TdR: Kung znów wygrywa

Dla Szwajcara było to drugie etapowe zwycięstwo w Tour de Romandie. Wcześniejsze, także po śmiałej ucieczce, odniósł w 2015 roku.

Kung i Grivko oderwali się od zasadniczej grupy jeszcze na samym początku skróconego etapu z Aigle do Bulle. Pierwsze kilometry trasy miała wieść głównie w dół, jednak opady śniegu sprawiły, że organizatorzy wyścigu zdecydowali się przenieść start z Champery do Aigle, omijając tym samym niebezpieczny zjazd, a sam etap został skrócony do 136,5 kilometra. Mimo to kolarze nadal ścigali się w bardzo ciężkich warunkach, choć chętnych do ataków nie brakowało.

Wraz z Kungiem i Grivko zaatakowali Frederik Veuchelen (Wanty-Groupe Gobert) oraz 
Sander Armee (Lotto Soudal), który zainicjował atak i który zamierzał kolekcjonować kolejne punkty do klasyfikacji górskiej. Czwórka uciekinierów wypracowała sobie prawie sześć minut przewagi, ale po odpadnięciu Armee i będąc coraz bliżej mety, ta przewaga spadała. Zdołali jednak zachować pewien zapas i na niespełna 5 kilometrów zaczęli atakować się wzajemnie. Pierwszy odpadł Veuchelen, natomiast pozostała dwójka dojechała razem do mety.

Tam czujnie za plecami rywala ustawił się Grivko, ale gdy kolarz BMC Racing Team rozpoczął finisz na 200 metrów przed metą, Ukrainiec nie miał już sił, by wyjść z koła Kunga i wyprzedzić go na kresce.

20 sekund za nimi na metę wpadł peleton, w którym był Fabio Felline (Trek-Segafredo), dzięki czemu Włoch utrzymał prowadzenie w klasyfikacji generalnej.

Paweł Poljański (Bora-hansgrohe) zameldował się dziś na 31. miejscu, a w klasyfikacji generalnej zajmuje 61. pozycje, ze stratą nieco ponad minuty do lidera.