Quintana w maglia rosa

Kolumbijczyk na drugim górskim etapie tegorocznego wyścigu popisał się śmiałym atakiem i zdecydowanie najlepszą formą – kolarz Movistar był najsilniejszy w stawce i kilkukrotnie atakował, a akcja na pięć kilometrów przed metą okazała się skuteczna i pozwoliła mu zerwać z koła najgroźniejszych rywali. Na mecie wypracował 24 sekundy przewagi nad Thibaut Pinot (FDJ) i Tomem Dumoulin (Team Sunweb), co pozwoliło mu objąć prowadzenie w klasyfikacji generalnej wyścigu.

Porażkę, z kolei, poniósł faworyt Włochów – Vincenzo Nibali (Bahrain-Merida) – który początkowo kontrolował akcje Quintany i wydawało się, że będzie liczył się w walce o zwycięstwo, ale ostatecznie nie miał sił, by odpowiedzieć na decydujący atak i na mecie zameldował się minutę po rywalu. Na 26. miejscu uplasował się Jan Hirt (CCC Sprandi Polkowice).

Pierwszą część dnia zdominowali uciekinierzy, ale to na finałowym podjeździe pod Blockhaus rozegrała się najważniejsza bitwa dzisiejszego etapu. Jan Tratnik (CCC Sprandi Polkowice) i Tomasz Marczyński (Lotto Soudal) znaleźli się w dwunastoosobowej ucieczce i choć cała grupa dobrze współpracowała, to jednak ich szanse w starciu z peletonem, w którym bardzo mocno na pedały naciskali kolarze Movistar i Bahrain-Merida, były nikłe. U podnóża finałowego podjazdu przewaga ucieczki wynosiła zaledwie 30 sekund. Na ostatni atak zdecydowali się jeszcze Tratnik i Marczyński, ale ostatecznie zostali doścignięci na 22 kilometry przed metą, jako ostatni z uciekinierów.

Tempo, narzucane głównie przez kolarzy Movistar, z każdym kilometrem uszczuplało grupę faworytów. Ogromne znaczenie dla losów etapu, a także całego wyścigu, miała kraksa, do jakiej doszło z winy motocyklisty na 15 kilometrów przed metą. Ucierpieli w niej m.in. Adam Yates (Orica-Scott) i Geraint Thomas (Team Sky). Yates szybko się pozbierał i ruszył w pogoń, natomiast Thomas długo nie podnosił się z asfaltu i dopiero po kilku minutach wsiadł na rower. Dla obu jednak ta kraksa oznaczała koniec marzeń o maglia rosa.

Z przodu, z kolei, Quintana dał sygnał do ataku. Kolumbijczyk na niespełna 7 kilometrów przed metą ruszył do przodu i tylko Nibali i Pinot byli w stanie siąść mu na koło. Kolejne ataki, czy to Quintany, czy Pinot, Nibali kontrolował, jednak ataku na pięć kilometrów przed metą nie był w stanie skontrować. Quintana odjechał i pewnie zmierzał do mety, powiększając przewagę nad słabnącymi rywalami. Pinot próbował zminimalizować straty, doszli do niego Bauke Mollema (Trek-Segafredo) i Dumoulin, ale nawet w trójkę nie byli w stanie dogonić najszybszego dziś Kolumbijczyka.