TdF: Cummings zgarnia etap w dobrym stylu

7. dzień rywalizacji w Wielkiej Pętli wprowadził zawodników na szosy prowadzące po Pirenejach - 162 km etap z l'Isle-Jourdain do Lac de Payolle początkowo miał płaski profil, by w końcówce zafundować zawodnikom największy podjazd tego dnia - Col d’Aspin (12 km o średnim nachyleniu 6,5%) na którym znalazła się premia górska 1. kategorii. Meta etapu ulokowana była jednak nie na szczycie Col d'Aspin, a dopiero po zjeździe i niewielkiej "hopce".

Łatwiejszy początek etapu zachęcił do śmiałych akcji zawodników, którzy nie radzą sobie w górach - w odjazd początkowo zabrał się m.in. Cavendish (Dimension Data) i Sagan (Tinkoff). Poza nimi aktywnie jechał jeszcze m.in. Izagirre (Movistar), Rui Costa (Lampre), Sanchez (Astana) i kilku innych kolarzy. W peletonie przyzwolenia na wypuszczenie ucieczki w takim składzie zdecydowanie nie wydała ekipa Etixx-Quick Step, która rozpoczęła pościg za uciekinierami.

Jeszcze przed półmetkiem etapu ucieczka diametralnie zmieniła swój skład, a w gronie harcowników znalazło się tym razem aż 28 zawodników! Zaczęło robić się naprawdę ciekawie, gdyż do potężnej ucieczki zabrały się takie nazwiska jak liderujący w generalce Van Avermaet (BMC). Poza Belgiem do odjazdu załapali się m.in. Cummings (Dimension Data), Nibali (Astana), Izagirre (Movistar), Geschke (Giant-Alpecin), Martens (LottoNL-Jumbo), Breschel (Cannondale), Voss (Bora-Argon 18), Durasek (Lampre-Merida), Vicioso (Katusha), Chavanel (Direct Energie), Martin (Etixx-Quick Step), Navarro (Cofidis), Impey (Fortuneo-Vital Concept), Kiryienka (Sky) oraz Cancellara i Stuyven (obaj Trek).

Liczna grupa uciekinierów wypracowała sobie maksymalnie niespełna 6-minutową przewagę, ale już na pierwszym (z dwóch) premiowanych podjazdów (Côte de Capvern, kat. 4)) ich przewaga spadła do 3,5 minuty - w peletonie na pedały mocniej nacisnęły ekipy Sky oraz Movistar. Nerwowo zaczęło robić się w ucieczce - na podjeździe zaatakowali Navarro, Duchesne oraz Breschel, a niedługo po tym doskoczył do nich Cummings. Podczas gdy z grupy uciekinierów zaczynały się kolejne próby odjazdów, atak poprawił Cummings, odjeżdżając od reszty "na solo". 

Na początku największego dziś podjazdu pod Col d’Aspin Brytyjczyk z Dimension Data zameldował się samotnie z niewielką zaliczką nad goniącymi go Nibalim, Impeyem i Navarro - pościg ten jednak okazał się nieskuteczny, Cummings wjechał na szczyt z blisko 1 minutą przewagi i bezpiecznie zjechał, by unieść ręce w geście etapowego triumfu w Lac de Payolle. Drugie miejsce dla Daryla Impeya, a najniższy stopień podium dla Daniela Navarro.

Spośród wszystkich moich zwycięstw to jest chyba najwspanialsze. Tour to jest Tour... jest szczególny. Nie pragnąłem za wszelką cenę wygrać etapu w tym roku - mam trochę inne podejście niż rok temu. Teraz jadę na Marka Cavendisha, który jest wielkim zwycięzcą i inspiracją. Dziś było genialnie, było fantastycznie.

- emocjonalnie zdradził po etapie Cummings

Liderem wyścigu pozostał Greg van Avermaet, który przyjechał dziś na 5. miejscu i umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej.

Ciekawa sytuacja miała miejsce na 1 km do mety - balon który obwieszczał tę odległość stracił powietrze i upadł na ziemię, powodując jednocześnie upadek atakującego po białą koszulkę Adama Yatesa (Orica-BikeExchange) - sędziowie zadecydowali o neturalizacji rywalizacji w tym miejscu, w skutek czego atakujący Yates wskoczył na drugie miejsce w generalce oraz odebrał z rąk Alaphilippe'a białą koszulkę najlepszego młodego zawodnika.

Chciałem zdjąć z mojego zespołu ciśnienie i myślę, że moja decyzja (o ataku) była dobra. Mój zespół nie musiał dziś pracować. To był dobry dzień dla BMC.

- wspominał po etapie jadący aktywnie van Avermaet.