytów, którą wcześniej bardzo długo prowadził Michał Kwiatkowski (Team Sky), wykonując ogromną pracę dla swojego lidera, Chrisa Frooma.

Mocne i równe tempo, jakie narzucił sobie kolarz DirectEnergie, pozwoliło mu dojechać na szczyt z przewagą 40 sekund nad Gesinkiem, Do mety pozostało mu 12 kilometrów, jednak na 4 kilometry przed kreską Francuza dopadł potężny kryzys. Z grymasem na twarzy nieco zwolnił i po krótkim odpoczynku udało mu się go przezwyciężyć, dzięki czemu zachował swoją przewagę na ostatnich, lekko pofałdowanych kilometrach wiodących do mety. Francuz już z uśmiechem na ustach minął kreskę, odnosząc pierwsze francuskie zwycięstwo w tegorocznym wyścigu i sprawiając najlepszy prezent urodzinowy swojemu dyrektorowi sportowemu, Jeanowi-René Bernaudeau.

Faworyci na podjeździe nie atakowali, głównie przez wysokie tempo, które narzucili kolarze Team Sky, ale na ostatnich dwóch kilometrach było kilka skoków, które naciągnęły grupę. Mimo to na metę przyjechali razem, zachowując status quo w generalce, a na 8. miejscu finiszował Rafał Majka (Bora-hansgrohe).